Pracę straciło około 100 urzędników. Magistrat w Zabrzu walczy z nadmiernym zatrudnieniem

We wtorek 24 września odbyła się konferencja prasowa prezydentki Zabrza Agnieszki Rupniewskiej w sprawie stanu finansowego miasta, podczas której dowiedzieliśmy się, że w tamtejszym magistracie pracę straciło około 100 urzędników. Redukcja etatów w Urzędzie Miasta Zabrze ma być jednym ze sposobów na wygenerowanie oszczędności.

W ramach oszczędności w Urzędzie Miasta Zabrze pracę straciło blisko 100 urzędników. Podczas wtorkowej konferencji prasowej prezydentka Agnieszka Rupniewska przekazała, że nie wszyscy z nich zostali zwolnieni - część przeszła na emerytury, a niektórzy sami zrezygnowali z pracy.

Czystki w zabrzańskim urzędzie miasta. Pracę straciło około 100 urzędników

Podczas konferencji prasowej przekazano, że zadłużenie miasta w połowie 2024 r. sięgnęło ponad 883,5 mln zł. W związku z tym nowe władze samorządowe - wybrane wiosną tego roku - szukają oszczędności. Redukcja etatów w tamtejszym magistracie to jedno z działań związanych z zaciskaniem pasa. 

Reklama

"Zmniejszyliśmy liczbę zatrudnionych osób o prawie 100 urzędników. W tej chwili urzędnicy, którzy pracują razem z nami, oczywiście są dociążeni obowiązkami, ponieważ musieliśmy je przekazać tym, którzy z nami zostali" - wyjaśniła Agnieszka Rupniewska. 

"Część urzędników to były osoby, które rozstały się z nami z zachowaniem okresu wypowiedzenia, część odeszła na emerytury, a część sama zrezygnowała z pracy" - dodała.

Walka z nadmiernym zatrudnieniem. Brakowało środków na pokrycie etatów

Nadmierne zatrudnienie w Urzędzie Miasta Zabrze to jeden z zarzutów, jakie nowe władze kierują wobec Małgorzaty Mańki-Szulik, która kierowała miastem w latach 2006-2024. 

Sekretarz Zabrza Łukasz Urbańczyk wyliczył, że za jej rządów przybyło 197 urzędników (2006 - 530 osób, 2024 - 727 osób) choć liczba mieszkańców miasta równocześnie spadła o 36 tys. 

"W przeliczeniu na jednego mieszkańca Zabrze zatrudniało więcej urzędników niż m.in. Katowice, Gliwice, Ruda Śląska (...). W budżecie miasta już na początku 2024 r. brakowało środków na pokrycie 74 etatów urzędników, a jednocześnie pani Mańka-Szulik dała urzędnikom przedwyborcze podwyżki i nagrody bez zabezpieczenia środków finansowych w budżecie" - powiedział Urbańczyk. 

Podkreślił, że za czasów poprzedniej prezydentki zadłużenie górnośląskiego miasta wzrosło o 1263 proc. - z 64,7 mln zł do 883,5 mln zł. Obecnie zadłużenie w przeliczeniu na jednego mieszkańca Zabrza wynosi 5743,50 zł. 

Samorząd weźmie pożyczkę? Pieniądze dadzą "możliwość złapania oddechu"

Urbańczyk ostrzegł, że do zrównoważenia budżetu w 2024 r. brakuje 220 mln zł. Natomiast Rupniewska poinformowała, że prowadzone są rozmowy z resortem finansów dotyczące ewentualnej pożyczki dla samorządu

"Staramy się doprowadzić do sytuacji, w której budżet miasta będzie stabilny. Rozmawiamy m.in. z ministrem finansów na temat możliwości udzielenia naszemu miastu pożyczki (...). Narzędzie, które oferuje minister finansów, byłoby najwłaściwsze dla nas i dałoby nam możliwość złapania oddechu" - oceniła Rupniewska. 

Oszczędności zabrzańskiemu samorządowi ma przynieść także prywatyzacja Górnika Zabrze. Prezydentka zapowiedziała podczas konferencji prasowej, że pod względem formalnym urzędnicy mają być gotowi do tego procesu przed końcem września. Dodała, że wśród warunków, jakie zostaną postawione przed potencjalnymi inwestorami, będzie m.in. zachowanie nazwy oraz barw klubowych, a także jego siedziby w mieście.  

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Zabrze | urząd miasta | urzędnicy | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »