Płacę minimalną czekają duże zmiany. Unijna dyrektywa to zmiany dla milionów Polaków

Polsce pozostało niespełna dziewięć miesięcy na wdrożenie unijnej dyrektywy o płacy minimalnej. Choć czekająca nas zmiana możne oznaczać rewolucję w sposobie wyliczania najniższej krajowej, tak nadal nie wiadomo, na jakie rozwiązania zdecyduje się rząd. Eksperci nie ukrywają, że polski ustawodawca ma twardy orzech do zgryzienia i wskazują, jakie zalety, ale też zagrożenia może przynieść ze sobą implementacja nowego prawa.

  • Unijna dyrektywa o płacy minimalnej zobowiązuje kraje członkowskie do uchwalenia odpowiednich zmian w prawie do 15 listopada 2024 roku 
  • Głównymi założeniami dyrektywy jest wprowadzenie mechanizmów, w oparciu o które będzie odbywać się podwyższanie najniższej krajowej 
  • W zaleceniach UE uwzględniono, że przy ustalaniu minimalnego wynagrodzenia powinno się kierować zarówno kryteriami społecznymi, jak i jego wpływem na konkurencyjność gospodarki   
  • Do wdrożenia przepisów zawartych w dyrektywie pozostało dziewięć miesięcy, jednak Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie wskazało, jak niedługo będzie wyglądało ustalanie płacy minimalnej w Polsce 

Reklama

Zastosowanie się do unijnej dyrektywy o płacy minimalnej może oznaczać gruntowne zmiany w ustalaniu wynagrodzenia milionów pracowników w Polsce. Mowa tu o grupie blisko 3,6 mln osób, które, jak wynika z rządowych szacunków, otrzymują w 2024 r. za swoją pracę najniższą krajową.

W świetle obecnie obowiązujących przepisów wysokość minimalnego wynagrodzenia jest ustalana co roku w trakcie pracy Rady Dialogu Społecznego. Zasiadają w niej zarówno przedstawiciele pracowników, jak i pracodawców, ale to trzeci uczestnik ma najwięcej do powiedzenia, a chodzi tu o rząd. Ewentualna skala podwyżki nie jest w żaden sposób uregulowana, więc to, ile faktycznie zatrudnieni dostaną więcej na swoje konta, a ile przyjdzie za to zapłacić przedsiębiorcom zależy w dużej mierze od polityków. 

Dyrektywa nie zrówna płacy minimalnej we wszystkich krajach UE do jednego poziomu. Ale w Polsce gruntownie zmieni sposób jej wyliczania

Unijna dyrektywa, która zobowiązuje kraje członkowskie do jej wdrożenia do 15 listopada br., może radykalnie zmienić to, w jaki sposób jest wyliczana płaca minimalna. W myśl przepisów proponowanych przez Parlament Europejski, ustawowo najniższe wynagrodzenie ma zapewnić pracownikom przyzwoity standard życia. Aby tak się stało, jego wysokość ma być wyliczana w oparciu o wartości referencyjne, powszechnie stosowane przez państwa wspólnoty.  

Autorzy unijnego prawa jako sugestie wskazali, że takimi wartościami mogłyby być mediana wynagrodzenia brutto albo jego średnia. W przypadku pierwszego wariantu zaleca się ustanowienie najniższej krajowej na poziomie 60 proc., a względem drugiego 50 proc. W tym aspekcie Polska nie będzie musiała nadganiać krajów Zachodu, ponieważ obecny poziom płacy minimalnej, tj. 4242 zł brutto odpowiada ok. 56 proc. średniej krajowej. 

Pozostając jednak jeszcze przy dyrektywie, to ta wymusza na ustawodawcy także przyjęcie rozwiązań, które poszerzą wachlarz danych zbieranych na temat wynagrodzeń. Chodzi tu o m.in. porównywanie poziomu płacy minimalnej netto z progiem ubóstwa czy jaką siłą nabywczą cechuje się najniższa krajowa. Dodatkowo kraje członkowskie będą musiały tak skonstruować zmiany w prawie, aby wspomniane płace były aktualizowane co najmniej co dwa lata lub co najwyżej co cztery, jeżeli proces waloryzacji będzie podlegał automatycznej indeksacji. 

W tym aspekcie natomiast polskie prawo pozostawia szerokie pole do zmian. Choć ewentualne dyskusje o skali podwyżek nadal będą opierały się o rozmowy pomiędzy stroną społeczną a rządową, tak wspomniane mierzalne czynniki są obecnie niedostępne.

To, jak kształtują się zarobki na polskim rynku pracy, dowiadujemy się z cyklicznych raportów Głównego Urzędu Statystycznego o przeciętnym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw. Jednak ów sektor, to firmy zatrudniające co najmniej 10 pracowników. A z ubiegłorocznych szacunków o wpływie podwyżki płacy minimalnej na gospodarkę wynika, że w największym stopniu wzrost najniższej krajowej dotyczył małych i średnich przedsiębiorców, których wspomniana zmiana może kosztować w 2024 r. blisko 24 mld zł. Dla największych pracodawców analogiczna suma była zbliżona do 7 mld zł. 

Jak Polska wdroży unijną dyrektywę? Na razie nie wiadomo

I choć znaków zapytania jest dużo, i czasu pozostaje coraz mniej, tak nadal nie wiemy, w którym kierunku pójdzie dostosowanie polskiego prawa do unijnych wymogów. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie wskazało w odpowiedzi nadesłanej do Interii Biznes jaki ogólny kształt będzie miał projekt ustawy dotyczący wyżej opisanego zagadnienia. 

"Aktualnie trwają prace związane z wypracowaniem stosownych rozwiązań mających na celu implementację do polskiego porządku prawnego wymogów przewidzianych w dyrektywie. Po opracowaniu projektu ustawy zostanie rozpoczęta procedura legislacyjna" - napisało w odpowiedzi biuro prasowe resortu.

Jednocześnie przedstawiciele ministerstwa uzupełnili, że wśród obowiązkowych zmian należy także uwzględnić cztery obligatoryjne kryteria. Poza wspomnianą siłą nabywczą porównywalną do kosztów utrzymania są to: ogólny poziom wynagrodzeń i ich rozkład, stopa wzrostu wynagrodzeń oraz długoterminowe poziomy produktywności i ich zmiany. Takie dane Polska i inne kraje UE będą musiały cyklicznie raportować do Komisji Europejskiej. 

Eksperci kreślą, jak będzie wyliczana płaca minimalna po nowemu. Chcieliby mieć na ten proces większy wpływ

W opinii Norberta Kusiaka, dyrektora Wydziału Polityki Gospodarczej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ), bez danych dotyczących struktury pracowników zarabiających najniższą krajową, z wyszczególnieniem na płeć, zawód czy wiek, "Polsce będzie trudno zapewnić adekwatny poziom płacy minimalnej". 

- Konieczne jest opracowanie skutecznych narzędzi na poziomie krajowym do gromadzenia danych statystycznych. W tym zakresie Polska boryka się z pewnymi trudnościami, ponieważ brakuje nam informacji między innymi o medianie wynagrodzeń w firmach zatrudniających poniżej 10 osób - zauważa związkowiec. 

W komentarzu udzielonym Interii Biznes ekspert wskazuje również, że kluczową zmianą, jaką przyniesie implementacja dyrektywy będzie także nacisk na promocję układów zbiorowych pracy. Chodzi o rodzaj porozumień społecznych na linii pracodawca a pracownicy, których reprezentują związki zawodowe. Obecnie taką formę dialogu stosuje się w przypadku 14 proc. zatrudnionych w Polsce, a unijne zalecenia mówią o progu nawet 80 procent.

Rozwiązanie, w którym to strona społeczna ma większy wpływ na ustalanie płacy minimalnej, jest zdaniem prof. Jacka Męciny słusznym kierunkiem dla polskiego ustawodawcy. Jak zauważa w komentarzu przesłanym Interii Biznes, to właśnie przedstawiciele pracodawców i pracowników powinni ustalać, w jakim tempie ma rosnąć najniższa krajowa. Natomiast w przypadku fiaska ich rozmów, omawiane wynagrodzenie powinno być oparte o z góry założony współczynnik, np. 50 proc. średniej krajowej. 

- Na pierwszy rzut oka Polska spełnia podstawowe kryteria w sprawie mechanizmu ustalania płacy minimalnej, ale są istotne braki. Po pierwsze mechanizm negocjacyjny jest niedoskonały, a ostatnie zdanie należy do rządu i to wymaga zmiany - wyjaśnia doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, reprezentującej interesy przedsiębiorców.

Dodaje on, że wartym zastanowienia jest także uwzględnienie analizy wpływu płacy minimalnej na konkurencyjność gospodarki. W ostatnich dwóch latach bowiem najniższa krajowa rosła w Polsce na zbliżonym i wysokim poziomie. W 2023 r. było to blisko 20 proc., natomiast w styczniu 2024 r. względem początku roku ubiegłego minimalne płace rosły w tempie 21 proc. To najszybciej w całej UE.

- Relacja minimalnego wynagrodzenia do przeciętnego wzrosła do około 56 procent, co wpływa negatywnie na sytuacje firm, zwłaszcza tych małych i skończy się spadkiem zatrudnienia lub tworzeniem się szarej strefy. Zatem do tej implementacji musimy podejść z dużą ostrożnością i namysłem - wyjaśnia ekspert. 

Jednocześnie szybki wzrost płacy minimalnej ma też drugą stronę medalu, która bezpośrednio dotyczy zatrudnionych. Z wspomnianych rządowych szacunków, oceniających skutek podwyżki najniższego wynagrodzenia wskazano, że w 2024 r. liczba pracowników, którzy zyskają na zmianie to blisko 3,6 mln osób. Jeszcze przed rokiem ta grupa liczyła 3 mln, w 2022 r. 2,7 mln, natomiast w 2021 r. 1,6 mln pracowników. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: najniższa krajowa | Płaca minimalna | zarobki | UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »