Zmiany w podatkach. Korzyści tylko doraźne
Nawet uwzględniając wprowadzone zmiany w projekcie podatkowym Polskiego Ładu, to nie jest dobra reforma, bo nie rozwiązuje kluczowych problemów i skupia się na doraźnych skutkach pomijając długofalowe efekty - oceniają eksperci. Spora grupa zostanie bez zabezpieczenia.
We wtorek Ministerstwo Finansów poinformowało o zmianach, które zostaną wprowadzone w projekcie ustawy podatkowej w ramach Polskiego Ładu. Tak jak proponowano w pierwotnym projekcie, wejdą dwie duże zmiany bez korekt - podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł oraz drugiego progu podatkowego do 120 tys. zł (oba parametry nie były zmieniane od wielu lat). Są natomiast zmiany w składce zdrowotnej - najbardziej kontrowersyjnym elemencie projektu. W nowej wersji obniżono w stosunku do pierwotnej składkę zdrowotną dla przedsiębiorców, ale tylko dla rozliczających się liniowo, ryczałtowców oraz na karcie podatkowej.
W skrócie obecnie wygląda to tak, że w przypadku etatowców składka zdrowotna wyniesie 9 proc. (z tym, że ich obejmie tzw. ulga dla klasy średniej i korzystają z kwoty wolnej od podatku). Dla przedsiębiorców opodatkowanych według skali zostaje stawka z pierwotnego projektu czyli 9 proc. dochodu bez możliwości odliczenia od podatku. W przypadku liniowców składka zdrowotna wyniesie 4,9 proc., ale co najmniej 9 proc. minimalnego wynagrodzenia czyli minimum 270 zł. To oznacza, że przykładowo przy 8 tys. zł dochodu płaciliby według pierwotnego projektu 623 zł składki, a według propozycji po zmianach będzie to 339 zł. Przy 11 tys. dochodu będzie to nie 893 zł - jak w pierwszym projekcie - ale 486 zł.
Dla ryczałtowców składka będzie liczona jeszcze inaczej. Przy przychodach do 60 tys. zł będzie to 9 proc. od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, od 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia dla przychodów do 300 tys. zł, a przy wyższym przychodzie będzie liczona od 180 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Dla karty podatkowej będzie to 9 proc. liczone od minimalnego wynagrodzenia czyli około 300 zł. Przedsiębiorców nie obejmuje ulga dla klasy średniej, z której mogą korzystać tylko pracownicy.
Zdaniem ekspertów - nawet po ogłoszonych korektach - zmiany jeszcze bardziej komplikują system, a nie rozwiązują kluczowych problemów, a w niektórych punktach są sprzeczne z celem reformy i hasłami głoszonymi przez rząd. Co gorsza, skupiają się tylko na doraźnych efektach z pominięciem długofalowych skutków.
- To w dalszym ciągu nie rozwiązuje najważniejszych problemów. Do tego komplikuje system i wprowadza jeszcze więcej podstaw wymiaru składek. Podatek zdrowotny po tych zmianach to będzie koktajl podatkowy - dla każdego coś innego - dla pracowników podatek od przychodu, dla przedsiębiorców 9 proc. od dochodu, ale tylko dla tych na skali podatkowej, jeszcze inny dla ryczałtowców i inny dla rozliczających się na karcie podatkowej, wspólników spółek czy osób współpracujących - ocenia w rozmowie z Interią Tomasz Lasocki, ekspert w zakresie zabezpieczenia społecznego z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Podkreśla, że zapowiedziane zmiany przede wszystkim - bo nie znamy jeszcze nowego projektu - nie likwidują zjawiska zastępowania etatów działalnością gospodarczą nazywanego arbitrażem. - Dla osób zarabiających poniżej 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia w IV kwartale poprzedniego roku i ich pracodawców porzucenie etatu na rzecz działalności stanie się jeszcze bardziej opłacalne - przynajmniej krótkoterminowo, ponieważ w dłuższym horyzoncie zapłacą za to niższymi emeryturami, a niekiedy nawet ich brakiem. Przy wyższych zarobkach przedsiębiorcy po zmianach w składce zdrowotnej i PIT wynikających z Polskiego Ładu będą mieli gorzej niż obecnie, ale nadal lepiej niż pracownicy. Widać zatem, że celem jest poszukiwanie nowych środków finansowych, a nie likwidacja zjawiska arbitrażu - podkreśla Lasocki.
