Marcin Chludziński, prezes KGHM: Produkujemy coraz więcej energii

KGHM może postawić wiatraki na lądzie o mocy 50-60 MW. Spółka, podobnie jak inni gracze, czeka na odblokowanie zasady 10H, która wstrzymała tego typu projekty w Polsce. Koncern buduje też instalacje fotowoltaiczne, równolegle pracuje nad zakupem gotowych farm słonecznych. Ale szykuje się też do budowy małych reaktorów jądrowych i inwestycji w morską energetykę wiatrową.

- Założyliśmy w naszej strategii, że do 2030 r. 50 proc. zużywanej przez nas energii będzie pochodzić z własnych źródeł. Jesteśmy na dobrej drodze do realizacji tego celu. Myślę, że możemy zrealizować ten plan wcześniej niż w 2030 r. Już teraz jest to 22 proc. - powiedział Interii prezes miedziowego giganta Marcin Chludziński.

Spółka ma własne bloki gazowo-parowe i 7 MW w fotowoltaice. Kolejne dwie farmy fotowoltaiczne zacznie budować jeszcze w tym roku. Oprócz tego prowadzi rozmowy o zakupie gotowych projektów. Prezes narzeka, że proces budowy instalacji solarnych trwa długo ze względu na przeciągające się formalności. - Łatwiej stawiać panele na pustyni w Chile. Nasza kopalnia Sierra Gorda już w 40 proc. jest zasilana energią ze słońca - mówił. Do 2023 roku będzie to już 100 proc.

Reklama

KGHM jest też zainteresowany lądową energetyką wiatrową, jednak obowiązujące przepisy blokują rozwój nowych projektów. Mowa o zasadzie 10H zabraniającej lokowania elektrowni w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości turbiny. Ma ona zostać zliberalizowana, ale to wciąż kwestia przyszłości. - To mogłyby być znacznie większe moce niż w przypadku fotowoltaiki. Biorąc pod uwagę nasze grunty, bylibyśmy w stanie postawić nawet 60-70 MW w bliskim sąsiedztwie miejsc, w których zużywamy energię - powiedział Chludziński.

Obiecujący atom

Ale firma planuje też odważniejsze kroki, chce rozwijać technologie wodorowe, małe reaktory jądrowe i budować morskie wiatraki.

- Wodór wykorzystuje się jako paliwo w hutnictwie stali. Teraz trwają prace testowe w hutnictwie miedzi, chcemy przeprowadzić prace badawczo-rozwojowe w zakresie zużycia wodoru i u nas - poinformował prezes.

KGHM dokonuje przeglądu dostępnych technologii małych reaktorów jądrowych. - Chcemy wybrać partnera, który pomoże jak najszybciej wdrożyć do naszej sieci dostawy z tego typu technologii. To może wydawać się pieśnią przyszłości, ale zakładamy, że SMR-y wejdą do technologii przemysłowej szybko, zwiększając naszą efektywność energetyczną - poinformował Chludziński. - Przy średniej dostępnej mocy już pięć małych bloków spowodowałoby, że bylibyśmy samowystarczalni - dodał.

Nie chciał zdradzić, z jakimi firmami prowadzone są rozmowy w tej sprawie. - Chcemy to zrobić jak najszybciej, myślę, że jeszcze w tym roku będziemy w stanie pokazać następny etap. Technologia nie ma jeszcze odpowiedniej certyfikacji do stosowania na lądzie. To instalacje próbne, testowe. Im szybciej pozyskają one atesty i prawo atomowe uwzględni ich powstawanie, tym szybciej będzie można je budować - powiedział.

Morskie ambicie koncernu

Zbliża się postępowanie koncesyjne, w ramach którego udostępnionych zostanie kolejnych jedenaście lokalizacji dla morskich farm wiatrowych na Bałtyku. Ubiegać się o nie wiele firm, w tym również KGHM. - Nie walczymy o wielką pulę. Traktujemy to jako możliwość dostaw zielonej energii dla naszej firmy. Nie będziemy zagrażać innym podmiotom starającym się o koncesje - powiedział Chludziński.

Koncern szuka do inwestycji partnera technologicznego. Chce wspomóc się w tym procesie doświadczeniem firmy, która ma już tego typu projekty za sobą, by minimalizować ryzyko niepowodzenia. Prezes informuje, że jeśli KGHM pozyskałby więcej energii niż potrzebuje, sprzedawałby nadwyżki na rynek. Chętnych na odbiór zielonej energii brakować nie będzie.

KGHM planuje też budowę zielonej kopalni na koncesjach eksploracyjnych w województwie lubuskim, sąsiadujących z obszarami, gdzie firma już działa. - Naszym założeniem jest budowanie tam kopalni zeroemisyjnej zużywającej zieloną energię, wyposażonej w maszyny elektryczne. Zakładamy, że w ciągu 4-5 lat można będzie pod ziemią funkcjonować bez użycia diesla, w oparciu o coraz większą automatyzację - mówił.

Spółka powołała specjalną jednostkę, która zajmie się wyłącznie tym projektem, ściągając ze świata dostępne rozwiązania i opracowując nowe, które można będzie w przyszłości wykorzystać.

Miedź na fali

Obecna sytuacja na rynku miedzi sprzyja spółce - cena czerwonego metalu utrzymuje się na wysokim poziomie, ok. 9,3 tys. dol. za tonę. KGHM zakłada, że popyt utrzyma się w dłuższej perspektywie, co może wspierać ceny metalu, choć - jak zaznacza prezes - geopolityka i sytuacje nadzwyczajne mogą zachwiać rynkiem miedzi, jak to było w momencie wybuchu pandemii. Dlatego firma stara się optymalizować koszty, zwiększać produktywność i poprawiać sprawność instalacji hutniczych. - Na samą cenę surowca nie można liczyć - podsumowuje prezes.

Obecnie popyt i podaż na rynku miedzi są mniej więcej zrównoważone. W przyszłości jednak, zdaniem Chludzińskiego, w związku z rozwojem odnawialnych źródeł energii i elektryfikacją transportu podaż może okazać się niewystarczająca. Producentom trudno będzie szybko dostosować się do popytu, bo inwestycje w kopalnię miedzi trwają wiele lat.


Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »