Żarłoczne króliki-mutanty żerują na polach w Hiszpanii. To już plaga narodowa
800 milionów euro strat i szkody wyrządzone w 1400 gminach na łącznej powierzchni około miliona hektarów - to bilans zniszczeń, jakich dopuściły się w Hiszpanii dzikie króliki niewiadomego pochodzenia. Raport na ten temat opracowała organizacja rolnicza COAG, która zachęca resort rolnictwa do stworzenia narodowego planu walki ze szkodnikiem. Javier Fatás, odpowiedzialny w COAG za środowisko naturalne i dziką faunę, z którym rozmawiała Interia, nie wyklucza, że ten gatunek królika ma sztucznie zmodyfikowane DNA.
Eksperci COAG przypuszczają, że zwierzę jest ulepszoną mieszanką królika hodowlanego i dzikiego królika. - Przypuszczamy, że nie jest to zwyczajna krzyżówka, tylko z poprawionym w laboratorium DNA. Dlatego zwróciliśmy się do administracji o przeprowadzenie szczegółowych badań genetycznych. Chcemy wiedzieć, z czym się mierzymy - argumentuje Javier Fatás.
Jego zdaniem szkodnik nie ma nic wspólnego z dzikim gatunkiem, który żyje na Półwyspie Iberyjskim od tysięcy lat. Nie zgadza się też z tezą, że nowy, inwazyjny gatunek, to wynik naturalnej ewolucji. - W ciągu 20 lat nie ma takich skoków ewolucyjnych - zapewnia.
Zwierzę jest dwa razy większe od dzikiego królika, ma częstsze i liczniejsze mioty, jest bardziej żarłoczne i umie chodzić po drzewach. - Staliśmy się Parkiem Jurajskim królików na hiszpańskiej wsi - skarży się Javier Fatás.
Do niedawna na obecność tych zwierząt narzekali rolnicy w Kastylii La Manchy i okolicach Madrytu. Teraz królik stał się problemem narodowym. Według COAG plagą jest dotkniętych ponad 1400 gmin w 10 wspólnotach autonomicznych. Problem na razie nie dotknął tylko kilku regionów na północy i na zachodzie Hiszpanii. Ale zdaniem ekspertów, zwierzęta wkrótce mogą się rozprzestrzenić na całym Półwyspie Iberyjskim.
Dzięki inicjatywie COAG i Ministerstwa Rolnictwa, Rybołówstwa i Żywności, w Hiszpanii zostanie powołany okrągły stół dotyczący palącego problemu królików. - Chcemy opracować narodową strategię kontroli populacji królika. Lokalne władze nie wiedzą jak sobie z tym poradzić. Potrzebujemy jednolitych kryteriów dla całego kraju - informuje Interię Fatás. W prace nad nią, oprócz COAG i ministerstwa, zostaną zaangażowani przedstawiciele regionów i innych organizacji rolniczych.
Z obliczeń COAG wynika, że zniszczenia objęły już milion hektarów pól. Królicza plaga niszczy też winnice, bo zwierzęta bez trudu wspinają się po drzewach. Ich łupem padają też sady. - Widziałem zjedzone przez nie 100-letnie drzewa oliwne. Najpierw obgryzają korę na dole, a potem wspinają się na korony i jedzą młode gałązki, owoce i liście - wylicza rozmówca Interii.
Króliki coraz chętniej opuszczają wsie i przenoszą się na bardziej zaludnione obszary. Budują gniazda przy autostradach, torach kolejowych, na polach golfowych a nawet na lotniskach. - Ten królik nie tylko osłabia rolnictwo ale niszczy całe ekosystemy. Tam, gdzie żyje, zjada wszystko - uprawy, dzikie rośliny, kwiaty. Nie zostaje po nim nic tylko sucha ziemia - ubolewa Fatás.
W 2022 r. w Hiszpanii zabito około trzech milionów przedstawicieli problematycznego gatunku królików. Jednak - jak zapewnił rozmówca Interii - liczba ta nie wpłynęła na zmniejszenie plagi, z którą mierzą się mieszkańcy większości terytorium kraju.
Ewa Wysocka