Jak zauważa, główny cel - zwiększenie środków NFZ też może się nie udać, ponieważ przedsiębiorcy osiągający dochód poniżej 5 tys. zł w przypadku skali podatkowej oraz 9 tys. zł w przypadku stawki liniowej zapłacą mniejszą składkę zdrowotną niż obecnie. Pozostali będą dążyli natomiast do optymalizacji składkowo-podatkowej. - Z perspektywy arbitrażu - ta zmiana niczego nie naprawia, bo tylko nieco zmniejsza dystans czyli opłacalność działalności dla wyżej zarabiających - mówi ekspert UW.
Jak zaznacza, długofalowo wygląda to jeszcze gorzej, bo powiększy się grupa przedsiębiorców, którzy albo nie wypracują sobie emerytury, albo będzie przysługiwała im minimalna emerytura, do której będzie dopłacał budżet. Powiększy się więc grupa, która będzie wyłączona albo tylko w minimalnym stopniu będzie uczestniczyć w systemie ubezpieczeń społecznych. To oznacza też, że przybywać będzie osób podatnych na hasła typu "równa emerytura dla wszystkich, zwolenników wypłaty kolejnych 13-ek i 14-ek. To się negatywnie przełoży również na demografię, bo rzekomi samozatrudnieni z grupy mniej zarabiających nie będą mieli zdolności kredytowej, nie będą mieli pewności pracy czy bezpieczeństwa z tytułu ubezpieczeń społecznych. W efekcie dalszej prekaryzacji (brak stabilizacji - red.) rynku pracy, takie osoby będą mniej skłonne by zakładać rodziny. Utrwalanie arbitrażu to również mniejsze wpływy budżetowe, a przez to również spadek jakości usług publicznych - podsumowuje Lasocki.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich, system będzie jeszcze bardziej skomplikowany, a długofalowe problemy wciąż nie rozwiązane.
- Jest to korekta i to niestety taka, która pogłębia niespójności systemu, który obecnie mamy. Ewidentnie ma doraźny charakter, który dodatkowo komplikuje obecnie funkcjonujące rozwiązania, które i tak nie są proste. Ustępstwo MF wobec pierwotnego projektu czyli obniżenie składki zdrowotnej z proponowanej stawki 9 proc. do 4,9 proc. dotyczy tylko liniowców, ale dla skali nadal ma to być 9 proc. do dochodu. To jeszcze bardziej zwiększy konieczność manewrowania przez przedsiębiorców, by wybrać korzystniejszą dla siebie formę opodatkowania, uwzględniając zmieniającą się sytuację finansową i biznesową. Poza tym nawet dla podatników stawki liniowej nie jest to po prostu 4,9 proc., ponieważ przy wyliczaniu składki minimalnej stosuje się stawkę minimalną, która wynosi 9 proc. od minimalnego wynagrodzenia. To powoduje, że system staje się jeszcze bardziej skomplikowany i nieprzejrzysty - mówi Interii Łukasz Kozłowski, ekonomista FPP.
Również jego zdaniem, projektowane zmiany nie załatwiają problemu arbitrażu, ponieważ zostawiają preferencje dla opodatkowania i oskładkowania ryczałtowców. Ci, którzy są pozornie samozatrudnieni będą przechodzić na ryczałt i luka arbitrażowa pozostanie. Jak dodaje, cały czas - mimo przekazywanych uwag - nie ma żadnych zmian w składce społecznej, w tym emerytalnej, więc jego zdaniem jest to punktowa zmiana, która nie ma charakteru systemowego.
Powszechnie krytykowany jest tryb wprowadzania tak dużych zmian, w konsultacjach zwracano uwagę, że część rozwiązań jak jest niedopracowanych i trzeba było na bieżąco wymyślać łatki. Przykładem jest tzw. ulga dla klasy średniej, mechanizm który ma neutralizować podwyżkę składki zdrowotnej w przypadku osób pracujących i uzyskujących średnie dochody. W reformie zupełnie pominięte zostały składki społeczne.
Chaos, bałagan, pośpiech - to słowa, które najlepiej charakteryzują, to co się dzieje w sprawie przyszłorocznych podatków dla przedsiębiorców. Firmy w Polsce i potencjalni inwestorzy 8 września o godz. 11-tej dowiedzieli się z Twittera Ministerstwa Finansów, że od 1 stycznia zapłacą jakiś podatek przychodowy. Nie tak stanowi się prawo jeśli celem jest długoterminowy rozwój inwestycji i gospodarki - komentuje Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan
Apelujemy do posłów o odrzucenie zmian podatkowych zawartych w Polskim Ładzie. To co zaproponował rząd jest złym rozwiązaniem, jeszcze bardziej komplikującym system podatkowy, nad zreformowaniem którego trzeba się poważnie zastanowić, ale nie można tego robić na skróty i pod nadmierną presją czasu - czytamy w apelu Lewiatana.
Monika Krześniak-Sajewicz