Niemcy mają poważny problem
Niemcy muszą poprawić ustawę pozwalającą na szybkie i poufne udzielenie pomocy finansowej krajom zagrożonym bankructwem. Trybunał Konstytucyjny uznał, że obowiązujące przepisy nie dają parlamentowi wystarczającej kontroli nad tym komu pożyczane są pieniądze.
Chodzi o przyjętą w ubiegłym roku ustawę o kontroli parlamentarnej w sprawach euro. Zakłada ona, że w pilnych przypadkach o przyznaniu pomocy z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, może decydować nadzwyczajna komisja składająca się z zaledwie dziewięciu posłów. Co więcej - jej decyzje pozostają niejawne.
Trybunał uznał jednak, że rozwiązanie to ogranicza kompetencje Bundestagu i nie daje podjętym decyzjom odpowiedniej legitymacji parlamentarnej. Dlatego ustawę trzeba będzie zmienić. Rządząca Niemcami chadecko-liberalna koalicja zapowiedziała, że uczyni to niebawem. Orzeczenie Trybunału może spowolnić proces podejmowania decyzji w sprawie pomocy dla innych krajów strefy euro. Jak dotąd nie słychać jednak opinii, żeby mogło tę pomoc zablokować.
_ _ _ _ _
Szczyt strefy euro, zaplanowany na piątek nie odbędzie się. Jako pierwsza poinformowała o tym agencja AFP powołując się na niemieckie źródła rządowe i unijnych dyplomatów. Później, informacje o tym, że do spotkania nie dojdzie, potwierdzili także unijni urzędnicy. Powodem są różnice zdań w sprawie zwiększenia funduszu ratunkowego dla bankrutów w strefie euro. Fundusz ma uchronić euroland przed rozlaniem się greckiego kryzysu na pozostałe państwa.
Od dawna mówi się o tym, że powinien on być na tyle wysoki, by nie zabrakło pieniędzy, jeśli w kolejce po pomoc ustawią się kraje wymagające dużego wsparcia. "Musimy wzmocnić finansową zaporę przeciwpożarową strefy euro, by być w stanie przezwyciężyć kryzys zadłużenia euro i odnowić wzrost gospodarczy" - naciskał w ubiegłym tygodniu komisarz do spraw gospodarczych Olli Rehn. Padają kwoty od biliona do dwóch bilionów euro.
Natomiast już wcześniej ustalono, że stały fundusz ratunkowy, który ruszy w lipcu, ma wynieść 500 miliardów euro, a w tym tymczasowym, z którego skorzystały Grecja, Portugalia i Irlandia, pozostało 250 miliardów euro. Pojawił się pomysł, by oba fundusze połączyć, ale na to nie zgadzają się Niemcy, gdzie opinia publiczna jest przeciwna wydawaniu kolejnych pieniędzy na ratowanie państw w potrzebie. A to właśnie Niemcy, jako największy płatnik gwarantują największy wkład do funduszu. Szczyt strefy euro, o czym mówili unijni dyplomaci wiele razy, miałby sens tylko wtedy, gdyby zapadła zgoda na zwiększenie funduszu, wobec sprzeciwu władz w Berlinie, postanowiono więc przesunąć na później, planowane na piątek spotkanie przedstawicieli 17. państw strefy euro. Niezmienione zostało natomiast spotkanie ministrów finansów strefy euro, które odbędzie się w czwartek, na kilka godzin przed unijnym szczytem. Oprócz dyskusji poświęconej wzmocnieniu funduszu ratunkowego, omówiona ma być też sytuacji Grecji. Ministrowie finansów powinni ocenić, czy władze w Atenach mogą otrzymać marcową transzę pożyczki z drugiego pakietu pomocowego, wartego 130 miliardów euro.
Ważne
Niemiecki trybunał konstytucyjny podważył uprawnienia specjalnej komisji parlamentarnej do akceptowania nagłych decyzji w sprawie funduszu ratunkowego strefy euro. Uznał tym samym za sprzeczne z konstytucją zapisy ustawy, która powołuje specjalną, dziewięcioosobową komisję Bundestagu, mającą podejmować pilne decyzje w sprawie funduszu ratunkowego dla strefy euro. Według sędziów, decyzje może podejmować Bundestag lub 41 - osobowa komisja parlamentarna do spraw budżetu.
Szef trybunału konstytucyjnego oświadczył, że należy zagwarantowac jak największą legitymizację parlamentarną dla tak ważnych decyzji. "Im mniejsza komisja, tym mniejsza jest jej reprezentatywność" - argumentował trybunał Konstytucyjny.