2009 - krydyt jak rollercoaster
Pierwsze miesiące tego roku to kontynuacja pozytywnych efektów gospodarczej prosperity w Polsce. Jednak jesienią nasiliły się efekty kryzysu na rynkach finansowych, co odczuły również polskie instytucje, jak i ich klienci.
Szczególnie widać było to po kredytach hipotecznych. Przez większą część roku Polacy chętnie je zaciągali, zadłużając się głównie we frankach szwajcarskich. Posiadacze takich pożyczek powody do zadowolenia mieli szczególnie latem, kiedy to kurs franka zszedł poniżej poziomu 2 PLN, czyli był o ponad 20 groszy niższy niż na początku roku. Potem jednak przyszło gwałtowne osłabienie złotego, i pod koniec roku kurs sięgał nawet 2,6 PLN. Te zmiany miały ogromny wpływ na wysokość rat płaconych przez kredytobiorców.
Dla przykładowego kredytu we frankach w wysokości 300 tys. PLN, zaciągniętego na 30 lat, na początku roku rata wynosiła ponad 1400 PLN, w sierpniu spadła do 1300 PLN, a na koniec roku przekraczała już 1600 PLN. Kryzys zza oceanu nie dość, że podniósł raty kredytów, to zaowocował jeszcze zacieśnieniem polityki banków, które w praktyce zaprzestały pożyczać w szwajcarskiej walucie. Posiadacze kredytów w złotych ostatnich 12 miesięcy także nie mogą zaliczyć do udanych, bo niemal przez cały rok do góry szły stopy procentowe, a co za tym idzie oprocentowanie kredytów złotowych. Miesięczna rata przykładowego kredytu na 300 tys. PLN na 30 lat wzrosła więc z 1900 PLN do 2100 PLN. Na szczęście pod koniec roku banki centralne mocno obniżyły stopy procentowe. Zdecydował się na to Bank Szwajcarii, ale także nasza Rada Polityki Pieniężnej (RPP). Oznacza to, że spadać będzie oprocentowanie kredytów w złotych i we frankach, a efekty tego odczujemy już w przyszłym roku.
Niekorzystne zmiany dotknęły też innych kredytów. Polacy przez cały rok chętnie zaciągali pożyczki gotówkowe, ale robili to po coraz wyższych cenach. Można szacować, że średnio w ciągu roku ich oprocentowanie skoczyło o dwa punkty procentowe. Podobnie było z kartami kredytowymi, które cieszyły się dużą popularnością, ale z miesiąca na miesiąc drożały. W sumie zadłużenie gospodarstw domowych zwiększyło się w tym roku o ponad 90 mld PLN. To głównie zasługa kredytów hipotecznych, z tytułu których zadłużenie wzrosło o ponad 60 mld PLN, choć to po części efekt wzrostu kursu franka szwajcarskiego. O ponad 25 mld PLN zwiększyło się zadłużenie z tytułu pożyczek gotówkowych, kredytów samochodowych i ratalnych. Długi związane z kartami kredytowymi zwiększyły się zaś o ponad 3 mld PLN.
W 2008 roku Polacy chętniej pożyczali
pieniądze niż odkładali je w bankach. Depozyty gospodarstw domowych zwiększyły się o ponad 50 mld PLN. Z drugiej strony to dla banków i tak całkiem niezły wynik. Pieniądze płynęły do nich szerokim strumieniem z funduszy inwestycyjnych, które w czasach giełdowej bessy nie mogły się pochwalić dobrymi wynikami i popadły w niełaskę inwestorów. Banki kusiły klientów przede wszystkim wysokooprocentowanymi lokatami. Wraz z podwyżkami wprowadzanymi przez RPP, podnosiły oprocentowanie depozytów. Jeszcze na początku roku najlepsze roczne lokaty przynosiły nie więcej niż 6 proc., a na dwuletnich można było zarobić góra
7 proc. Pod koniec roku najlepsze depozyty dawały 10 i więcej proc. Bankowym hitem okazały się też konta oszczędnościowe.
Wprowadziły je do oferty koleje banki, aż w końcu zdecydowały się na taki ruch dwie największe instytucje: PKO BP i Bank Pekao. Tym samym konto oszczędnościowe stało się standardem w polskiej bankowości. Co więcej banki cały czas podnosiły stawki oprocentowania na takich kontach, i w sumie udało im się na nich zebrać ok. 60 mld PLN.
Wydarzeniem 2008 roku było też pojawienie się na polskim rynku dwóch nowych banków. Pod koniec roku zadebiutowały Alior Bank i Allianz Bank. Pierwszy został stworzony przez znanego bankowca Wojciecha Sobieraja z udziałem polonijnego kapitału, drugi zaś to część znanej grupy ubezpieczeniowej. Dwie nowe instytucje oznaczają zaostrzenie konkurencji, a to zazwyczaj klientom przynosi tylko korzyści. Szczególnie, że konkurencja w bankach wyraźna była przez cały rok, jeszcze zanim pojawili się nowi gracze. Banki wprowadziły bowiem do swojej oferty kilka nowych propozycji.
W Nordea Banku pojawiło się konto z darmowymi bankomatami w całym kraju. ING poszerzył ofertę
o tanie konto internetowe. Rachunek z możliwością zarządzania przez Internet pojawił się też w Euro Banku, który zadziwił jego bardzo wysokim oprocentowaniem, porównywalnym z ofertą najlepszych kont oszczędnościowych. Z kolei MultiBank i Raiffeisen tak zmieniły taryfy cenowe, że teraz po spełnieniu określonych warunków ich klienci mogą nie płacić za prowadzenie rachunku.
Nowością było też konto "Wydajesz i Zarabiasz" w Banku Zachodnim WBK, gdzie płacący kartą do rachunku klient może liczyć na zwrot 1 proc. poniesionych wydatków. Takie zmiany oznaczają dla klientów większe możliwości wybrania i znalezienia konta w sam raz dla siebie, a co za tym idzie oszczędzania na usługach bankowych.
Szacunki dotyczące zadłużenia przygotowano na podstawie danych NBP.
Przygotowali: Mateusz Ostrowski