Rafał Woś: Państwo tworzy dobrą pracę

Po pandemii koronawirusa czeka nas wybór pomiędzy recydywą neoliberalizmu a jakąś formą gwarancji zatrudnienia. Dlaczego warto postawić na to drugie?

Gwarancja zatrudnienia nie jest żadną łaską ani odruchem dobrego serca ze strony tego czy innego rządu, polityka albo komentatora. To jest coś, na co się jako wspólnota umówiliśmy dawno temu. A czego kolejne pokolenia rządzących Polską elit zwyczajnie nie respektowały. Zacznijmy więc od tego, że zobowiązanie do gwarancji zatrudnienia można wyczytać wprost z naszego własnego prawodawstwa, które stanowi wyraźnie, że "praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej Polskiej" (art. 24 Konstytucji), "każdy ma prawo do pracy" (art. 10 Kodeksu pracy), a "polskie państwo ma prowadzić politykę zmierzającą do produktywnego pełnego zatrudnienia" (art. 10 Kodeksu pracy).

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Przez lata temat był jednak w Polsce zabijany bezdusznym milczeniem albo bezpodstawnym szyderstwem. Obie postawy były i są niestety dowodem na to, że nasze elity nie rozumieją prawideł ekonomii, a ich wiedza historyczna ogranicza się często do paru wyświechtanych sloganów. Spróbujmy to naprawić. Otóż gwarancja zatrudnienia polega na tym, że państwo wciela się w rolę pracodawcy ostatniej szansy. Czyli w praktyce zobowiązuje się do tego, że da pracę każdemu obywatelowi, który tej pracy potrzebuje (jak widzimy nie ma tu mowy o żadnych przymuszaniu).

Dziś jest tak, że jak nie masz roboty i nie możesz jej znaleźć, to niby mógłbyś iść do państwa (urzędy pośrednictwa pracy) po pomoc. Tyle, że nie ma to w większości przypadków większego sensu. Raz dlatego, że zasiłek nędzny. Dwa, że jedyne, na co możesz tam liczyć to skierowanie na tysiące szkoleń, z których nic nie wynika. A trzy, że jak nie podejmiesz pracy, którą ci proponują, to możesz wpaść w kłopoty. I nikogo nie interesuje, że warunki tej pracy bywają nieraz uwłaczające ludzkiej godności i niedające się pogodzić z normalnym życiem (np. wychowaniem dzieci). Efekt jest taki, że ludzie do pośredniaka idą od lat tylko w absolutnej ostateczności. Prędzej raczej będą udawali przedsiębiorców (samozatrudnienie) albo chałturzyli w kilku miejscach na raz.

Schemat gwarancji zatrudnienia mógłby rozbić ten patologiczny układ. Człowiek, który chce pracować, dostawałby w jego ramach realną i użyteczną społecznie pracę za stawkę na poziomie płacy minimalnej. Oczywiście z odprowadzonymi składkami. W ten sposób płaca minimalna stałaby się wreszcie płacą naprawdę realną kotwicą rynku pracy. Wszak poniżej tej stawki pracować by się już po prostu opłacało. Jednocześnie prywatni pracodawcy musieliby się na pracę gwarantowaną orientować, polepszając swoją własną ofertę. W ten sposób najniższe polskie płace szłyby w górę, co prowadziłoby do zrównywania się płacowych nierówności w naszym kraju.

Niejeden czytelnik (zwłaszcza taki, co słyszy o gwarancji zatrudnienia po raz pierwszy) ma pewnie w głowie wiele pytań i wątpliwości. Spróbuję na nie odpowiedzieć. Stawiam, że wątpliwość pierwsza dotyczy tego, co ci ludzi mieliby w ogóle robić? No bo przecież chodzi nam o "produktywne pełne zatrudnienie" (jak stoi w kodeksie pracy). A nie o żadne symulakry. No cóż, rozejrzycie się wokół! Mało to społecznie użytecznych prac, których w naszym świecie realnie brakuje? Choćby obecny kryzys zdrowotny pokazuje dobitnie, że brakuje ludzi do pracy brakuje w szeroko rozumianej ochronie zdrowia. I nie mówię tu o lekarzach specjalistach, tylko o personelu pomocniczym, którego brak sprawia, że śmiertelność z powodu covid jest wyższa niż by mogła być. A obsługiwanie potrzeb stale starzejącego się społeczeństwa? A projekty infrastrukturalne, których wykonanie się stale ślimaczy? A troska o środowisko naturalne? Dziś wiele tych potrzebnych społeczności zadań leży odłogiem lub są dostępne tylko dla najbogatszych. Taka kilkusettysięczna "armia pracowników" mogłaby to zmienić poprawiając nasze życie na tak wielu polach.

Pytanie kolejne brzmi oczywiście: skąd wziąć na to pieniądze? To rzecz jasna zasadna wątpliwość. Tyle, że ostatnie lata pokazały nam, że to już nie jest tabu. Rząd PiS zrobił program 500 plus, który okazał się słuszny (tak społecznie jak ekonomicznie) choć wiele grup interesu krzyczało, że świat się zawali. Teraz jeszcze większe środki publiczne popłynęły w kierunku przedsiębiorców na różnego typu tarcze antykryzysowe. Czy na serio można dziś jeszcze traktować głosy, "że nas nie stać". A poza tym schemat gwarancji zatrudnienia jest i tak o niebo tańszy od dochodu podstawowego, czyli innego sposobu walki z koronakryzysem.

I wreszcie ostatni argument. Ten w stylu "panie redaktorze, już to przerabialiśmy za komuny". Wiem, że wielu z was chce go zadać. Ale czy nie słyszeliście o "Nowym Ładzie" Franklina Delano Roosevelta? W ramach którego w amerykańskiej "ojczyźnie wolności" od 1935 do 1943 istniała agencja rządowa o nazwie WPA (skrót Works Progress Administration), która de facto dawała pracę każdemu Amerykaninowi, jaki się do nich zgłaszał. Podobnie było w Australii, gdzie rząd wcielał się w rolę pracodawcy ostatnie szansy od roku 1945. Od 1959 zupełnie oficjalnie pomagał mu w tym bank centralny. Australijczycy zmienili front dopiero w latach 90. pod wpływem lobbingu neoliberalnych grup interesu.

Pamiętajcie o tym wszystkim, gdy znów ktoś będzie próbował was przekonać, że mówienie o gwarancji zatrudnienia (i w ogóle o roli państwa w gospodarce) to przejaw jakiegoś "lewicowego radykalizmu", "tęsknoty za komuną" albo Bóg wie czego jeszcze. I nie bójcie się myśleć po swojemu. Ekonomia to zbyt poważna sprawa, by zostawić ją ekonomistom. Zwłaszcza neoliberalnym i wolnorynkowym.

Rafał Woś

Autor felietonu wyraża własne opinie

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: gwarancja zatrudnienia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »