Robotyzacja przyspiesza. Miliony Polaków zagrożonych utratą pracy
Jedną z branż, która mocno stawia na robotyzację sprzedaży i obsługi klienta, jest handel. Jak zauważa portal wiadomoscihandlowe.pl, ten trend sprawia, że rosnąca liczba pracowników zagrożona jest ryzykiem utraty pracy. Z badania przeprowadzonego przez Future Collars i ICAN Institute wynika, że 2,8 mln pracowników w Polsce może zostać zastąpionych dzięki nowym technologiom.
Zdaniem autorów raportu "Reskilling" nawet 49 proc. czasu pracy w Polsce zajmują czynności, które mogą zostać zautomatyzowane do 2030 r. Ma w tym pomóc zastosowanie istniejących już dziś technologii. Z drugiej strony jedna trzecia firm w Polsce nie podejmuje jeszcze żadnych działań związanych z wdrażaniem automatyzacji.
Eksperci Future Collars i ICAN Institute szacują, że ponad 7 mln osób będzie musiało zdobyć nowe umiejętności, które pozwolą im utrzymać konkurencyjność na rynku pracy. Prognozują oni, że chociaż coraz więcej obszarów funkcjonowania przedsiębiorstw będzie automatyzowana, to paradoksalnie problem braku "odpowiednich rąk do pracy" będzie się pogłębiał.
"System społeczny obciążać będą kolejne fale osób, które nie mają już komu sprzedać swoich kompetencji. Podczas gdy wiele zawodów odchodzi w zapomnienie ze względu na postępującą automatyzację, pojawiają się nowe profesje, w których brakuje specjalistów" - czytamy w raporcie.
Jeśli chodzi o automatyzację, to firmy z branży handlowej rozwijają ją przede wszystkim w obszarach: marketingu (60 proc. wszystkich inwestycji związanych z automatyzacją), obsługi klienta (49 proc.), sprzedaży (45 proc.) i finansów (38 proc.). Jednocześnie 11 proc. przedsiębiorstw z branży nie inwestuje na razie w ogóle w tego typu rozwiązania.
W ocenie ekspertów HR, odsetek pracowników, którzy mogą być zastąpieni w wyniku automatyzacji pracy w handlu, wynosi ponad 15 proc.
Problem ma oczywiście o wiele szerszy zasięg. Dane OECD wskazują, że w skali globalnej 14 proc. miejsc pracy jest zagrożonych przez automatyzację, a 32 proc. może pod jej wpływem ulec radykalnej transformacji.
Z kolei według raportu Światowego Forum Ekonomicznego, do 2025 r. połowa wszystkich pracowników będzie musiała zostać przekwalifikowana. Kryzys COVID-19 przyspieszył te trendy i - jak wynika z wyliczeń McKinsey Global Institute - zmiany dotyczące siły roboczej mogą mieć większą skalę niż szacowano przed pandemią, a udział zatrudnienia w niskopłatnych zawodach może spaść jeszcze bardziej niż przypuszczano.
Przyspieszona transformacja cyfrowa, pogłębiająca się inflacja i globalna niestabilność napędzają popyt na umiejętności cyfrowe i kompetencje miękkie potrzebne firmom do rozwoju w nowej gospodarce.
Postępujące trendy automatyzacji i cyfryzacji zaczęły narażać wielu pracowników na ryzyko utraty pracy w przyszłości, jeśli nie zdobędą na czas niezbędnych umiejętności. Natomiast firmy dotkliwiej zaczęły odczuwać deficyt kompetencji potrzebnych do sprawnego funkcjonowania w cyfrowej gospodarce.
W coraz bardziej zautomatyzowanym miejscu pracy, w którym oprogramowanie oparte na sztucznej inteligencji przejmuje zawody wymagające niższych kwalifikacji, ludzie muszą stale rozwijać nowe umiejętności twórcze, techniczne i przywódcze, aby nie wypaść z rynku pracy.
Aby poradzić sobie z obecnymi i przyszłymi wyzwania mi na rynku pracy, potrzebne są nowe rozwiązania. Jednym z takich rozwiązań może być reskilling.
Z badania Future Collars i ICAN Institute wynika, że 62 proc. badanych uważa, że reskilling - czyli proces uczenia się nowych umiejętności w celu wykonywania zupełnie innej pracy - to szansa na szybki dostęp do zasobów i kompetencji.
Aż 64 proc. deklaruje, że ma ustrukturyzowany proces od zgłoszenia pracownika po rozwój nowych kompetencji. Jednak, co ciekawe - w Polsce tylko 6 proc. pracowników tego reskillingu doświadcza.
