Proces wygaszania Bełchatowa powinien być szybszy

Plany wygaszania bloków energetycznych w elektrowni Bełchatów i eksploatacji tamtejszych złóż węgla brunatnego są zbyt mało ambitne. Stawiają pod znakiem zapytania akceptację Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji Województwa Łódzkiego przez KE, choć jej nie przekreślają. Jest przestrzeń do dyskusji jeśli chodzi o zmianę harmonogramu - ocenia Daniel Kiewra, ekspert ds. sprawiedliwej transformacji z fundacji Instrat.

Zgodnie z przedstawionym w czerwcu terytorialnym planem województwa łódzkiego, wygaszanie bloków energetycznych w elektrowni Bełchatów będzie następować od 2030 r. do 2036 roku, z kolei zakończenie eksploatacji złóż węgla brunatnego w polu Bełchatów zaplanowano do 2026 r., a w polu Szczerców do 2038 r.

- Założenia są mało ambitne i stawiają pod znakiem zapytania akceptację planu przez KE. Ale trzeba pamiętać, że to jest projekt planu, nie ostateczna wersja. Z napływających na rynki sygnałów wynika, że wstępna ocena projektu nie przekreśla szansy na skorzystanie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji - mówi Interii Kiewra.

Reklama

Komisja chciałaby, by proces nastąpił szybciej, tak jak to dzieje się w Wielkopolsce Wschodniej, gdzie ZE PAK zapowiedział odejście  od węgla do 2030 roku. - To oczywiście inna sytuacja. W przypadku podmiotu prywatnego decyzje zapadają szybciej niż w firmie takiej jak PGE, która jest co prawda spółką giełdową, ale która podlega ocenie politycznej. Poza tym ZE PAK zatrudnia mniej ludzi niż PGE - informuje ekspert.

Jego zdaniem Komisja jest otwarta na rozmowy, jest przestrzeń do negocjacji w zakresie harmonogramu.

W planie brakuje jednak precyzyjnych informacji na temat pracowników, ich wykształcenia, kompetencji. - Nie mamy wielu danych, które pozwoliłyby zaprogramować rynek pracy tak, by ludzie ci mogliby się na nim odnaleźć. Nie ma istotnych szczegółów operacyjnych - informuje Kiewra.

Poza tym, jak zaznacza ekspert, nie wskazano tu innych źródeł finansowania niż Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, jak choćby EBI, zielone obligacje itp. - W naszym poprzednim raporcie wspominaliśmy, że region Bełchatowa może wygenerować ok. 60 tys. miejsc pracy w OZE, w zielonych inwestycjach. A to oznacza możliwość pozyskiwania środków z wielu źródeł - podkreśla ekspert Instratu.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Wojciech Kukuła, starszy prawnik w Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, potwierdza, że musimy przyspieszyć transformację. Podkreśla, że osiągnięcie neutralności klimatycznej do połowy wieku i redukcja emisji o 55 proc. do końca tej dekady oznacza potrzebę pilnego zrewidowania krajowych strategii energetycznych, a w praktyce konieczność szybkiego odchodzenia od węgla już w latach dwudziestych tego wieku.

- Plan rozpoczęcia wygaszania Elektrowni Bełchatów dopiero w 2030 roku nie przystaje do tej rzeczywistości i zapewne zostanie szybko zrewidowany przez rynek. Ponadto, przyspieszenie planowanych dat likwidacji emisyjnej elektrowni zwiększy szanse regionu na skuteczne ubieganie się o nowe fundusze unijne - ocenia.

Transformacja regionu oznaczać będzie konieczność znalezienia przez wiele osób nowego miejsca zatrudnienia. Wygaszanie Bełchatowa związane będzie z procesem redukcji łącznie 14 tys. bezpośrednich miejsc pracy w samej kopalni i elektrowni oraz w pośrednich spółkach zależnych. Stopniowo załoga będzie odchodzić  na emeryturę, ale oczywiście nie dotyczy to wszystkich. W przypadku kopalni i elektrowni struktura wiekowa pracowników jest korzystna, ale już w spółkach zależnych pracownicy są młodsi i oni będą musieli zmierzyć się z problemem przekwalifikowania.

Instrat szacuje, że tylko 26 proc. pracowników PGE GiEK SA (około 1,8 tys.), ale aż 67 proc. pracowników spółek zależnych (ok. 3,8 tys.) nie zdąży nabyć uprawnień emerytalnych przed końcem funkcjonowania kopalni oraz elektrowni.

- Jak spojrzymy na strukturę wiekową pracowników Kompleksu Bełchatowskiego i porównamy to z wynikami naszego badania nt. Wielkopolski Wschodniej, to widzimy, że odsetek pracowników po pięćdziesiątce wynosi w PGE ponad 60 proc., zaś w ZE PAK jest to ok. 36 proc. Jeśli nałożymy na to harmonogram wyłączeń obu kompleksów, to widzimy, że wyzwanie, przed jakim stoi zamykany za 10-15 lat Bełchatów, może być mniejsze od tego, z jakim musi się zmierzyć Konin, którego węglowy koniec może nadejść za 5-10 lat - podsumowuje Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bełchatów | elektrownie | Elektrownia Bełchatów | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »