Polscy sadownicy biją na alarm. Nie ma chętnych do zbioru owoców

Sadownicy rozpoczęli już zbiory owoców. Niektóre, na przykład jabłek, potrwają do października. Tymczasem, podobnie jak w minionych latach, brakuje pracowników sezonowych. Według portali branżowych, popyt na nich jest o 20 proc. wyższy niż w zeszłym roku. Plantatorzy obawiają, że część zbiorów pozostanie na drzewach.

Głównymi czynnikami wpływającymi na obecną sytuację są afera wizowa oraz odpływ pracowników z Ukrainy, którzy przez lata stanowili podporę sezonowej siły roboczej w Polsce. Zdaniem ekspertów rynku pracy, mieszkańcy Ukrainy, którzy zdecydowali się na pozostanie w Polsce, coraz rzadziej godzą się na prace fizyczne, jakimi są zbiory owoców. A jeśli się na nie decydują, to od ofert składanych przez polskich sadowników wolą te zza zachodniej granicy. 

Trudno konkurować ze stawkami

W Austrii na przykład zasady zatrudniania pracowników sezonowych określają układy zbiorowe. Zgodnie z nimi, zbierający szparagi, jabłka czy ogórki otrzymują średnio 6,5 - 7 euro za godzinę. W Niemczech zaś osoby zatrudnione sezonowo zarabiają ustawową płacę minimalną, która od 1 października 2022 r. wzrosła do 12 euro za godzinę. 

Reklama

Z takimi stawkami trudno konkurować polskim plantatorom. Za zbieranie wiśni właściciele sadów płacili średnio złotówkę za kilogram, o 20 groszy więcej niż dwa lata temu - informował w lipcu portal sadyogrody.pl. "Najbardziej doświadczeni zbieracze mogą zarobić nawet do 600 zł dziennie na rękę. Jednak - uwaga - nie jest to lekka praca. Aby tyle zarobić, trzeba zebrać przeważnie aż 170 łubianek" - tak o zbiorze truskawek pisał portal sadownictwo.com.pl. 

Aby przyciągnąć pracowników, wielu pracodawców zwiększa stawki godzinowe, oferuje noclegi i wyżywienie. 

- Liczę na kilka osób z okolicy, które przyjdą zbierać jabłka. Ci, którzy przyjadą z daleka, dostaną łóżko, a w południe ciepły posiłek. Śniadania i kolacje sami sobie przygotują, ale pomożemy im w zrobieniu i przywiezieniu zakupów - zapewnia Interię Marian Ozimek, właściciel sadu na Mazowszu. Przyznał, że nie zrobił jeszcze kalkulacji, jakie zaproponuje stawki. - Na pewno wyższe niż rok temu - zapewnił. 

Stawki za zbiory w górę

Stawki dla pracowników sezonowych wzrosły w porównaniu do zeszłego roku o nawet 3 zł netto za godzinę. Za zbiór jabłek sadownicy oferują od 17 do 18 złotych - informuje portal kobietawsadzie.pl. 

- Ci, którzy będą przychodzili do pracy i ci, którzy skorzystają z noclegu, dostaną po tyle samo - zapewnia rozmówca Interii. Wielu sadowników wciąż proponuje wynagrodzenia akordowe, za ilość zebranych owoców, choć ta forma rozliczenia jest często odradzana przez ekspertów w branży.

Pod koniec lipca Sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi zwróciła się do rządu z propozycjami podjęcia działań poprawiających sytuację na rynku pracy sezonowej, w rolnictwie i sadownictwie. Zaproponowano uproszczenie przepisów uzyskiwania pozwoleń na pracę dla mieszkańców Azji i Ameryki Południowej. 

Członkowie komisji wskazali też na zwiększenie liczby wydawanych wiz, zmianę procedury składania wniosków wizowych i skrócenie czasu oczekiwania na ich rozpatrzenie. A wzorem innych państw UE - na zawieranie z wybranymi krajami dwustronnych umów określających zasady rekrutacji i warunki pracy sezonowej w Polsce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sadownicy | praca sezonowa | pracownicy sezonowi | braki | wakaty | zbiory owoców
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »