- Przywróćmy jednak proporcje: problemy dotknęły kilkanaście lotnisk, fakt że dużych, ale lotnisk z połączeniami międzynarodowymi połączeniami jest ponad tysiąc. Każde lotnisko i każdy przewoźnik podejmował własne decyzje. Restrykcje covidowe były odmienne w różnych krajach, różnie też wyglądała pomoc publiczna. Ruch lotniczy bardzo łatwo się zamraża, z dnia na dzień, ale jego przywracanie zabiera kilkanaście tygodni. Właśnie oglądamy jakie rodzi to kłopoty - komentuje dla Interii sytuacj na lotniskach Sebastian Mikosz, wiceprezes Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Cały sezon będzie trudny
- Lotniska nie tyle zwalniały pracowników w covidzie, co odchodzili oni sami, wielu odchodziło na wcześniejsze emerytury. Moim zdaniem kłopoty potrwają jeszcze kilka tygodni, ten sezon będzie więc trudny. Na to nakładają się konflikty z pracownikami na niektórych lotniskach np. Amsterdam-Schiphol czy w kilku liniach. Negocjacje z nimi też zabierają czas - wyjaśnia.

Zawiniło lotnisko, pretensje do przewoźnika
- Pasażerowie odwołanych czy opóźnionych lotów mogą ubiegać się o odszkodowania od linii lotniczych działających w UE, te z kolei dochodzą rekompensat od lotnisk. Czasem dzieje się to na ścieżce prawnej, czasem po prostu przewoźnik dogaduje się z dostawcą infrastruktury. Pasażerowie mają jednak zwykle pretensje do linii, bo to z nimi ma umowę. Nie spodziewam się upadku żadnego przewoźnika, linie przetrwały covid i uważam że - jak na skalę problemu - branża wyszła z niego obronną ręką. Być może jednak niektórzy przewoźnicy wystąpią o pomoc publiczną. Mamy przecież także droższe paliwa, dłuższe trasy, bo trzeba ominąć niebo nad Rosją i Ukrainą, mamy też wciąż zamknięty rynek w Chinach. Wychodzenie branży z kłopotów finansowych znów się odsuwa - podkreśla rozmówca Interii.
Za porozumienie rządu z polskimi kontrolerami zapłacą linie lotnicze
- Odetchnąłem z ulgą, że władze porozumiały się z polskimi kontrolerami lotów, ale mam mieszane uczucia, bo to linie lotnicze muszą sfinansować każdą podwyżkę dla kontrolerów. Ostatecznie oznaczać to będzie wzrost cen biletów - podsumowuje Mikosz.
Rozmawiał Wojciech Szeląg