Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 41: Sprzedaż mieszkania a podatek. Skąd te koszmarne wątpliwości?

- W czasie dyskusji o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich padło pod adresem sądów administracyjnych kilka ciepłych słów. Ja ciepłych słów nie mam i zaraz opowiem dlaczego – mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video „Gwiazdowski mówi Interii”. - Problem jest taki, że w sądach administracyjnych obywatel-podatnik to ma mniej więcej takie same szanse jak wół w rzeźni (…) Moim ulubionym przykładem jest sprzedaż mieszkania. To się zdarza bardzo często zwykłym obywatelom. A przepisy dotyczące sprzedaży mieszkania powodują koszmarne wątpliwości i koszmarne rozstrzygnięcia sądów administracyjnych – dodaje.

- Co prawda decyzja, która określiła podatnikowi zobowiązanie podatkowe, była może z konstytucją na bakier, o tym się nie będziemy jednak wypowiadali - powiedział sąd. Ale trwałość prawa obowiązuje. Po 90 latach Sąd Najwyższy mógł uchylić wyrok w sprawie Berezy Kartuskiej, Sąd Najwyższy mógł uchylić wyrok w sprawie Tomasza Komendy, natomiast nie ma takich procedur żeby uchylić wyrok sądu administracyjnego, nawet jak on jest ewidentnie sprzeczny z prawem - wskazuje felietonista Interii Biznes.

Jak dodaje: - Pojawia się konstrukcja mówiąca o tym, że przecież istnieje pewność obrotu prawnego, pewność obrotu gospodarczego. - I ja się z tym zgadzam. Trudno się nie zgadzać: jeżeli zawarliśmy jakąś umowę, albo coś od kogoś dostaliśmy, nawet od państwa, to nie można co chwila uchylać prawomocnych decyzji czy uchylać prawomocnych orzeczeń sądowych, czy unieważniać z byle powodu zawarte umowy - podkreśla Gwiazdowski. 

Reklama

Kowalski vs państwo

- Ale jest różnica między relacjami pomiędzy Kowalskim i Malinowskim, a pomiędzy Kowalskim a państwem. I to zasadnicza różnica. Nie można mówić w stosunkach podatkowych o bezpieczeństwie obrotu gospodarczego, bo tu nie ma żadnego bezpieczeństwa. Jak podatnik dostał decyzję pozwalającą mu na budowę chałupy, to trudno mu tę decyzję uchylić. Ale jak podatnik dostał decyzję, że ma zapłacić podatek, którego nie miał płacić, to nie można mu tej decyzji nie uchylić, nie wyeliminować jej z obrotu prawnego - mówi Gwiazdowski.

Jak podkreśla, zasady pewności prawa to w konstytucji w ogóle nie ma. Można ją wywieść z art. 2. - Na podstawie idei państwa prawa da się taką zasadę wyprowadzić ale nie w relacjach państwo-podatnik. Bo przecież jest art. 217 Konstytucji, który mówi o tym, że do nałożenia podatków na obywatela wymagana jest ustawa a nie jakaś pokrętna wykładnia jakiegoś przepisu prawnego zawartego w tej ustawie, zwłaszcza jak to jest wykładnia sprzeczna z konstytucją albo prowadząca do skutków rażąco sprzecznych z konstytucją. A tak się niestety dzieje. Ja tu nie mówię o przedsiębiorcach. Bo przedsiębiorcy są z definicji podejrzani: a to może oni VAT wyłudzają, a to generalnie są ryzykanci skoro się wzięli za działalność gospodarczą i można ich, naprawdę można, traktować troszeczkę inaczej. Zwłaszcza jak mamy do czynienia z dużą firmą, którą stać na doradców podatkowych do wynajdywania różnego rodzaju luk w prawie, albo do obrony przed urzędnikami, którzy na swoją korzyść starają się tworzyć jakieś luki prawne. Bo tworzą luki prawne. A może inaczej: wykorzystują niektóre przepisy żeby zapominać o innych normach - zauważa. I tłumaczy: przepis to jednostka redakcyjna, w której zawarta jest norma. Ale może być tak, że w jednym przepisie jest kilka norm albo jedna norma znajduje się w kilku przepisach. - Nie przepis jest ważny, tylko prawo - podsumowuje. 

Sprzedaż mieszkania. Skąd te wszystkie problemy?

- Moim ulubionym przykładem jest sprzedaż mieszkania. To się zdarza bardzo często zwykłym obywatelom. I przepisy dotyczące sprzedaży mieszkania powodują koszmarne wątpliwości. I koszmarne rozstrzygnięcia sądów administracyjnych - zauważa Gwiazdowski.

W 1991 r., gdy uchwalano ustawę o podatku od osób fizycznych szalała inflacja i był głód mieszkaniowy (...) żeby w warunkach inflacji uchronić ludzi przed spekulacjami na mieszkaniach - tłumaczy - wprowadzono przepis mówiący o tym, że jak się sprzeda mieszkania przed upływem 5 lat od nabycia to trzeba zapłacić podatek dochodowy. A dokładnie przychodowy - 10 proc. od przychodu. Wprowadzono jednak - przypomina autor podcastu - ulgi mieszkaniowe. Polegała ona na tym, że jak się sprzedało mieszkanie ale kupiło nowe, czyli przeznaczyło się pieniądze na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych, to tego podatku nie było.

- Jakie sąd administracyjny miał z tym problemy! Np. czy musiałem najpierw sprzedać a potem kupić, czy mogłem powiedzieć że jak już kupiłem np. na kredyt, to te pieniądze, które dostałem ze sprzedaży i spłaciłem kredyt zostały wykorzystane na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych czy też nie? Sądy administracyjne odpowiadały, że oczywiście że nie. Przecież trzeba było przeznaczyć na zakup mieszkania te pieniądze, które dostałeś ze sprzedaży mieszkania drogi podatniku. Ciekawa konstrukcja - mówi.

Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »