Banki znowu spróbują wytrzymałości "frankowiczów"
Swoją propozycję rozwiązania problemu kredytów frankowych mają przedstawić przedstawiciele sektora bankowego podczas środowego Forum Bankowego. Będzie to zarazem ich odpowiedź na koncepcję przewalutowania tych kredytów zaprezentowaną 3 lutego przez szefa KNF Andrzeja Jakubiaka.
Bankowcy pracują nad swoją odpowiedzią od pierwszego spotkania z Jakubiakiem 6 lutego. Przez miesiąc konsultowali swoje pomysły, rozmawiając m.in. z przedstawicielami rządu i NBP.
Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz, pytany po jednym ze spotkań z Jakubiakiem, czy 11 marca przedstawiona zostanie wspólna propozycja banków i przewodniczącego KNF, wyraził nadzieję, iż "propozycje, które będą przedstawiane, będą najlepszymi, wspólnymi rozwiązaniami".
Na pytanie, czy podstawą tej koncepcji może być propozycja przewalutowania kredytów frankowych, przedstawiona 3 lutego na posiedzeniu komisji sejmowej przez Jakubiaka, odpowiedział, że "budowane są najlepsze rozwiązania z punktu widzenia wszystkich interesariuszy: deponentów, akcjonariuszy i podatników". Gdyż, jak dodał, każde rozwiązanie będzie mieć konsekwencje dla tych wszystkich grup.
Pomysł Jakubiaka to odpowiedź na sytuację, w jakiej znaleźli się posiadacze kredytów we frankach po 15 stycznia, gdy kurs tej waluty gwałtownie wzrósł, po uwolnieniu go wobec euro. Wraz z podrożeniem franka zwiększyły się też zobowiązania kredytobiorców.
Według tej propozycji dotychczasowy kredyt miałby zostać zamieniony na złotówki po obecnym kursie i podzielony na dwie części: kredyt zabezpieczony hipotecznie wyrażony w złotych oraz kredyt niezabezpieczony hipotecznie, który odzwierciedlać ma konsekwencje osłabienia złotego. Stan zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadać ma wartości, jaką posiadałby kredyt w złotych udzielony w tym samym momencie co kredyt we franku.
Wartość kredytu niezabezpieczonego hipotecznie odpowiadałaby zaś różnicy pomiędzy łącznym stanem zadłużenia w dniu przewalutowania, a stanem zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie. Kredyt niezabezpieczony hipotecznie miałby być w połowie spłacony przez kredytobiorcę (z oprocentowaniem w wysokości 1 proc.), a w połowie umorzony. Jakubiak argumentował, że za sytuację powstałą w związku z kredytami we frankach odpowiadają zarówno banki, jak i kredytobiorcy, więc obie strony powinny wziąć na siebie koszty rozwiązania tego problemu.
Szef KNF oceniał, że potencjalna strata sektora mogłaby wynieść 25 mld zł, co rozkładałoby się na 20-25 lat, a roczny koszt dla banków wyniósłby 1-1,2 mld zł, czyli ok. 7 proc. ich rocznego wyniku.
20 lutego Jakubiak przyznał, że część banków pozytywnie ocenia jego pomysł, a część jest sceptyczna. Niektórzy sugerują, dodawał, by oprocentowanie części "niehipotecznej" było wyższe niż 1 procent. Szef KNF zapowiedział jednocześnie, że jeśli nie uda się porozumieć z bankami, Komisja skorzysta ze swoich "instrumentów nadzorczych" wobec banków.
Te instrumenty nadzorcze to np. "dodatkowe narzuty kapitałowe" i "wyższe wagi ryzyka dla kredytów hipotecznych". "Również jeśli będzie dochodzić do sądowych rozstrzygnięć dotyczących ważności zobowiązań kredytowych i będą one zapadały na niekorzyść banków, też będziemy od banków żądali adekwatnego zabezpieczenia ryzyka kapitałem" - oświadczył Jakubiak w wywiadzie.
Ocenił też, że jego koncepcja przewalutowania kredytów frankowych raczej nie powinna być modyfikowana. "Generalnie rzecz biorąc najważniejsze jest to, by te parametry były dla banków wspólne. Bo to ma być propozycja banków. Jeśli bardzo ją zmienią i odwrócą do góry nogami, to będzie to inna propozycja" - zaznaczył szef KNF.
W poniedziałek Pietraszkiewicz rozmawiał m.in. na temat kredytów frankowych z szefem Rady Gospodarczej przy premierze Januszem Lewandowskim.
Lewandowski po spotkaniu mówił m.in. o bankowej koncepcji rozwiązania problemu tych kredytów. "Propozycja ta spotka się więc z wcześniejszymi projektami, a naszym zadaniem będzie ocena tych projektów pod kątem bardzo jasnych kryteriów: uczciwego podziału ryzyka i kosztów pomiędzy bankami a klientami; sprawiedliwe potraktowanie ludzi, którzy brali kredyty frankowe i złotówkowe; dbałość o bezpieczeństwo systemu bankowego" - mówił.
Pietraszkiewicz wskazał z kolei, że banki już coś zrobiły, by rozwiązać problem "frankowiczów". Zastosowały się na przykład - wymieniał - do tzw. "sześciopaku", czyli zaleceń zaproponowanych wcześniej przez ZBP, których zadaniem było odciążenie osób zadłużonych we frankach. Celem tych rekomendacji było to, by raty kredytów frankowych nie były wyższe niż przed uwolnieniem kursu szwajcarskiej waluty.
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB), ogłaszając nieoczekiwanie, że uwalnia kurs swojej waluty, spowodował panikę na rynku. Inwestorów nie uspokoiło nawet to, że na osłodę obniżył stopę procentową do -0,75 proc. Dotychczas SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja sprawiła, że szwajcarska waluta zyskała mocno na wartości, w tym wobec złotego. Po decyzji SNB za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej płacono za niego 3,57 zł. Teraz szwajcarska waluta kosztuje ok. 3,85 zł.
Sprawdź: PROGRAM PIT 2014