Dla rolników powódź się nie skończyła. Usuwają szkody, liczą straty

Wciąż zalane pola, straty w inwentarzu, zniszczone maszyny - z taką rzeczywistością mierzą się rolnicy poszkodowani we wrześniowej powodzi. Dociera do nich pomoc z całej Polski. - Jesteśmy w szoku. Przyjeżdżają TIR-y z sianem, śrutem, kiszonką. Widziałem rolników z łzami w oczach ze szczęścia - mówi Interii Bernard Dembczak, przewodniczący Śląskiego Związku Rolników - organizacji, która koordynuje pomoc poszkodowanym w powodzi.

Na południu Polski cyklon Boris i nadciągające z nim deszcze zalały setki hektarów pól uprawnych oraz gospodarstw rolnych. "Woda zalała prawie wszystkie pola, w tym kukurydzę, soję i ziemniaki, które nie zostały jeszcze zebrane" - ubolewa cytowany przez topagrar.pl rolnik i sołtys Kantorowic Leszek Fornal. 

Posprzątać pola przed zimą

W wielu wsiach wciąż na polach stoi woda. Zalała uprawy, a także paszę dla bydła na zimę. Naniosła wszystko, co napotkała po drodze: od drzew po ścieki. - Warstwy ziemi są zniesione, zdegradowane. Samorządy mają problemy. Na jedno z pól woda naniosła 350 balotów. Nikt się do nich nie przyzna, bo nadają się tylko do utylizacji. Inny rolnik wzbogacił się o opryskiwacz. Też nie wiemy, czyj - opowiada Bernard Dembczak. 

Reklama

Zanim nadejdzie zima, rolnicy muszą przygotować pola na wiosnę. — Okazało się, że sytuacja jest znacznie gorsza, niż zakładaliśmy. Myśleliśmy, że wiele silosów pokrytych folią przetrwa powódź bez naruszenia. A baloty gniją i pleśnieją, pryzmy z kiszonką w zdecydowanej większości nadają się do utylizacji - wymienia szkody rozmówca Interii. I wskazuje na kolejny problem - na poszkodowanych wsiach nie wiadomo kto, jak i za co ma utylizować. 

W wyniku powodzi ucierpiały również pola uprawiane po zbiorach, które teraz wymagają kosztownej rekultywacji. Woda przyniosła ze sobą groźne zanieczyszczenia - substancje chemiczne, takie jak oleje i smary, które skaziły glebę. Żeby móc znów coś posiać i posadzić, najpierw rolnicy będą musieli zainwestować w oczyszczenie ziemi. 

Uprościć formalności

Na tereny dotknięte katastrofą ściągają konwoje z pomocą. - Jesteśmy w szoku, jakie jest zaangażowanie ludzi z całej Polski. Wielu rolników zostało bez paszy dla zwierząt. Ludzie odpowiedzieli na apele. Przyjeżdżają TIR-y ze zbożem, sianem, śrutem. Często widzę w oczach rolników łzy - opowiada koordynujący pomoc Bernard Dembczak. 

Rolnicy którzy ponieśli straty w gospodarstwach rolnych spowodowane przez powódź mogą składać w urzędach miejskich wnioski o ich oszacowanie. Szkody obejmą uprawy rolne, zwierzęta gospodarskie i środki trwałe. - Zobaczymy, jak do tego podejdzie resort. Teoretycznie każda szkoda ma być zapłacona - zastanawia się przewodniczący śląskiego, rolniczego związku. 

Zwraca też uwagę, że problemem jest nie tylko niepewność dotycząca wypłaty odszkodowań, ale też formalności. - Chcielibyśmy, aby je uproszczono. Żeby formularz był prosty i klarowny - prosi rozmówca Interii. Dziękuje też wszystkim, którzy zaoferowali poszkodowanym pomoc. - Ona wciąż jest i to jest miłe. Firmy planują też przekazać poszkodowanym wapno i środki do biologicznej dezynfekcji pól - wymienia Dembczak. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: powódź | rolnicy | straty | pomoc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »