Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Unii Europejskiej zostało niecałe 10 dni!

Wczorajsza interwencja banków centralnych zdaniem wielu analityków może być początkiem czegoś większego co poznamy w kolejnych dniach. W środę premier Włoch Mario Monti mówił, że w ciągu dwóch dni powinien pojawić się wspólny komunikat kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkoz'ego dotyczący planu ratunkowego dla strefy euro.

Ceny akcji w Hongkongu poszły w górę o ponad pięć procent, w Japonii i Australii o około dwa i pół procent. Zdaniem analityków, jeśli założymy, że środowa interwencja jest częścią większego pakietu, masowego działania EBC na rynku czy euroobligacji, to możliwe, że nastroje na rynkach będą lepsze przez kilka miesięcy.

Wczoraj banki centralne z USA, strefy euro, Wielkiej Brytanii, Kanady, Japonii i Szwajcarii zapowiedziały, że ułatwią komercyjnym bankom pożyczanie dolarów amerykańskich poprzez obniżenie stóp procentowych.

Także rząd Chin oświadczył, że ułatwi konsumentom dostęp do kredytów. Wielu ekspertów obawia się, że brak odpowiednich funduszy może zahamować globalny rozwój gospodarczy. Plan banków centralnych, mówią niektórzy analitycy, może nieco uspokoić niestabilne rynki i pomóc w rozwiązaniu kryzysu finansowego eurostrefy. Kluczowe decyzje mają zapaść na szczycie unijnym 8 -9 grudnia.

Reklama

_ _ _ _ _

Największym zagrożeniem dla Europy byłby jej ponowny rozpad, dlatego najważniejszym zadaniem jest przywrócenie zaufania i utrzymanie jedności Europy - mówił podczas wykładu po otrzymaniu doktoratu h.c. Politechniki Wrocławskiej przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.

Przewodniczący Komisji Europejskiej dodał, że obecny kryzys zaufania obejmuje nie tylko sferę gospodarczą, ale także dotyka innych aspektów życia. "Musimy znaleźć w sobie siłę, żeby ten kryzys rozwiązać, żeby Europa ponownie stała się centrum zaufania. Musimy podołać wyzwaniom, które postawione zostały przed naszym pokoleniem, abyśmy sprostali marzeniom naszych ojców. To walka o wartości europejskie, o wartości, których nie chcemy i nie możemy stracić. Przez ostatnie dekady byliśmy zjednoczeni i udawało nam się przetrwać wszystkie kryzysy" - podkreślił.

Szef KE dodał, że "jakiekolwiek podziały będą oznaczały straty nie tylko dla nas, ale i dla przyszłych pokoleń". "Od 60 lat możemy obserwować, jak Europa staje się laboratorium, w którym rodzi się sukces, giną granice i buduje się jedność.

Gdyby wszystkie kraje uznawały tylko własne zasady, to wtedy nie mogły by osiągnąć takiego sukcesu, jaki obserwujemy teraz. Stajemy się miejscem wartości, w którym ludzie nie muszą bać się więcej wojen" - mówił przewodniczący. "Największym zagrożeniem dla Europy byłby jej ponowny rozpad, dlatego najważniejszym naszym zadaniem jest przywrócenie zaufania i utrzymanie jedności Europy" - powiedział.

_ _ _ _ _

Zmiana traktatu

Zapowiedź zmiany traktatu UE nie wystarczy, by ugasić obecny pożar i rozwiązać problem kosztów finansowania Włoch czy Grecji - uważa komisarz Janusz Lewandowski. Pozostają euroobligacje albo zmiana mandatu EBC, co oznacza uwspólnotowienie długu eurolandu.

Na szczycie UE 8-9 grudnia przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy ma wraz z szefem KE Jose Barroso przedstawić raport z oceną, czy i jakiej zmiany traktatu UE potrzeba, by wzmocnić zarządzanie gospodarcze strefy euro i dyscyplinę finansów publicznych państw członkowskich. Zabiegają o to przede wszystkim Niemcy.

"Już były dwa historyczne szczyty, ten ma być przełomowy... Nie wiem tylko, czy zapowiedź zmian traktatowych, czyli stworzenie traktatowych gwarancji dyscypliny, uspokoi rynki finansowe" - powiedział PAP w środę komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski. - To jest ucieczka instytucjonalna do przodu, która jest głęboko związana z mentalnością i postrzeganiem gospodarki przez Niemców. Chcą mieć traktatowe gwarancje dyscypliny w momencie, kiedy wszytko zmierza w kierunku uwspólnotowienia strat i nieszczęść (czyli długów - PAP)".

W środę o możliwej zmianie traktatu UE debatowali podczas cotygodniowego kolegium komisarze UE. "KE podchodzi do tego jako do ostatniej konieczności, świadoma, że to nie gasi obecnych pożarów, a oznacza zajęcie się kwestiami niezrozumiałymi dla ludzi, czyli instytucjonalnymi" - powiedział komisarz. Ponadto wskazał na ryzyko, że w referendach taką zmianę odrzucą "coraz bardziej eurosceptyczni, rozgoryczeni Europą ludzie, co może się zakończyć postawieniem znaku zapytania już nie tylko nad euro, ale nad całą UE".

Przede wszystkim jednak zdaniem Lewandowskiego zmiana traktatu nie rozwiązuje bieżącego problemu kosztów finansowania Włoch czy Hiszpanii. "Każdy najprościej wykształcony ekonomista powie, że to jest kula śniegowa narastania długu. Nie ma żadnego sposobu wyzwolenia się Włochów czy Hiszpanów ze swojego zadłużenia nawet kosztem recesji czy drastycznych cięć. Musieliby mieć taką nadwyżkę strukturalną w budżecie w warunkach stagnacji czy nawet recesji, że to jest nie do pomyślenia, by to pospłacać" - powiedział.

Zdaniem Lewandowskiego pozostaje niewiele sposobów, by zmierzyć się z kryzysem zadłużenia: "To kontestowany przez Niemcy, ale już z przyzwoleniem Holandii i pewnymi naciskami ze strony OECD trzeci wariant euroobligacji, które nie wymagają zmiany traktatu i rozszerzony mandat Europejskiego Banku Centralnego".

Wiara w EBC

Ale ani na euroobligacje ani na zmianę roli EBC - by obok pilnowania stabilności waluty w większym stopniu odpowiadał za stabilność strefy euro i stał się tzw. "pożyczkodawcą ostatniej szansy" - nie zgadzają się Niemcy. Zdaniem Lewandowskiego dzieje się tak gdyż "nie mają gwarancji, że takie uwspólnotowienie strat prowadzi do większej gospodarności, a nie rodzi "moral hazard" (z ang. - pokusa nadużycia) wśród krajów, które są beneficjentami".

O zmianę mandatu EBC - tak aby mógł masowo interweniować na rynku obligacji i stać się pożyczkodawcą ostatniej szansy - apelują do Niemiec politycy z wielu państw. Mówił o tym szef dyplomacji Radosław Sikorski podczas swego wystąpienia w poniedziałek w Berlinie.

"Były same pochlebne recenzje (wystąpienia). Pomimo oskarżenia w paru miejscach, że +idzie z Niemcami+, Sikorski oczywiście zadarł z Niemcami. Przede wszystkim w zakresie domagania się tego, o czym głośno mówił minister Jacek Rostowski, czyli rozszerzenia mandatu EBC jako pożyczkobiorcy ostatniej szansy" - powiedział Lewandowski.

W UE rośnie presja, że jedynym ratunkiem dla eurolandu jest stworzenie choćby ograniczonej wspólnej odpowiedzialności za długi państw euro. Tak, by zwiększyć zaufanie inwestorów do długu publicznego w strefie euro, bo za jego spłatę nie odpowiadałyby już tylko poszczególne kraje eurolandu (czyli np. borykające się z rosnącymi kosztami obsługi długu Włochy czy Hiszpania), ale też Berlin i inne najwyżej notowane przez agencje ratingowe kraje.

Euroobligacje?

Formą takiej wzajemnej odpowiedzialności za dług publiczny w eurolandzie mogłyby być euroobligacje, czyli emisja wspólnych papierów dłużnych przez euroland, albo np. zezwolenie EBC na skupowanie na masową skalę obligacji zagrożonych państw. Inny wariant to stworzenie "funduszu oddłużenia", do którego transferowano by długi krajów eurolandu przekraczające dozwolony 60-procentowy pułap, co proponował "German Council of Economic Experts".

_ _ _ _ _

Wyzwanie dla Polski

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble zaapelował wcześniej by polska prezydencja w UE zaangażowała się na rzecz szybkiej zmiany unijnego traktatu, aby wzmocnić dyscyplinę finansową w eurolandzie. "Bardzo namawiam do tego, aby szczególnie polska prezydencja mocno się zaangażowała na rzecz szybkiego przeprowadzenia zmiany traktatu UE" - powiedział Schaeuble na spotkaniu z zagraniczną prasą w Berlinie.

Rzecznik polskiej prezydencji Konrad Niklewicz powiedział PAP, że polska prezydencja "jest zaangażowana w dyskusję o przyszłości i reformach w zarządzaniu gospodarczym w UE". "Jako prezydencja dbamy o to, by w tej debacie brały udział wszystkie państwa członkowskie UE, stwarzamy możliwości do przeprowadzenia takiej dyskusji" - zaznaczył.

"Przykładowo - dyskusja dotycząca tego tematu będzie przeprowadzona na najbliższym posiedzeniu Ecofinu. Natomiast w tym momencie jest jeszcze za wcześnie, by komentować konkretne szczegóły przedstawiane przez zachodnioeuropejskich i nie tylko polityków" - dodał.

Schaeuble potwierdził, że jednym z rozważanych przez Niemcy rozwiązań w ramach walki z kryzysem w strefie euro i starań o stabilizację wspólnej waluty jest - "w razie konieczności" - zawarcie nowego paktu stabilności w formie umowy międzyrządowej. Mogłaby ona objąć tylko część krajów UE i nie wymagałaby zgody wszystkich 27 członków Unii, jak w przypadku zmiany traktatu. O propozycji tej informowała w weekend niemiecka prasa.

Według Schaeublego taka umowa mogłaby być otwarta także na kraje spoza strefy euro, w tym Polskę. "Każdy kraj, który zechce, mógłby się przyłączyć. Wybór należałby do Polski" - powiedział.

Jak zastrzegł, odrębna umowa międzyrządowa, której sygnatariusze zobowiązywali się do większej dyscypliny budżetowej, "to rozwiązanie drugie w kolejności" - gdyby nie udało się szybko porozumieć w sprawie zmiany traktatu. "Najchętniej rząd działałby w ramach traktatów UE" - powiedział Schaeuble.

Niemcy

Wyjaśnił, że Niemcy opowiadają się za ograniczoną zmianą traktatu UE, obejmującą tylko strefę euro. Ale każdy kraj, który zechce, będzie mógł się przyłączyć do regulacji dotyczących eurolandu.

Kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy mają przedstawić propozycje nowelizacji traktatu na szczycie UE 9 grudnia. Berlin chce m.in. zaostrzenia kontroli nad polityką budżetową krajów eurolandu, a nawet możliwości zaskarżenia przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości krajów notorycznie łamiących zasady dyscypliny finansowej.

"Będziemy próbowali przekonać Parlament Europejski do bardzo szybkiej procedury" - powiedział Schaeuble. Wyjaśnił, że PE musi zdecydować, czy powołany zostanie konwent, który przygotuje projekt zmiany, czy można z tego zrezygnować.

"Oprócz dyscypliny budżetowej potrzebujemy też dla unii walutowej działań, które pozwolą odzyskać utracone zaufanie rynków finansowych" - dodał. Dlatego Niemcy zaproponują też m.in., by wszystkie kraje strefy euro zobowiązały się do przekazania części swojego zadłużenia, przekraczającego wyznaczony przez Pakt Stabilności i Wzrostu pułap 60 proc. PKB, pod zarządzanie własnych "funduszy oddłużenia".

Niemiecki sprzeciw

Schaeuble potwierdził sprzeciw Niemiec wobec euroobligacji. "Każda dyskusja o euroobligacjach obecnie zmniejsza prawdopodobieństwo, że podejmiemy konieczne decyzje, by zbudować unię stabilności. Najpierw musi powstać unia stabilności, a potem - zobaczymy" - powiedział minister.

Jego zdaniem kryzys w strefie euro nie potrwa bardzo długo, jeśli uda się przekonać rynki, że euro może być silniejsze niż wcześniej.

PAP/IAR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »