Polski Ład utrwali nierówności
Eksperci ostrzegali, że drastyczne podwyższenie przedsiębiorcom składki zdrowotnej, pozostawiając składki społeczne bez zmian nie jest żadną reformą, a do tego zabetonuje głodowe emerytury tej grupy. Jednak rząd się tym nie przejął i projekt ustawy w ogóle nie uwzględnia tych uwag. Jednocześnie "bardziej sprawiedliwe" finansowanie służby zdrowia w ogóle nie obejmuje rolników, którzy nadal będą płacić symboliczne składki.
Rząd promuje Polski Ład pod hasłem zwiększenia sprawiedliwości społecznej i w ten sposób uzasadnia między innymi podniesienie przedsiębiorcom składki zdrowotnej (już nie będzie zryczałtowana, ale będzie to 9 proc. liczone od całego dochodu).
Problem w tym, że podwyższa się mocno składkę zdrowotną, która w rzeczywistości nie jest składką, ale podatkiem, natomiast w ogóle nie dotyka składek społecznych, w tym emerytalnych, co zabetonuje niskie emerytury osób prowadzących działalność gospodarczą. Gros z nich nie wypracuje sobie nawet emerytury minimalnej.
- To duży błąd. To pokazuje, że zmiana z Polskiego Ładu ma czysto fiskalny charakter. Idzie w innym kierunku niż proponowałem w koncepcji jednolitej daniny, gdzie prymat w klinie podatkowym był dla składek ubezpieczeniowych, od których zależą świadczenia osoby je płacącej, czyli dawało to przedsiębiorcom szanse na wyższą emeryturę. Pamiętajmy, że przeciętna emerytura osoby przez większość życia prowadzącej działalność gospodarczą, będzie o połowę niższa od emerytury osób na umowach o pracę (te i tak będą niskie, bo spada tzw. stopa zastąpienia - red.) - podkreśla prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP, w przeszłości autor projektu jednolitej daniny.
- Natomiast w Polskim Ładzie jest tak, że podnosi się tzw. składkę zdrowotną, czyli daninę o charakterze czysto podatkowym, która nie ma jakiegokolwiek związku z otrzymywanym świadczeniem. Radykalnie więc wzrasta podatek nazywany składką zdrowotna, a nie podnosi się składki emerytalnej, co w efekcie oznacza, że przedsiębiorcy będą mieli dramatycznie niskie emerytury i w wielu przypadkach państwo będzie musiało dopłacać do ich emerytur minimalnych. Skoro mówimy o reformie systemowej, to lepiej byłoby, żeby przedsiębiorcy uprawnienia emerytalne kumulowali już dziś poprzez wzrost składki emerytalnej zamiast tak drastycznego wzrostu tzw. składki zdrowotnej - dodaje.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Na ten problem już po pierwszych prezentacjach założeń Polskiego Ładu zwracała uwagę również Federacja Przedsiębiorców Polskich, alarmując, że rozwiązanie problemu niskich emerytur przedsiębiorców stanie się dużo trudniejsze niż obecnie. Argumentowała, że lepszym kierunkiem byłoby skupianie się nie tylko na składce zdrowotnej, ale równomiernie na wszystkich składkach, bo wtedy przedsiębiorcy dostali by coś w zamian za wyższe obciążenia, a ich emerytury byłyby w tej koncepcji wyższe o 90 proc.
- Zupełnie pominięto te argumenty. Nie było żadnego odzewu w tej sprawie, a problem na który zwracaliśmy uwagę w ogóle nie został uwzględniony w opublikowanym projekcie. To będzie miało fatalne skutki, bo tak wysokie podniesienie składki, która będzie liczona od całego dochodu blokuje przestrzeń do tego by jakieś zmiany w ubezpieczeniach społecznych wprowadzić - tłumaczy Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP.
Jak dodaje, daniny, które nie dają nic w zamian, czyli PIT i składka zdrowotna będą dla osób na działalności gospodarczej wyższe niż dla pracowników etatowych, mimo, że całkowity klin wciąż będzie wyższy dla umów o pracę. Problem jednak polega na tym co się kryje za tym klinem, bo widać, że nie jest to korzystne dla przedsiębiorców. - W przypadku pracowników zdecydowanie wyższą część klina podatkowego "odzyskają" oni na emeryturze, a przedsiębiorcy już nie, bo w ich klinie zdecydowanie większą część stanowią podatki i składka zdrowotna, która nie przekłada się na wysokość świadczeń - mówi główny ekonomista FPP.
Według Pawła Wojciechowskiego, propozycje Polskiego Ładu spowodują, że przedsiębiorcy będą próbowali przejść na bardziej korzystne dla siebie formy, jak ryczałt, umowy o dzieło czy spółki, a część może uciekać w szarą strefę, co z kolei oznacza, że podniesienie składki zdrowotnej wcale nie gwarantuje zwiększenia wpływów na finansowanie systemu ochrony zdrowia.
Jak dodaje, to i tak nie ma bezpośredniego związku, bo państwo przecież dopłaca do NFZ z budżetu.
Eksperci zwracają też uwagę na to, że rząd przedstawia podniesienie składki zdrowotnej przedsiębiorcom jako wprowadzenie bardziej równomiernej i sprawiedliwej partycypacji w finansowaniu wydatków na ochronę zdrowia, tymczasem ta "naprawa" i przywracanie sprawiedliwości nie obejmuje systemu KRUS.
- Ubezpieczenia rolnicze w Polskim Ładzie zostały pominięte, więc składka zdrowotna będzie liczona według starego systemu, czyli 1 zł od hektara, a w gospodarstwach poniżej 6 ha składka jest w całości finansowana z budżetu państwa - mówi Łukasz Kozłowski.
- Nie wiemy jakie są dochody rolników, dlatego nie można wyliczyć dla nich klina podatkowego, ale GUS publikuje średnioroczny dochód z hektara przeliczeniowego i jeśli oprzemy się na tym wskaźniku, to całkowity klin dla rolników wynosi kilka procent. Więc jeśli mówimy o reformie, która ma teoretycznie zmniejszać różnice w poziomie płaconej składki zdrowotnej w relacji do dochodu dla wszystkich pracujących grup Polaków, to tutaj jest wyraźny brak konsekwencji - dodaje.
Podobnie ocenia to prof. Paweł Wojciechowski. - Argument, którym się szafuje, że Polski Ład zwiększa sprawiedliwość społeczną jest nieprawdziwy, bo wzmocnienie tej sprawiedliwości jest skoncentrowane tylko na przedsiębiorcach prowadzących działalność pozarolniczą, ale w stosunku do prowadzących działalność rolniczą już nie. A przecież, o ile FUS jest dofinansowywany z budżetu w 25 proc., to KRUS w około 95 procentach. To oznacza, że mamy do czynienia z sytuacją utrwalania systemu, który jest niesprawiedliwy - podkreśla Wojciechowski.
Monika Krześniak-Sajewicz