Płaca minimalna trudna będzie do utrzymania

Pracując nad poprawą warunków socjalnych w sektorze transportu, UE nie może zapominać o konkurencyjności i wspólnym rynku - uważa minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak. Jej zdaniem płaca minimalna dla zagranicznych kierowców to forma protekcjonizmu.

W czwartek Wasiak wzięła udział w konferencji na temat warunków socjalnych w sektorze transportu, zorganizowanej w Brukseli przez Komisję Europejską. Jednym z tematów, jaki pojawiał się w dyskusji, były konsekwencje wprowadzenia przez Niemcy przepisów o płacy minimalnej, obejmujących także zagranicznych kierowców przejeżdżających przez ten kraj tranzytem. Przepisy te zostały skrytykowane przez Polskę i wiele innych krajów UE, a KE zarzuciła Berlinowi złamanie unijnego prawa.      

Polska minister oceniła, że niemieckie regulacje, ale także pojawiające się w innych krajach UE - np. we Francji - pomysły dotyczące objęcia zagranicznych kierowców krajową płacą minimalną, to przejaw protekcjonizmu, bo "skutki tych regulacji próbuje się przerzucić na firmy i pracowników z innych państw członkowskich".  - Narzuca się standardy socjalne innym państwom, na które one nie mogą się zdecydować z jakichś powodów. O tym, ile wynosi polska płaca minimalna, powinno się dyskutować w Polsce, ale nie powinno to być efektem polityki jakiegoś innego państwa - powiedziała Wasiak dziennikarzom. W wystąpieniu podczas konferencji podkreśliła, że poprawa warunków pracy i zatrudnienia to jedno z wyzwań, przed którymi stoi sektor transportu w UE. - Nie ma wątpliwości, że powinniśmy dążyć do stworzenia godnych warunków pracy we wszystkich gałęziach sektora transportu - powiedziała minister.      

Reklama

Podkreśliła, że wszelkie zmiany w tej dziedzinie muszą dokonywać się przy poszanowaniu podstawowych swobód w UE oraz "przy uwzględnieniu obiektywnych różnic w rozwoju gospodarczym, systemach podatkowych, a także w prawie pracy i systemach opieki społecznej w państwach członkowskich". - Nie należy utracić dorobku, jakim jest utworzenie wspólnego rynku europejskiego. To jest nasz atut w gospodarce globalnej - powiedziała.      

"Konieczne jest wspólne europejskie podejście do tego zagadnienia, tak by w przyszłości uniknąć inicjatyw pojedynczych państw członkowskich, mających negatywne skutki dla wspólnego rynku, identyfikowanych jako regulacje o charakterze protekcjonistycznym, a jednocześnie nierozwiązujące, a wręcz odsuwające na dalszy plan rzeczywiste problemy, związane z nieuczciwymi praktykami na rynku przy zatrudnianiu pracowników i omijaniu obowiązujących regulacji" - oceniła.      

Zdaniem Wasiak problemy warunków socjalnych w sektorze transportu drogowego są najbardziej dobitnym przykładem tego, że UE jest podzielona w tej sprawie "na dwa obozy".  W rozmowie z dziennikarzami polska minister podkreśliła, że przed UE jest zadanie uzgodnienia "mądrej polityki, aby dążyć do poprawy warunków socjalnych, nie zapominając o potrzebie zapewnienia konkurencyjności sektora transportowego w Unii".      

- Głównym zadaniem UE jest wspólny rynek. Nie jest to rozwiązywanie problemów socjalnych, ale utrzymanie wspólnego rynku jako siły ekonomicznej Europy - powiedziała. - Jeżeli będziemy udawali, że rozmawiamy o sprawach socjalnych, a do tego będziemy dokładali jakieś zamiary protekcjonistyczne, zamykające rynek, to skończy się to niedobrze".      

W maju Komisja Europejska rozpoczęła przeciwko Niemcom postępowanie o naruszenie unijnego prawa w związku z wprowadzeniem przez ten kraj przepisów, z których wynika, że także zagraniczni kierowcy ciężarówek przejeżdżający przez Niemcy tranzytem mają otrzymywać minimalne wynagrodzenie w wys. 8,5 euro za godzinę. Berlin zawiesił stosowanie tych przepisów do czasu wyjaśnienia sprawy z KE, utrzymuje jednak, że nowe regulacje są zgodne z unijnym prawem.     

W Polskę, która ma drugą największą flotę samochodów ciężarowych w całej UE, taka interpretacja niemieckich przepisów uderza szczególnie mocno. Firmy z naszego kraju, a także innych państw Europy Wschodniej, mogą konkurować ze swoimi zachodnimi odpowiednikami niższymi stawkami dla kierowców.      

W marcu w Polsce oraz w Brukseli odbyły się protesty firm transportowych przeciwko niemieckim przepisom. Narzekają one nie tylko na wysokość stawek, które Niemcy chcą im narzucić, ale też na biurokratyczne obciążenia, związane m.in. z tłumaczeniem dokumentów dotyczących pracowników na język niemiecki.      

Z Brukseli Anna Widzyk

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »