Płaca minimalna w 2023 r. wzrośnie przynajmniej o 405 zł

W przyszłym roku płaca minimalna może wzrosnąć o ponad 400 zł, czyli o około 13,5 proc. Nie oznacza to jednak, że o tyle zostanie podniesiona od razu w styczniu. Rząd może zaproponować dwie podwyżki: w styczniu i w lipcu, które dadzą średni wzrost o ponad 13,5 proc.

GUS ogłosił, że ponad 6235 zł wyniosła przeciętna płaca w pierwszym kwartale tego roku. To oznacza, że w podwyżce minimalnego wynagrodzenia muszą być uwzględnione prognozy wzrostu cen i wzrostu gospodarczego. A ze względu na to, że w zeszłym roku inflacja była znacząco wyższa od prognoz dodatkowo należy uwzględnić specjalną korektę.

Wysokość płacy minimalnej uzgadniana jest na forum Rady Dialogu Społecznego. Jeśli rząd, związki zawodowe i organizacje przedsiębiorców nie porozumieją się w tej sprawie - rząd sam wyznacza jej wysokość. Podstawa do negocjacji jest propozycja rządu, który przygotowuje ją na podstawie zapisów ustawy o płacy minimalnej. Przepisy zakładają, że podwyżka musi uwzględniać wzrost cen, w niektórych przypadkach wzrost gospodarczy i dodatkowo niekiedy specjalny wskaźnik korygujący. W tym roku rozpatrywane będą wszystkie trzy elementy.

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Rekordowa podwyżka wynika z wysokiej inflacji

Do tej pory rząd przewidywał, że płaca minimalna w przyszłym roku wzrośnie o 7,8 proc. ze względy na wysoką inflację przewidzianą na przyszły rok. Jednak GUS podał dziś informację o tym, że w pierwszym kwartale przeciętna płaca wyniosła 6235,22 zł. Licząc rok do roku płace wzrosły o 9,7 proc. Obecna minimalna płaca 3010 zł brutto (2363 zł netto) jest ponad dwa razy niższa niż średnie wynagrodzenie. W takiej sytuacji rządowa propozycja płacy minimalnej na przyszły rok powinna być ustalona na podstawie dwóch elementów: prognozy inflacji oraz dwóch trzecich realnego wzrostu gospodarczego. Ten na przyszły rok szacowany jest na 3,2 proc w Wieloletnim Planie Finansowym. Dwie trzecie to ponad 2,1 proc. A to oznacza, że rząd powinien zaproponować prawie 10 proc. podwyżkę płacy minimalnej. Jednak to nie wszystko. Jest i trzeci prawny wymóg. Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu stanowi także, że jeśli rok wcześniej rzeczywista inflacja była wyższa niż tak, która służyła do ustalenia płacy minimalnej to stosuje się dodatkowo wskaźnik korygujący.

- Tak było w zeszłym roku. Inflacja w 2021 r. wyniosła 5,1 proc., a rząd prognozował ją na poziomie 1,8 proc. - przypomina Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Rząd przygotowując propozycję wysokości płacy minimalnej powinien najpierw oszacować, ile wyniosłaby płaca minimalna, gdyby uwzględniono wskaźnik korygujący. Z obliczeń Łukasza Kozłowskiego wynika, że byłoby to 3107,53 zł. Dopiero ta kwota powinna się stać podstawą do oszacowania płacy minimalnej w przyszłym roku, czyli powinna być podniesiona o 9,9 proc. - Oszacowanie wysokości płacy minimalnej odbywa się w dwóch etapach - dodaje Łukasz Kozłowski.

A co z budżetówką?

Rozmowy w Radzie Dialogu Społecznego mogą być trudne z dwóch przyczyn. Po pierwsze przepisy zakładają, że jeśli ceny będą rosły szybciej niż o 5 proc. to podwyżka płacy minimalnej ma odbyć się dwa razy: w styczniu i w lipcu. Jest to jednak ogólny zapis. Przepisy nie omawiają szczegółowo zasad podwójnej podwyżki. Czy planowany wzrost ma być podzielony na dwie części, czy wypłacony dwa razy? Najprawdopodobniej rząd zaproponuje, by średnioroczny wzrost płacy minimalnej wyniósł ok. 13,5 proc., ale został podzielony na dwie części. Ministerstwo pracy ma czas do 15 czerwca by przygotować i przedstawić propozycję.

Po drugie: coraz poważniejszym problemem są zamrożone płace w sferze budżetowej.

- Od wielu lat nie wzrosły kwoty bazowe, na podstawie których obliczane są płace w sferze budżetowej. Jeśli płace są podnoszone (i to nie we wszystkich ostatnich latach) to rośnie fundusz płac, a nie wskaźnik. To oznacza, że płace rosną nierówno. - przypomina Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, przewodniczący zespołu budżetu wynagrodzeń i świadczeń socjalnych RDS. Dodaje: - Pauperyzacja pracowników sfery budżetowej grozi tym, że coraz więcej osób będzie odchodzić z pracy i jakość usług publicznych (w ochronie zdrowia, w edukacji, w administracji) jeszcze bardziej się obniży. - Przypomina, że dwa lata temu partnerzy społeczni, czyli związki zawodowe i organizacje pracodawców przyjęli wspólne stanowisko o tym, iż należy rozwiązać problem niskich zarobków w budżetówce w sposób systemowy. Szacuje się, że w sferze budżetowej pracuje ok. 1,6 mln osób. Ich wynagrodzenia często wynoszą tylko nieco więcej niż płaca minimalna.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zarobki | płaca minimalna | rynek pracy | GUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »