Zapowiedzi zmiany tzw. ustawy 10H było już wiele. Tym razem się uda?

Koniec batalii o zmianę ustawy wiatrakowej już blisko. Pojawiają się jednak pomysły, które zrobią z niej prawny bubel - ostrzega Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

  • Nowelizacja zakłada dystans co najmniej 500 metrów od turbiny wiatrowej do zabudowań
  • 500 metrów odległości to standard w Europie i na świecie
  • Producenci energii wiatrowej wspierają projekt rządowy
  • Nowelizacja zwiększy liczbę możliwych lokalizacji farm wiatrowych 25 razy
  • Jeśli dziś zmienimy ustawę, pierwszy prąd z nowych farm wiatrowych popłynie za 2 lata

Presja na nowelizację ustawy

- Ewidentnie rządzącym nie idzie uwolnienie potencjału lądowej energetyki wiatrowej. Zapowiedzi zmiany tzw. ustawy 10H było już bardzo wiele. To jest nasza racja stanu, by w przyszłym tygodniu w Sejmie ten temat został raz na zawsze załatwiony. Na zmiany w "ustawie odległościowej" czeka nie tylko branża energetyczna, ale także przemysł, któremu doskwierają wysokie ceny energii, samorządy, którym brakuje wpływów z podatków od inwestycji, jakie planowane są od lat, wreszcie - wszyscy Polacy. Nigdy jeszcze nie było takiej presji społecznej, by energetyka wiatrowa powstawała, stąd zapowiedź ministrów, że 30 listopada ustawa będzie w końcu procedowana w Sejmie - mówi Gajowiecki.

Reklama

Możliwe zmiany w... zmianach

- Nowelizacja zakłada 500 metrów jako minimalną odległość farm wiatrowych od zabudowań, o ile rada gminy w ogóle się na turbiny wiatrowe zgodzi. Pojawiają się jednak informacje o możliwym zmianie projektu ustawy i zastąpieniu dystansu 500 metrów - przyjętego jako standard w Europie i na świecie - odległością dwa razy większą. Nie ma to żadnego merytorycznego uzasadnienia. Światowa Organizacja Zdrowia mówi o energetyce wiatrowej jako najbardziej przyjaznym źródle energii, a Polska Akademia Nauk - że 500 metrów zabezpiecza interesy wszystkich zainteresowanych stron. Każdy metr dodany do 500 ogranicza możliwość lokalizacji farm wiatrowych - już 700 metrów ograniczyłby ją aż pięciokrotnie! - wyjaśnia.

Efekty zmiany prawa odczujemy bardzo szybko

- Szacujemy, że rządowy projekt, który zakłada 500 metrów, zagwarantuje nowe megawaty z wiatru już w ciągu dwóch lat, bo wiele projektów jest gotowych i czeka na możliwość realizacji. W ciągu pięciu lat energetyka wiatrowa na lądzie przyniesie nawet 5 GW (gigawatów) mocy zainstalowanych, a w roku 2030 realne byłoby osiągnięcie 20 GW. Mówiąc najprościej - to tańszy prąd dla wszystkich Polaków i to jeszcze zanim zacznie pracę pierwsza w kraju elektrownia atomowa - wskazuje Gajowiecki.

Rozmawiał Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »