Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Kryzys: Kto faktycznie wygrał na szczycie?

Aż trudno uwierzyć - więcej zadowolonych niż rozczarowanych. Takiego szczytu Unii Europejskiej nie było już dawno. A dotyczył on przecież kluczowego tematu, jakim jest europejski budżet na lata 2014-2020. Porozumienie w Brukseli to szansa na dalszy rozwój polskiej gospodarki - mówią Informacyjnej Agencji Radiowej eksperci finansowi.

Szefowie państw Unii Europejskiej porozumieli się w Brukseli w sprawie unijnego budżetu na lata 2014-2020. Dla Polski na rozwój regionów w nowym projekcie unijnego budżetu przewidziano prawie 73 miliardy euro z polityki spójności. Ze wspólnej polityki rolnej otrzymamy 28 i pół miliarda euro, czyli o miliard 600 milionów euro więcej, niż w poprzednim budżecie.

Analityk Marek Wołos z TMS Brokers podkreśla, że wynegocjowane kwoty będą wykorzystanie na dokończenie dotychczasowych i rozpoczęcie nowych projektów. Pieniądze trafią między innymi na edukację, wprowadzenia nowych rozwiązań w gospodarce, a pośrednio przyczynią się do zmniejszenia bezrobocia.

Reklama

Natomiast analityk ING TFI wskazał, że negocjacje budżetowe pokazały, jak bardzo podzielona jest Unia Europejska. Pomimo osiągniętego porozumienia Paweł Cymcyk podkreślił, że fiasko szczytu w listopadzie i tarcia pomiędzy państwami Wspólnoty widoczne od tego czasu pokazują, że pogrążona w kryzysie Europa ma rozbieżne cele.

Łącznie Polska otrzyma 105 miliardów 800 milionów euro, czyli o ponad cztery miliardy więcej, niż w budżecie na lata 2007-13.

Premier Donald Tusk podkreślił, że choć budżet Unii na lata 2014-20 jest mniejszy od poprzedniego o 38 miliardów euro, to Polska otrzyma o 4 miliardy więcej. Dodał, że prawie siedem miliardów przyniesie tak zwana kwalifikowalność VAT-u. Polsce udało się przeforsować na szczycie wprowadzenie tego rozwiązania.

Krytyki nie słychać!

Głosów niezadowolenia prawie nie słychać. Z entuzjazmem o wypracowanym porozumieniu wypowiadali się szefowie Unii, a także jej przywódcy największych krajów członkowskich - Francji czy Niemiec. O "jednym z najszczęśliwszych dni w swoim życiu" mówił premier Donald Tusk.

Zadowolony jest także premier Szwecji Fredrik Reinfeldt. Jego krajowi, który jest płatnikiem netto, czyli więcej wpłaca do unijnej kasy niż z niej dostaje, udało się uzyskać obniżenie składki, przy jednoczesnym utrzymaniu większej części rabatu: "Ostatnim i najtrudniejszym punktem negocjacji była walka o utrzymanie rabatu na najwyższym możliwym poziomie. Byliśmy konsekwentni i to się opłaciło" - mówił szef szwedzkiego rządu po zakończeniu szczytu w Bruskeli.

Porozumienie udało się osiągnąć po wielogodzinnych rozmowach. Limit wydatków na lata 2014-2020 wyniesie 960 miliardów euro, czyli jeden procent PKB Unii, a dochody 908 miliardów 400 milionów euro.

Zadowolenie po szczycie nie może być jednak pełne. Przewodniczący największych ugrupowań politycznych Parlamentu Europejskiego grożą bowiem odrzuceniem wynegocjowanego porozumienia. Przed kilkoma dniami na sesji Parlamentu ostrzegali, że nie zawahają się przed takim krokiem, jeśli budżet nie spełni ich oczekiwań.

Anglia i Niemcy

David Cameron i Angela Merkel - tych dwoje polityków może być zadowolonych. Tak uważa analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Paweł Tokarski.

Po ponad dobie negocjacji unijnym przywódcom udało się uzgodnić projekt budżetu Wspólnoty na lata 2014-2020. Choć zachowano większość pieniędzy na rozwój to i tak nie obyło się bez cięć, których domagał się brytyjski premier. David Cameron groził, że nie będzie porozumienia bez redukcji wydatków.