Nasz kraj znajduje się dopiero na 24. miejscu w rankingu Komisji Europejskiej pod względem kompetencji cyfrowych. Niższym poziomem zaawansowania technologicznego wyróżniają się tylko Grecja, Bułgaria i Rumunia.
"Polacy odbiegają znacząco od średniej europejskiej i długo nie dorównają sąsiadującym państwom, jeśli zabraknie zdecydowanych działań na rzecz edukacji pracowników" - czytamy w raporcie.
Dane pokazują, że 70 proc. pracodawców na całym świecie ma trudności ze znalezieniem pracowników z odpowiednią równowagą umiejętności twardych i miękkich. Jednocześnie aż 72 proc. firm nie inwestuje w kapitał ludzki.
Dlaczego tak się dzieje? - Po pierwsze chodzi o budżet. Trzeba zakładać budżet na reskilling. Po drugie, podejście zarządu, który nie myśli o reskillingu jako części strategii. Nie myślą, że dzięki temu zmniejszą rotację, obniżą koszty - wskazuje Kamila Zawistowska, head of talent strategy w fimie Accenture.
- Po trzecie, strach. O to, że wyszkolimy i damy ludziom wiedzę i umiejętności, a oni opuszczą nas na rzecz konkurencji. Ta moneta ma dwie strony. Najbardziej potrzebne jest indywidualne podejście. Ktoś coś robi, ale chce się rozwijać w jakimś kierunku. Kiedy da się mu upskilling, nie opuści nas, bo będzie widział przyszłość w naszej firmie - uważa ekspertka.
Za wdrożeniem rozwiązań reskillingu przemawiają także prognozowane wskaźniki gospodarcze. Z szacunków Światowego Forum Ekonomicznego wynika, że szeroko zakrojone inwestowanie w umiejętności przyszłości, zarówno na rzecz dzisiejszej, jak i przyszłej siły roboczej następnej generacji, może do 2030 r. zwiększyć produktywność światowej gospodarki o 8,3 bln dolarów.
Największe zyski z wdrażania projektów reskillingowych mogą osiągnąć regiony i gospodarki borykające się obecnie z największymi lukami w umiejętnościach, a najlepsze efekty w obszarze poprawy produktywności można uzyskać podporządkowując wybór rozwijanych umiejętności potrzebom wynikającym z postępu technologicznego.
Z raportu opublikowanego przez PwC na temat opinii CEO dotyczących różnych wyzwań, z którymi mierzą się ich firmy, wiadomo, że liderzy organizacji, które postawiły na zaawansowany upskilling pracowników (czyli proces wzmacniania istniejących umiejętności lub uczenia się umiejętności uzupełniających, często w celu wypełnienia organizacyjnej luki talentów), są niezwykle zadowoleni z jego efektów.
Aż 93 proc. prezesów takich przedsiębiorstw stwierdziło, że upskilling poprawił produktywność pracowników.
Dane pokazują, że 68 proc. społeczeństwa jest gotowa na reskilling. Jak połączyć rolę pracodawcy i rolę państwa, aby to się zadziało? Czy jest złoty środek, aby te sektory mogły się dogadać w taki sposób, aby wszyscy zyskali?
- Najpierw ustalmy stan faktyczny: cyfryzacja już jest i będzie. Psychologia pokazuje, że ludzie boją się zmian, nawet tych na lepsze. Tymczasem są już na świecie organizacje, które od lat współpracują z rządem, jak np. Amazon czy Microsoft - wskazuje Robert Rutkowski, pedagog, psychoterapeuta, wykładowca.
- Pochylmy się teraz nad realnym problemem. Otóż firmy nie informują z odpowiednim wyprzedzeniem swoich pracowników, w którym kierunku będą się zmieniać, aby dać im szansę na przebranżowienie, a przecież reskilling to najtańszy sposób na pozyskanie sprawdzonych pracowników - dodaje.
Warto zwrócić również uwagę na inne, niezbyt jeszcze u nas rozpowszechnione praktyki, takie jak np. outplacement, czyli szkolenia organizowane przez pracodawcę dla zwalnianych pracowników, aby pomóc im w zdobyciu następnej pracy.
Przykładem takiego działania może być ekspedientka w dyskoncie, która uczy się podstaw testowania aplikacji, dzięki czemu otrzymuje możliwość współpracy z zespołem odpowiedzialnym za tworzenie i doskonalenie aplikacji zakupowej w firmie e-commerce.
Łukasz Rawa
Biznes INTERIA na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Zobacz również: