Wielkie zmiany dla 5 mln pracujących Polaków. Chodzi o staż pracy
Pracujący na tzw. śmieciówkach oraz samozatrudnieni, przechodząc na etat - w świetle obowiązującego prawa pracy - zaczynają swoją karierę zawodową od początku. Nie chodzi przy tym o składki ubezpieczeniowe (np. samozatrudnieni płacą je za siebie), lecz o staż pracy, który - w wielu zawodach, zwłaszcza "urzędniczych" - ma znaczenie do wyliczania nagród i innych uprawnień. Resort pracy zapowiedział jednak (na razie to tylko plany), że udokumentowany czas zatrudnienia na umowach cywilnoprawnych lub w formie samozatrudnienia będzie wliczany do stażu pracy, po przejściu na umowę o pracę (etat). Byłaby to prawdziwa rewolucja dla ponad 5 mln Polaków, którzy pracują na śmieciówkach czy samozatrudnieniu.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej finalizuje prace nad projektem ważnym dla co najmniej pięciu milionów Polaków. Chodzi o prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą oraz zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych i możliwość wliczania takiego zatrudnienia do stażu pracy - poinformował Business Insider Polska.
Obecnie fachowcy i eksperci w swoich dziedzinach, którzy np. przez wiele lat pracowali w formie samozatrudnienia, przechodząc na etat w instytucji publicznej traktowani są jak nowicjusze. Jeśli nie mają odpowiedniego stażu na umowie o pracę, na początek nie przysługuje im nawet urlop w pełnym wymiarze, nie mówiąc o nagrodach jubileuszowych czy innych świadczeniach związanych z czasem zatrudnienia (np. okres wypowiedzenia czy wysokość odprawy).
Nawiasem mówiąc owe "szykany" mogą dotykać zatrudnionych nie tylko w uprawnieniach pracowniczych, ale także poza pracą - np. podczas wnioskowania o kredyt w banku. Brak odpowiedniego udokumentowania stażu pracy może przeszkadzać także w wielu innych sytuacjach. Dodajmy, że dla wielu fachowców, którzy pracowali na samozatrudnieniu, ta prawna luka jest wystarczającym powodem, aby z rezerwą podchodzić do ofert pracy w instytucjach publicznych, a te ostatnie chcą z rynku ściągać ludzi z doświadczeniem.
To wszystko ma się jednak zmienić - obiecuje resort pracy. "BI" dotarł do projektu nowelizacji Kodeksu pracy. Do okresu zatrudnienia wliczałoby się okresy prowadzenia działalności gospodarczej indywidualnie lub w formie spółki cywilnej, oraz wykonywania zlecenia, świadczenia usługi przez osobę fizyczną, a także umowy agencyjnej.
Problem umów śmieciowych i wypychania pracowników na samozatrudnienie dotyczy w Polsce ok. 5 mln osób. Od wielu lat politycy obiecują, że rozprawią się z nim w drastyczny sposób, ale do tej pory - poza planami oskładkowania części umów - niewiele zrobiono.
"Śmieciowe" umowy stanęły również na forum unijnym i - choć pojawiły się odpowiednie plany (projekt dyrektywy), na razie na zmiany pewnie jeszcze poczekamy. Taka odgórna, europejska dyrektywa najpewniej prowadziłaby do zamiany umów śmieciowych w umowy o pracę.
Na początku 2024 roku Główny Urząd Statystyczny opublikował dane (zbierane eksperymentalną metodą), które miały odpowiedzieć na pytanie, ile osób w Polsce pracuje na umowach śmieciowych i na samozatrudnieniu (pamiętajmy, że samozatrudnienie jest w wielu przypadkach świadomie wybierane przez pracowników, którzy dzięki temu więcej zarabiają).
Ze wspomnianych danych GUS można wnioskować, że w Polsce na śmieciówkach pracuje ponad 3 mln osób, a na samozatrudnieniu ok. 2 mln. Najwięcej osób na śmieciówkach pracowało w rejonie Warszawy czy szerzej - w regionie stołecznym. Dużo Polaków pracuje na śmieciówkach także na Śląsku (odpowiednio 284 tys. i 270 tys.).
Z danych statystycznych wynika, że najmniej zleceniobiorców pracuje na Opolszczyźnie, w Świętokrzyskiem i na zachodnim Pomorzu. Warto jednak pamiętać, że część pracowników zwłaszcza w mniej zamożnych regionach umyka wszelkiej statystyce i pracuje "na czarno".
***