Analityk PISM Paweł Tokarski uważa, że to właśnie brytyjski premier był najskuteczniejszy w negocjacjach w czasie szczytu. "David Cameron zyskał to, co chciał - zmniejszony budżet i zmniejszone wydatki na administrację. Z takim wynikiem może śmiało obwieścić w Londynie wielki sukces" - dodał Tokarski. Ekspert podkreśla, że w 2015 roku Wielką Brytanię czekają wybory, a w przypadku braku porozumienia, wpłata Brytyjczyków do budżetu byłaby nieznacznie większa od dotychczasowej.

W rozmowie z Polskim Radiem Paweł Tokarski zwraca też uwagę, że zadowolona może czuć się niemiecka kanclerz Angela Merkel. "W Niemczech we wrześniu mamy wybory do Bundestagu. Angela Merkel nie chciałaby więc pozostawiać nierozwiązanej kwestii budżetu, która by się ciągnęła. Wówczas bowiem trzeba byłoby uchwalać budżety roczne, co wiązałoby się z dużą awanturą" - dodał Paweł Tokarski.

W projekcie wieloletniego budżetu ustalono limit wydatków na 960 miliardów euro. Polska ma dostać ponad 100 miliardów euro. Dokument musi teraz zaakceptować Parlament Europejski.

Nowy sojusz w UE!

Prezydent Francji Francois Hollande jest zadowolony z zawartego w Brukseli porozumienia w sprawie budżetu Unii Europejskiej. Francuscy komentatorzy są zdania, że szczyt zakończył się zwycięstwem premiera Wielkiej Brytanii.

Francois Hollande przyznał, że budżet został zmniejszony, co francuscy eksperci oceniają jako sukces grupy państw europejskich będących zwolennikami ograniczenia wydatków. Dlatego w Paryżu mówi się o narodzinach nowego sojuszu w Unii: "Merkeronu" - słowa powstałego w wyniku zbitki nazwisk kanclerz Angeli Merkel i premiera Davida Camerona, co by świadczyło o tym, że punkt ciężkości w Europie spoczywa teraz nie na francusko-niemieckiej lokomotywie lecz na osi Berlin-Londyn. Francois Hollande w czasie konferencji prasowej podkreślał, że mimo cięć Wspólna Polityka Rolna, na której tak bardzo zależy Francji najwięcej korzystającej z jej kasy, w zasadzie nie została uszczuplona pod względem finansowym. Prezydent uznał za ważne, iż redukcje w budżecie nie dotknęły tych dziedzin, które są gwarancją rozwoju gospodarczego. Wspomniał także o konieczności solidaryzowania się z państwami przeżywającymi kryzys. Hollande jest zadowolony, że udało się uniknąć porażki.

Będzie veto?

Przewodniczący największych ugrupowań politycznych Parlamentu Europejskiego grożą odrzuceniem wynegocjowanego na szczycie w Brukseli porozumienia w sprawie budżetu Unii na lata 2014-2020. Przed kilkoma dniami na sesji Parlamentu ostrzegali, że Parlament nie zawaha się przed takim krokiem, jeśli budżet nie będzie spełniał oczekiwań.

W swym oświadczeniu przewodniczący frakcji chadeckiej, socjalistów, liberałów i Zielonych stwierdzili, że nie mogą zaakceptować porozumienia i tak okrojonego budżetu. Zaznaczyli, że priorytetem, jakim kieruje się Parlament, jest promowanie unijnych inwestycji. To one mają przyczynić się do wzrostu gospodarczego i wyjścia Europy z kryzysu. "Nie akceptujemy oszczędnościowego budżetu na siedem lat" - napisali w oświadczeniu. Posłowie przywołali kolejny postulat elastyczności, wielokrotnie powtarzany przez Parlament, czyli możliwości przenoszenia niewykorzystanych środków z jednego roku na kolejny oraz pomiędzy działami budżetu.

Przedstawiciele Parlamentu są też zdziwieni, że przywódcy państw członkowskich zgodzili się na budżet, prowadzący do deficytu strukturalnego. Stwierdzenie to dotyczy zaakceptowanej różnicy między płatnościami a zobowiązaniami, która - według przyjętego kompromisu - przekracza 50 mld euro. Budżet - zdaniem posłów - powinien być zrównoważony. Wskazali, że teraz dopiero rozpoczną się "prawdziwe negocjacje z Parlamentem Europejskim", który budżet musi zatwierdzić.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: rozwój polskiej gospodarki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »