Bułgaria ma problem z wejściem do strefy euro
Szef Narodowego Banku Bułgarii Dymitar Radew ostrzegł wczoraj w parlamencie, że opóźnienie zatwierdzenia pewnych kluczowych dokumentów może stanąć na przeszkodzie planowanego na 2024 r. wejścia Bułgarii do strefy euro.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Decyzję o przyłączeniu kraju do strefy euro od 1 stycznia 2024 r. przyjął rząd Bojko Borisowa, a później zatwierdził ją gabinet Kiriła Petkowa.
W celu dołączenia do grupy państw używających europejskiej waluty należy jednak przyjąć pewne dokumenty, a prace nad tym opóźniają się - stwierdził Radew. Jak powiedział, chodzi o memoranda, które powinien zaaprobować nie obecny rząd tymczasowy, lecz zwykły rząd, wybrany w wyniku głosowania w parlamencie. Tymczasem w obecnej sytuacji trudno jest stwierdzić, czy w ogóle dojdzie do powołania rządu przez podzielony na siedem małych klubów bułgarski parlament.
Radew oświadczył, że według resortu finansów deficyt budżetowy kraju w 2023 r. wyniesie ok. 6 proc., czyli osiągnie poziom znacznie powyżej progu, jakiego nie można przekroczyć w celu dołączenia do strefy euro.
Jednocześnie coraz większa liczba bułgarskich ekspertów opowiada się za odłożeniem decyzji w sprawie wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty na później. Jako przykład podają decyzję Rumunii, gdzie sprawę postanowiono odroczyć do 2029 r.
- To nie jest odpowiednia sytuacja do wprowadzenia euro. Mamy zbyt wysoką inflację, deficyt budżetowy, zaczyna się kryzys w związku z zadłużeniem, nie doganiamy w wystarczającym stopniu przeciętnego poziomu dochodów w strefie euro. I sama strefa nie jest w najlepszej kondycji - skomentował ekonomista Stojan Panczew.