Po winobraniu - stan polskiego winiarstwa

Tempo rozwoju polskiego winiarstwa należy do najszybszych na świecie. Takiego wzrostu europejskie kraje winiarskie nie widziały od 150 lat, podkreśla Michał Kamiński, prezes Klubu Polskiego Wina.

  • Udział Polski w światowym imporcie wina w 2020 r. stanowił 1,14 proc.
  • W 2021 r., pod względem produkcji liczonej w milionach hektolitrów (hl) na pierwszym miejscu uplasowały się Włochy
  • Polskie wina jeszcze długo nie będą wytwarzane na masową skalę

Próbując lepiej zrozumieć miejsce Polski na rynku win, spójrzmy na to zagadnienie najpierw z perspektywy globalnej. Według danych Międzynarodowej Organizacji Winorośli i Wina (International Organisation of Vine and Wine, OIV) w 2021 r. pod względem produkcji liczonej w milionach hektolitrów (hl) na pierwszym miejscu uplasowały się Włochy (50,2), a następne były: Francja (37,6), Hiszpania (35), Stany Zjednoczone (24), Australia (14,8), Chile (13,4), Argentyna (12,5), RPA (10,8), Niemcy (8,7) i Portugalia (7,3). Lista tych państw świadczy, że głównym regionem, w którym produkuje się wino, jest Śródziemnomorze, co wynika m.in. z warunków naturalnych. Na rynek wchodzi też Azja - Chiny znajdują się na jedenastym miejscu (5,9 mln hl wyprodukowanego wina). Wymienione państwa (oprócz Chin) należą też do największych eksporterów wina na świecie. Polska plasuje się daleko poza podium - w 2021 r. wyprodukowała 0,02 mln hl tego trunku (dane Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa).

Reklama

Udział Polski w światowym imporcie wina w 2020 r. stanowił 1,14 proc. (dane Observatory of Economic Complexity, OEC ). Z danych OEC wynika, że większość importowanego przez Polskę wina pochodzi z państw europejskich, wśród których liderami są Włochy, Francja, Niemcy i Hiszpania.

Tradycja polskiego wina - historia nieoczywista

Wino na polskich ziemiach pojawiło się wraz z przyjęciem chrztu przez Mieszka I; wykorzystywano je m.in. podczas celebracji mszy. Wraz z procesem chrystianizacji i pojawianiem się pierwszych zakonów, zaczęto zakładać winnice. Warto przypomnieć, że klimat był wówczas cieplejszy. Szczyt rozwoju polskie winiarstwo osiągnęło w XIV-XV w. Po tym okresie nastąpiło załamanie, spowodowane nadejściem małej epoki lodowcowej. W dwudziestoleciu międzywojennym kluczową rolę w produkcji wina odgrywało Podole. W Zaleszczykach od 1935 r. celebrowano święto wina - organizowano dożynki winne, na których gościli dygnitarze z Warszawy. Warto zaznaczyć, że sektor ten był wspierany przez władze centralne, m.in. przez  premiera Sławoja Składkowskiego.

Michał Kamiński, prezes Klubu Polskiego Wina stwierdza: - My Polacy jako naród nie jesteśmy w pełni świadomi, jak bogate jest nasze dziedzictwo, i dotyczy to nie tylko tradycji winiarskich czy kulinarnych, lecz także multietnicznego społeczeństwa, które było charakterystyczne dla Rzeczypospolitej.

Kamiński wskazał, że kres polskiemu winiarstwu położyła druga wojna światowa - śmierć wielu winiarzy i przechodzące fronty, niszczące również winnice - a po 1945 r. gospodarka centralnie planowana, która nie przewidywała odbudowy tego sektora. Zmiany klimatyczne oraz zawirowania historyczne przerwały ciągłość tradycji i przekazywanie wiedzy. Współcześni polscy winiarze, którzy pierwsze winnice zaczęli zakładać w latach 90. XX w., nie mogą czerpać z doświadczeń poprzednich pokoleń, w wyniku czego wszystko tworzą na nowo.

Jak zauważył Kamiński, decydujący dla produkcji wina w Polsce był 2011 r., kiedy uchwalono Ustawę o oznaczeniach geograficznych win oraz aromatyzowanych produktów sektora wina, prowadzącą do zmian w produkcji i organizacji tego rynku. Widzimy więc, jak krótki to okres dla polskiego rynku i jak szybki jest jego rozwój.

Działalność gospodarcza

Jak wspomniano, rynek polskiego wina musiał się tworzyć na nowo. Liczba polskich winiarzy z roku na rok rośnie. W 2009 r. było ich 21, natomiast w 2022 r. już 380 (dane KOWR), czyli przez 13 lat liczba ta wzrosła 18-krotnie. Winnice znajdują się głównie w dziewięciu regionach: szczecińsko-gorzowskim, lubuskim (jeden z najbardziej znanych), dolnośląskim, jurajskim, pogórzańskim, jasielskim, podkarpackim, sandomiersko-świętokrzyskim i w regionie Małopolskiego Przełomu Wisły.

W ostatnich latach w Polsce produkuje się więcej białego wina niż czerwonego; w sezonie 2021/2022 wytworzono go prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej. Należy pamiętać, że ze względu na specyfikę działalności ilość wyprodukowanego wina nie jest taka sama jak wielkość sprzedaży, np. w sezonie 2020/2021 wytworzono 14 227,9 hl wina, natomiast sprzedano 9328,17 hl (dane KOWR). Rok 2021 okazał się rekordowy - wyprodukowano 18 444,79 hl.

Opierając się na danych historycznych, Michał Kamiński stwierdza, że taką tendencję wzrostową, jaką obecnie obserwujemy w polskim winiarstwie (w ostatniej dekadzie przeciętnie o 30 proc. rocznie), kraje europejskie notowały ostatnio 150 lat temu, zanim  plaga filoksery (mszycy) zniszczyła plantacje na naszym kontynencie. Dodaje, że jest to jeden z najlepszych wyników na świecie.

Producenci wina w naszym kraju skupiają się na rynku wewnętrznym. Z tego względu warto się przyjrzeć zachowaniom konsumenckim Polaków. Pod względem ilości głównym napojem alkoholowym jest piwo, jednak od 2018 r. jego spożycie co roku minimalnie się zmniejsza, co pokazują dane statystyczne PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych). W 2018 r. statystyczny Polak spożył 100,5 litra piwa, a w 2021 r. - 92,7 litra. Jednocześnie rosła konsumpcja wina i miodów płynnych. W 2018 r. statystyczny Polak spożył 6 litrów wina i miodów płynnych, natomiast w 2021 r. 6,7 litra. Różnica w spożyciu tych trunków jest ogromna. Kamiński zauważa jednak, że pod względem konsumpcji wina Polska jest jedynym rosnącym rynkiem w Unii Europejskiej.

PARPA podaje również statystyczne średnie spożycie alkoholu (100-procentowego) w podziale na lata. Nie ma tu tendencji spadkowej. W 2018 r. na jednego Polaka przypadało 9,55 litra czystego alkoholu, a w 2021 r. - 9,7 litra.

Niektóre środowiska związane z produkcją alkoholi twierdzą, że ilość spożywanego alkoholu w Polsce spada. Powyższe statystyki świadczą, że jest to raczej myślenie życzeniowe.

Prowadzenie działalności winiarskiej w Polsce jest specyficzne. Zapytany o to prezes Klubu Polskiego Wina wskazuje na bardzo duże rozdrobnienie rynku. Wiele gospodarstw posiada kilka hektarów winorośli i jednocześnie zajmuje się inną działalnością rolniczą lub prowadzi agroturystykę przy winnicach (enoturystyka).

- Enoturystyka jest dzisiaj jednym z podstawowych sposobów dywersyfikacji dochodów polskich winiarzy - dodaje Kamiński. Sprzedaż na miejscu pozostawia oczywiście większą marżę w kieszeni producenta niż sprzedaż za pośrednictwem hurtownika czy detalisty.

Prowadzenie winnic jest nastawione na działania długoterminowe i zależy od wielu czynników. Między innymi wymaga znacznych środków finansowych w porównaniu z pozostałymi rodzajami działalności rolniczej, odpowiedniego położenia geograficznego i nasłonecznienia, inwestycji w sadzonki, przetwórnie...  Pierwsze wino można wytworzyć po trzech latach od zasadzenia roślin, przez co zwrot z inwestycji jest odłożony w czasie.

- Żywotność tych roślin liczymy nie w kilku czy kilkunastu latach, lecz kilkudziesięciu, jeśli nie powyżej stu. Winiarze, którzy mają stare krzewy, bardzo się tym szczycą, ponieważ winorośl z czasem ma coraz mocniejszy i wydajniejszy system korzeniowy, który może lepiej odżywiać owoce, co sprawia, że mają lepszą jakość - wyjaśnia drugi z moich rozmówców, Wiktor Gowin, wiceprezes Polskiego Klubu Wina, będący również współwłaścicielem jednej z winnic na Mazowszu.

Tak jak w każdej działalności w tej również pojawiają się wyzwania. Jednym z najczęściej wymienianych jest biurokratyzacja. Wiktor Gowin wskazuje na dużą barierę wejścia.

- Powinna być większa współpraca między instytucjami. Dochodzi do sytuacji, że winiarze muszą raportować te same dane dwóm niezależnym instytucjom, bo one się ze sobą nie komunikują - zauważa Gowin.

Są i pozytywne zmiany, które odnotowują również moi rozmówcy. Przykładem jest znana wszystkim banderola. Podłużny pasek drukowany przez PWPW, naklejany na szyjce butelki, do końca 2022 r. zniknął z sieci dystrybucji. Wymóg jego stosowania wiązał się z wieloma utrudnieniami, ponieważ każdą papierową banderolę trzeba było naklejać ręcznie. Pojawiał się problem z ich częstym odrywaniem się czy z estetyką. Nowe banderole są samoprzylepne, co jest dużym udogodnieniem dla producentów. Ponadto mogą oni decydować, na jakiej części opakowania je naklejać.

Polskie wina jeszcze długo nie będą wytwarzane na masową skalę, między innymi ze względu na specyfikę tej działalności. Są też droższe niż wina importowane.

- Klient poszukujący wina do 30 zł rzadko bierze pod uwagę, z jakiego regionu ono pochodzi; częściej zwraca uwagę na znaną mu nazwę szczepu czy smak wina. Są niemałe segmenty rynku, gdzie dla konsumenta jest niezwykle ważne, czy wino pochodzi z Francji czy z Polski, a jeśli z Polski, to czy z Dolnego Śląska czy z Sandomierszczyzny, z uprawy konwencjonalnej czy organicznej i kto jest producentem. Rynek wina pod tym względem jest bardzo szeroki i zróżnicowany - stwierdza Kamiński.

Wprawdzie nie wydaje się, by w najbliższym czasie polskie wino było wytwarzane na masową skalę, jednak już teraz oddziałuje na otoczenie, z którego pochodzi. Wpływa na zmianę krajobrazu, ale może też kształtować lokalną tożsamość i przyczyniać się do rozwoju innych gałęzi gospodarki. Coraz popularniejsze staje się odwiedzanie winnic w celach turystycznych, do czego potrzebne jest zaplecze noclegowe, gastronomiczne i inne usługi. W tych miejscach coraz częściej organizuje się imprezy okolicznościowe. 

- Rozwój winiarstwa w Polsce zdecydowanie pozytywnie wpływa na rozwój regionalny i lokalny, a przez to na zrównoważony rozwój kraju. Winnice z przyczyn praktycznych powstają w miejscach odległych od ośrodków wzrostu gospodarczego, czyli (w dużym uproszeniu) od największych miast - stwierdza prezes Klubu Polskiego Wina.

- Pieniądze z dużego miasta podążają za winem do małej miejscowości w Polsce powiatowej. Kierują się również w stronę nowego dla Polski krajobrazu kulturowego, dobrze znanego z takich regionów winiarskich, jak Chianti czy Bordeaux - dodaje po chwili.

Nieszlachetność szansą na zrównoważony rozwój

Dużą rolę na rynku win odgrywają szczepy winorośli. Wśród polskich winiarzy toczą się zagorzałe dyskusje - czy uprawiać szczepy vinifery (zwanej też winoroślą właściwą; służy do produkcji międzynarodowych win, jak sauvignon, sauvignon blanc, chardonnay) czy hybrydy. Te drugie są bardziej odporne na mrozy i dostosowane do naszego klimatu. Gowin, będący jednocześnie współwłaścicielem jednej z polskich winnic, wskazuje, że wynika to z marki, jaką mają wina ze szczepów vinifery. Większość konsumentów je kojarzy. Kiedy widzą na etykiecie nazwę szczepu hybryd, nic im to nie mówi, przez co wina mogą być mniej atrakcyjne na rynku.

- Tworzy to problem. Hybrydy są postrzegane jako gorsze, szczególnie jeśli konsumenci opierają się na utartych opiniach, a nie są znawcami. Wiedzą, że są różne odmiany i trzeba na nie zwracać uwagę, by kupić jak najlepsze wino. Hybrydy w Polsce regularnie przynoszą wysokie plony, bo są lepiej przystosowane do klimatu. Winorośle vinifery są bardziej kapryśne. Często zbiory z tego samego areału mogą być ponad 33-krotnie mniejsze niż w przypadku hybryd. Dysproporcje między wielkością zbiorów i ryzyko ich braku są znaczne - wyjaśnia.

Z ekonomicznego punktu widzenia decyzja, jaki typ winorośli wybrać do uprawy, nie powinna być trudna. Posiadanie szczepów vinifery jest dla winiarzy bardzo ryzykowne. Jeśli chodzi o szczepy winorośli w Polsce, Gowin z nadzieją patrzy na hybrydy.

- Potrzeba czasu, by wino z hybryd zostało docenione. Na Węgrzech pojawiają się informacje, że na olbrzymiej liczbie hektarów sadzi się szczep bianca (hybryda), w którym się zakochali - stwierdza.

Na pytanie o przyczyny tych działań - czy są one spowodowane zmianami klimatycznymi w tym kraju - Kamiński i Gowin odpowiadają, że wpływają na to przede wszystkim walory smakowe wina z owoców tych winorośli.

Kwestia hybryd łączy się również ze zmianami klimatycznymi. Niektórzy żartują, że jedną z grup cieszących się z ocieplania klimatu w Polsce są winiarze. Choć niektórzy wyobrażają sobie, że pod względem temperatury Polska stała się drugą Francją, rzeczywistość jak zwykle okazuje się bardziej skomplikowana. Jak zaznaczył Gowin, zwiększa się ilość anomalii pogodowych negatywnie oddziałujących na ten sektor, np. przypadków gradobicia. Oprócz możliwości utraty zbiorów powoduje to, że zmieniają się okresy winobrania, a ich terminy mogą się różnić nawet o półtora miesiąca.

Ze zmianami klimatycznymi wiąże się jeszcze jedna kwestia - uprawa hybryd jest bardziej ekologiczna (zrównoważony rozwój rolnictwa) niż vinifery, na której opiera się większość światowej produkcji wina. Zdaniem Kamińskiego powodem są ich cechy: mrozoodporność i grzyboodporność oraz to, że nie wymagają tylu środków ochrony roślin co winorośl właściwa, dzięki czemu dają lepszy i regularny plon.

Otwarte pozostaje pytanie, czy polskie winiarstwo utrzyma tendencję do wzrostu i zwiększy produkcję, czy ulegnie stagnacji i pozostanie działalnością rzemieślniczą, dostarczając produkt przeznaczony głównie dla koneserów. Czas pokaże.

Katarzyna Zarzecka

Absolwentka Stosunków Międzynarodowych na UW, zainteresowania - region Bliskiego Wschodu

Poglądy wyrażone w publikacji są poglądami osobistymi autorki i nie wyrażają oficjalnego stanowiska instytucji, w której jest zatrudniona.

Zobacz także:

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: winnice | winobranie | alkohol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »