W Hiszpanii czas wspólnej walki z kryzysem
Przedterminowe wybory parlamentarne w Hiszpanii wygrała opozycyjna, prawicowa Partia Ludowa. Tak wynika z danych po przeliczeniu prawie 90 procent głosów. Partia uzyskała niemal 45 procent głosów, co oznacza, że najprawdopodobniej będzie mogła samodzielnie utworzyć rząd.
Z kolei rządzący od ośmiu lat socjaliści zdobyli ponad 28 procent głosów. Nowym premierem Hiszpanii zostanie najprawdopodobniej lider zwycięskiego ugrupowania Mariano Rajoy. Jednak nowe władze staną przed bardzo trudnym zadaniem naprawy hiszpańskiej gospodarki. Bezrobocie w tym kraju sięga 21 procent, a oprocentowanie hiszpańskich obligacji osiągnęło 7% czyli granicę, po której doszło do interwencji Unii Europejskiej w Grecji czy Portugalii. Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Bartłomiej Znojek mówi Polskiemu Radiu, że to właśnie naprawa gospodarki będzie najtrudniejszym zadaniem gabinetu Rajoya.
- Fakt zmiany rządu nie oznacza, że nowa ekipa uniknie tych wyzwań przed którymi Hiszpania stoi - czyli wątłe prognozy rozwoju gospodarczego, ogromna niepewność wobec gospodarki hiszpańskiej, brak zaufania inwestorów i społeczeństwa do polityków i instytucji finansowych. Skala wyzwań nie zmniejszy się, a ten rząd będzie musiał im sprostać - dodaje analityk PISM.
Zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników Mariano Rajoy wezwał rodaków do wspólnej walki z kryzysem gospodarczym. Zapowiedział, że na drodze przezwyciężania kryzysu pojawi się wiele przeszkód, a Hiszpanie nie powinni oczekiwać cudów.
Prawicowa Partia Ludowa Mariano Rajoya zdobyła większość absolutną w 350-osobowym Kongresie Deputowanych, do którego wprowadziła 186 deputowanych. Zwycięstwo w Senacie było jeszcze bardziej miażdżące niż w Izbie niższej. To historyczny sukces Partii Ludowej, przewyższający nawet wynik Jose Marii Aznara z 2000 roku. Przedterminowe wybory to także klęska rządzących socjalistów z PSOE. Nigdy jeszcze w historii demokratycznej Hiszpanii nie odnotowali tak słabego wyniku, mogą bowiem liczyć na zaledwie 110 miejsc w parlamencie. O sukcesie może mówić za to Zjednoczona Lewica, która zdobyła 11 mandatów, i baskijska koalicja lewicy, która w parlamencie znalazła się po raz pierwszy, wprowadzając 7 deputowanych.
Jak podkreślają komentatorzy, wyniki są efektem odwrotu lewicowego elektoratu od nie radzącej sobie z kryzysem ekonomicznym PSOE. Wynik niedzielnych wyborów nie był dla nikogo zaskoczeniem. Już od godz. 18 pod siedzibą Partii Ludowej w Madrycie zbierali się zwolennicy Partii Ludowej i jej lidera Mariano Rajoya. Już po ogłoszeniu wyników, szef zwycięskiej partii w pierwszym powyborczym przemówieniu starał się unikać zapowiedzi politycznego rewanżu. "Moi wrogowie to bezrobocie i kryzys, a nie lewica" - mówił w siedzibie swojej partii - "od jutra zaczynam pracę, by postawić Hiszpanię znów na czele Europy. Ale cudów nie będzie - wszyscy musimy uczestniczyć w zmianach" - mówił Rajoy.
Od dzisiaj zwycięska Partia Ludowa przystępuje do pracy nad tworzeniem nowego rządu. Pierwszym krokiem ma być spotkanie Mariana Rajoya z liderami hiszpańskich autonomii. Wiadomo też, że przyszły premier będzie rozmawiał z Jose Luisem Zapatero na temat przyśpieszenia przejęcia obowiązków przez nowy rząd. Eksperci wierzą, że zmiana rządu uspokoi rynki finansowe. Dwa dni przed wyborami oprocentowanie 10-letnich obligacji doszło w Hiszpanii do 7 procent - granicy, po której w Grecji i Portugalii interweniował Euroland.