Bitcoin nie pobił rekordu. Impas pierwszej kryptowaluty świata

Bitcoin w krótkim czasie potaniał o kilka tysięcy dolarów i znalazł się na poziomie najniższym od ponad miesiąca. Zaszkodził mu umacniający się dolar amerykański i zaskakująco duży odpływ środków z funduszy kryptowalutowych. Jednak rynkowych optymistów nic nie jest w stanie zniechęcić. Nie brakuje prognoz, że już w przyszłym roku bitcoin będzie kilka razy droższy niż teraz.

  • Wiosenna hossa na rynku kryptowalut nie wytrzymuje próby czasu. Rośnie ryzyko, że cena bitcoina spadnie do 60 tysięcy dolarów
  • Analitycy firmy inwestycyjnej Bernstein prognozują, że do 2033 roku pierwsza kryptowaluta świata podrożeje kilkunastokrotnie
  • Najwięksi entuzjaści bitcoina uważają, że jest "cyfrowym złotem" i ma tyle przewag nad innymi aktywami, że powinien drożeć wykładniczo

Na początku czerwca za bitcoina płacono ponad 71 tysięcy dolarów. Niewiele brakowało do marcowego rekordu wszech czasów wynoszącego 73,7 tysiąca. W ostatni weekend notowania tokena zaczęły się osuwać, by kilkadziesiąt godzin później testować poziom 64 tysięcy dolarów. Nisko notowana jest także druga kryptowaluta świata, etherum, która kosztuje około 3 400 dolarów, czyli 600 dolarów mniej niż na początku marca.

Przerwana hossa

Polski analityk, prowadzący serwis Squaber.com, Marcin Tuszkiewicz sugerował niedawno, że wyjście bitcoina powyżej 70 tysięcy dolarów stwarza szansę osiągnięcia nowych historycznych szczytów. Kolejne możliwe cele widział na poziomach 78,5 tysiąca dolarów, a potem 84,4 tysiąca. Zarazem jednak ostrzegał, że spadek poniżej 66 tysięcy dolarów będzie zanegowaniem hossy.

Reklama

Dziś można powiedzieć, że hossa nie wytrzymała próby czasu, a znawcy analizy technicznej dodają, że cena bitcoina znajduje się w tej chwili pod linią trendu rysowaną od historycznych maksimów z marca. Zwiększa to ryzyko spadku notowań w okolice kluczowego wsparcia na poziomie 60 tysięcy dolarów.

Do osłabienia bitcoina przyczynił się wzmocniony dolar. Indeks waluty Amerykanów (DXY) ma najwyższą wartość od początku maja. Dolar poszedł w górę, gdy rynki upewniły się, że amerykańska Rezerwa Federalna ponownie opóźnia termin pierwszej obniżki stóp procentowych. Duże znaczenie miała tu wypowiedź urzędnika z Fed Neela Kashkariego, który przedstawił prognozę tylko jednej obniżki stóp w 2024 roku, w dodatku przesuniętej na grudzień. Nie ulega wątpliwości, że amerykański bank centralny ciągle potrzebuje więcej dowodów, że inflacja jest na dobrej drodze, by spaść do pożądanych 2 proc.

Utrzymywanie stóp procentowych na wysokim poziomie pogarsza sytuację aktywów podwyższonego ryzyka, takich jak kryptowaluty. W latach 2020-21 można było przekonać się, jak bardzo bitcoinowi pomogła rozluźniona polityka monetarna. W 2020 roku banki centralne na całym świecie obniżyły stopy procentowe niemal do zera w odpowiedzi na ekonomiczne skutki pandemii Covid-19. Światowy system finansowy otrzymał bezprecedensowy zastrzyk płynności. Efekt był taki, że rynek kryptowalut wzrósł z około 190 miliardów dolarów do ponad 2 bilionów dolarów. Natomiast bitcoin podrożał z 7 tysięcy dolarów na początku 2020 roku do prawie 69 tysięcy w listopadzie 2021 roku.

Ostrożni inwestorzy

Wielki wpływ na najnowszą przecenę bitcoina mają duże ostatnio odpływy środków z funduszy kryptowalutowych. W zeszłym tygodniu były one największe od marca. Zgodnie z danymi CoinShares, odpływy netto wyniosły wówczas 600 milionów dolarów. Klienci funduszy stali się bardziej ostrożni i postanowili zminimalizować ryzyko.

Choć zainteresowanie dopuszczonymi na rynek w Stanach Zjednoczonych kilka miesięcy temu bitcoinowymi funduszami ETF spot było duże, to wielu ekspertów uważa, że instytucjonalne przyjęcie aktywów cyfrowych jest nadal w powijakach. Marc Degen, współzałożyciel firmy Trust Square zajmującej się technologią blockchain, jest zdania, że adopcja bitcoina przez korporacje wciąż pozostaje w fazie “ligi amatorskiej".

Degen wyjaśnia, że fundusze ETF Bitcoin zgromadziły do tej pory od 60 do 70 miliardów dolarów. Tymczasem gigant bankowy, jakim jest JPMorgan, w 2023 roku odnotował przepływy kapitałowe netto w wysokości 489 miliardów dolarów i to tylko w kategorii środków od nowych klientów. Tym samym, ta jedna instytucja finansowa może pochwalić się dużo większym napływem kapitału w ciągu roku niż cały ekosystem funduszy inwestycyjnych bitcoina.

Kolejnym czynnikiem, który wyhamował hossę pierwszej kryptowaluty świata jest sprzedaż tokenów przez "górników", czyli osoby zajmujące się ich wydobywaniem. Rezerwy bitcoina zgromadzone przez "górników" w zeszłym tygodniu spadły do najniższego poziomu od 4 lat. Eksperci sugerują, że te osoby mają trudności z utrzymaniem wydajności operacyjnej, gdyż ich nagrody blokowe zostały zmniejszone o połowę w wyniku niedawnego halvingu (przepołowienia) bitcoina.

Spadki cen na rynku kryptowalut zostały dodatkowo pogłębione przez bardzo dużą liczbę i zlikwidowanych długich pozycji zajętych na walutach wirtualnych. Kiedy dochodzi do likwidacji długich pozycji, inwestorzy, którzy stawiali na wzrost któregoś z aktywów cyfrowych, często są zmuszeni do zamknięcia swoich bilansów stratą. Ta zwiększona presja na sprzedaż przełożyła się na kontynuację trendu spadkowego.

Oszałamiające prognozy

Nie od dziś wiadomo, że najwięksi entuzjaści aktywów cyfrowych są odporni na wszystkie kolejne załamania koniunktury. Richard Teng, dyrektor generalny giełdy Binance, przewiduje dynamiczny wzrost wartości bitcoina i innych kryptowalut. Jego zdaniem, bitcoin przed końcem 2024 roku przekroczy pułap 80 tysięcy dolarów i nadal będzie zyskiwać na wartości w przyszłym roku. Jak twierdzi, poprawa warunków makroekonomicznych, w tym obniżka stóp procentowych, stworzy bardzo dobre warunki dla wzrostu cen walut wirtualnych.

Niezwykle optymistyczną wizję dla bitcoina przedstawiają analitycy firmy inwestycyjnej Bernstein. Gautam Chhugani i Mahika Sapra szacują, że do 2025 roku aktywa zarządzane przez bitcoinowe ETF osiągną wartości 190 miliardów dolarów, w porównaniu z 60-70 miliardami w tej chwili. Podczas gdy popyt na "monety" ma eksplodować, podaż będzie z natury ograniczona. Ta nierównowaga ma znacznie podnieść wartość bitcoina. Eksperci firmy Berstein spodziewają się, że do 2025 roku cena bitcoina wzrośnie do 200 tysięcy dolarów, następnie osiągnie pułap 500 tysięcy do 2029 roku, by wspiąć się do miliona dolarów w perspektywie 2033 roku.

W środowisku zwolenników kryptowalut, bitcoin jest nazywany "cyfrowym złotem". Od wieków złoto jest uznawane za bezpieczną przystań dla inwestorów, zwłaszcza w czasach kryzysów ekonomicznych. Jego ograniczona podaż i powszechna akceptacja jako cennego kruszcu sprawiły, że stało się ono symbolem stabilności.

Jurrien Timmer, dyrektor w Fidelity Investments, uważa, że bitcoin może być porównywany ze złotem ze względu na swoje limitowane zasoby - nieprzekraczalny pułap to 21 milionów "monet". Dodaje, że bitcoin ma unikalną cechę niedoboru, której brak innym aktywom cyfrowym i tradycyjnym walutom. Dzięki temu, podobnie jak złoto, może pełnić rolę magazynu wartości. Zdaniem Timmera, wszystkie te zalety bitcoina sprawiają, że ma on szanse drożeć wykładniczo.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bitcoin | kryptowaluta | rynek kryptowalut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »