Tesla walczy o specjalistów dla gigafabryki pod Berlinem

Amerykański producent samochodów elektrycznych najwyraźniej ma trudności z rekrutacją wykwalifikowanych kadr dla swej niemieckiej fabryki, która powstaje w pobliżu granicy z Polską - napisał "Handelsblatt".

Już w lipcu br. z taśm produkcyjnych nowej gigafabryki Tesli, budowanej w Gruenheide pod Berlinem, mają zjechać pierwsze samochody elektryczne. Docelowo koncern Elona Muska zamierza produkować tam pół miliona aut rocznie. Już wiele miesięcy temu Tesla rozpoczęła werbowanie pracowników, także Polaków. Według informacji dziennika "Handelsblatt", Amerykanie mogą mieć jednak trudności z pozyskaniem specjalistów; tym bardziej, że niemieccy konkurenci, jak Volkswagen, zaciekle bronią swoich kadr.

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

Reklama

Specjaliści poszukiwani

Z analizy, jaką przeprowadził "Handelsblatt", wynika, że od wiosny ubiegłego roku Tesla ogłosiła na swojej stronie internetowej rekrutację na około 350 stanowisk, w tym na ponad 100 wysokich stanowisk kierowniczych albo eksperckich, wymagających głębokiej znajomości zagadnień związanych z produkcją baterii do samochodów elektrycznych albo oprogramowania. Dwie trzecie konkursów rozpisano jeszcze w ubiegłym roku i najwyraźniej do tej pory nie rozstrzygnięto - wynika z informacji niemieckiego dziennika.

Tesla nie odniosła się do tych liczb. Ale - jak pisze "Handelsblatt" - źródła w koncernie twierdzą, że "zainteresowanie naborem jest duże, a większość stanowisk kierowniczych została już obsadzona". "Jedno ogłoszenie o rekrutacji dotyczy często kilku równorzędnych stanowisk" - pisze gazeta. Wskazuje jednak, że ten argument nie może dotyczyć najwyższych stanowisk, z których połowa nie jest obsadzona od trzech miesięcy albo dłużej.

Powodem może być to, że "w czasie kryzysu kadra kierownicza nie ma ochoty na zmiany" - ocenia "Handelsblatt", powołując się na badania firmy headhunterskiej Odgers Berndtson. Już jesienią ub. roku pokazały, że 44 procent niemieckojęzycznych menadżerów za mało prawdopodobne uważało przejście do innego przedsiębiorstwa w najbliższych miesiącach. Dotyczy to także branży motoryzacyjnej, gdzie menadżerowie muszą często wybierać między bezpieczeństwem a nowymi możliwościami.

"Lex Tesla"

Tesla może wprawdzie skorzystać na fali zwolnień w branży, jak na przykład w Daimlerze. Ale pozyskanie menadżerów czy inżynierów z konkurencyjnych firm jest trudniejsze. Szczególnie Volkswagen próbuje ostatnio powstrzymać swoją wysoko wykwalifikowaną kadrę przed odejściem do Tesli. Jak zauważa "Handelsblatt", wielu menadżerów i specjalistów VW dojeżdża do pracy do Wolfsburga z Berlina. To ponadgodzinna podróż szybkim pociągiem ICE. Dla nich przejście do Tesli wydawałoby się atrakcyjne. "Jednak w Wolfsburgu można usłyszeć, że jak dotąd nie widać odpływu w kierunku Tesli" - pisze "Handelsblatt".

VW próbuje zresztą powstrzymać ewentualny odpływ. Tuż po tym, jak zapowiedziano budowę gigafabryki Tesli pod Berlinem, największy niemiecki koncern motoryzacyjny ogłosił, że pracownicy, którzy w okresie wypowiedzenia przejdą do konkurencji, nie będą mogli już tak łatwo wrócić do VW, jak było to możliwe kiedyś. Pracownicy VW nazwali zresztą tę zasadę "Lex Tesla".

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Wyższa pensja i większa pewność zatrudnienia

Z porównania "Handelsblatt" wynika także, że menadżerowie i specjaliści w VW zarabiają więcej niż oferuje Tesla - średnio od 95 tysięcy do 105 tysięcy euro podstawowego wynagrodzenia rocznie. W wyższych kręgach menadżerskich płaci się nawet pół miliona euro, wliczając premie i dodatki - twierdzi "Handelsblatt". I dodaje: "Tego Tesla nie może przebić". 

Według portalu oceny pracodawców Kununu inżynier może zarobić w Tesli średnio 72 tysiące euro rocznie, a menadżer 102 tysiące euro. Nie ma premii świątecznych i innych dodatków, jakie zwykle dostają pracownicy w Niemczech. Tesla wypłaca za to atrakcyjne premie za wyniki, które mogą wynieść - według jednego z byłych pracowników - do 40 procent wynagrodzenia, a także pracownicze programy akcyjne w wysokości 50 tysięcy euro rocznie.

Jak pisze "Handelsblatt", pracownicy Tesli informują też o sporych możliwościach szybkiego awansu i rozwoju kariery. "Jednak panuje tam bezlitosna kultura wyników. Kto nie nadąża albo wejdzie w paradę Muskowi, może wylądować na ulicy szybciej niż pracownik Volkswagena. Koncern z Wolfsburga oferuje gwarancję zatrudnienia do 2029 roku, co oznacza że do tego czasu nie powinno być zwolnień z przyczyn ekonomicznych" - zauważa "Handelsblatt".

W sumie w fabryce Tesli w Gruenheide pracować ma 7000 osób.

Anna Widzyk

Redakcja Polska Deutsche Welle



Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: Tesla | fabryka | nowe miejsca pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »