Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 103: Niebezpieczna strona demokracji. Czy wyborcy są racjonalni?
Niektórzy Amerykanie z dużych miast zaczęli protestować w odpowiedzi na porażkę ich kandydatki w wyborach. Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego sytuacja ta ilustruje ostrzeżenie wyrażone już przez Arystotelesa i Platona, że "demokracja bywa niebezpieczna". - Niebezpieczeństwo to nie polega jedynie na ryzyku, że doprowadzi do władzy potencjalnego dyktatora, ale także na tym, że potencjalni dyktatorzy wpływają na wyborców, manipulując ich decyzjami - powiedział w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii", komentując m.in. rezultat amerykańskich wyborów w kontekście racjonalności wyborców.
Robert Gwiazdowski zwrócił uwagę na ekonomistów, którzy podważają mit racjonalności człowieka - zarówno jako konsumenta, jak i wyborcy. Wskazał na koncepcję Adama Smitha "człowieka ekonomicznego" (homo economicus), która zakłada, że ludzie działają racjonalnie, kierując się logiką i liczbami. - W rzeczywistości jednak decyzje konsumentów są często podyktowane dążeniem do przyjemności, a nie chłodnym rachunkiem - powiedział. Jeszcze mniej racjonalni bywają wyborcy, którzy kierując się chwilowymi emocjami, nie analizą ich konsekwencji. - Ich decyzje mogą negatywnie wpłynąć nie tylko na nich samych, ale na całe społeczeństwo - ostrzegł.
Milton Friedman zauważył, że wolny rynek jest najbardziej demokratycznym systemem, ponieważ pozwala każdemu dokonywać wyborów bez wpływu na innych - na przykład wybierając dowolny krój czy kolor krawata. - W wyborach politycznych sytuacja jest jednak inna. Przegłosowana mniejszość musi dostosować się do decyzji większości, która nie zawsze rzeczywiście jest większością - w USA prezydentem zostaje ten, kto zdobył więcej głosów elektorskich, nawet jeśli w głosowaniu powszechnym uzyskał mniej głosów - powiedział Gwiazdowski.
Polska, z systemem proporcjonalnym w wielomandatowych okręgach wyborczych, często doświadcza sytuacji, w której rząd tworzy ugrupowanie z mniejszym poparciem, ale zdolne do zbudowania koalicji. - W 2015 roku 7,5 miliona głosów "zmarnowało się" na ugrupowanie, które nie przekroczyły progu wyborczego - powiedział. To podczas tamtych wyborów PiS jako pierwsze w powojennej historii zdobyło samodzielną większość w Sejmie.
Mit racjonalnego wyborcy został wielokrotnie obalony. - Człowiek podejmuje decyzje ekonomiczne, kierując się własną korzyścią, a konsekwencje odczuwa on sam. W przypadku wyborów politycznych wyborcy działają podobnie - z tą różnicą, że ich decyzje mają wpływ na całe społeczeństwo. Kierując się chwilową przyjemnością, często nie biorą pod uwagę długofalowych skutków swoich wyborów - zauważył Gwiazdowski.
Jak ocenił autor podcastu video Interii Biznes, politycy, aby zdobyć i utrzymać władzę, muszą lawirować między oczekiwaniami większości a niezadowoleniem mniejszości, która w kolejnych wyborach może zyskać przewagę. - Czym innym jest jednak zgoda większości w kwestii politycznej, a czym innym - jednomyślność w sprawach społecznych, takich jak np. kredyty na zero procent, gdzie takiej większości nie ma - zauważył, odnosząc się do obecnej dyskusji w Polsce.
Reakcja giełd na zwycięstwo Donalda Trumpa była znamienna - początkowy wzrost szybko zastąpiły spadki w sektorze m.in. "czystej energii". - Trumpowa polityka klimatyczna zmieniła narrację globalną. Polski premier, krytykując unijną politykę klimatyczną, przyznał, że nie jest ona racjonalna - ocenił Gwiazdowski. Jego zdaniem, system handlu emisjami CO2, choć w zamyśle miał wspierać transformację energetyczną, stał się narzędziem spekulacji. - Rządy, w tym polski, uzyskały ogromne dochody z tego systemu, lecz zamiast inwestować w transformację energetyczną, przeznaczyły te środki na inne cele - dodał ekspert.
Gwiazdowski zauważył, że rządy nie są w stanie efektywnie zarządzać takimi środkami. - Pieniądze z handlu emisjami zostały roztrwonione, a transformacja energetyczna pozostała w sferze deklaracji. Politycy, kierując się własnym interesem, wykorzystują fundusze na przekupywanie wyborców, zamiast inwestować w długofalowe rozwiązania - powiedział.
Jean-Jacques Rousseau, twórca koncepcji woli powszechnej, zauważył, że ludzie mają różne preferencje. Zauważył on, że wola powszechna nie jest ani wolą wszystkich, ani wolą większości - to abstrakcja. Jak więc ustalić, czego naprawdę chce społeczeństwo? W praktyce - jak doszedł do wniosku - jest to zadanie polityków, którzy deklarują, że realizują "wolę ludu", choć często jest to jedynie ich własna wizja.
- Historie dyktatur pokazują, że narzucanie społeczeństwu jednej wizji świata prowadzi do porażki - zarówno dla rządzących, jak i rządzonych. Większość dyktatorów upadła, a ich próby realizacji własnych koncepcji często kończyły się tragicznie - powiedział Gwiazdowski.
Zdaniem Gwiazdowskiego demokracja to różnorodność wynikająca z natury człowieka, gdzie nikt nie chce być taki sam. - Dlatego demokracja powinna obejmować jak najmniejszy zakres decyzji narzucanych przez większość mniejszości. Jak najwięcej spraw powinno być pozostawionych indywidualnym decyzjom ludzi. Tylko w ten sposób możemy uniknąć negatywnych konsekwencji wynikających z irracjonalności zarówno wyborców, jak i rządzących - podsumował Gwiazdowski.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".