Chińska bańka spekulacyjna, spowolnienie i renminb w centrum uwagi

W Chinach zmiana wisi w powietrzu, rynek rozgrzany jest do czerwoności. Analitycy wieszczą spowolnienie, problemy finansowe i niemal bańkę giełdową. Umiędzynarodowienie chińskiej waluty jest kluczem do projektu zwanego Nowym Jedwabnym Szlakiem.

W Chinach zmiana wisi w powietrzu; w kraju tym działa obecnie ponad 5000 funduszy hedgingowych, rynek debiutów giełdowych jest rozgrzany do czerwoności, a rynek akcji zyskał ostatnio ponad 100%... Ale to nie wszystko.

Outsiderzy i eksperci wieszczą Chinom spowolnienie, problemy finansowe i niemal bańkę giełdową. Moje najważniejsze wnioski z podróży do Państwa Środka były jednak następujące...

Po pierwsze deregulacja finansowa dokonuje się w tempie szybszym, niż się tego ktokolwiek spodziewał, a umiędzynarodowienie renminbi faktycznie okazuje się paliwem dla projektu zwanego Nowym Jedwabnym Szlakiem.

Reklama

Deregulacja finansowa przyjmuje formę nie tylko np. połączenia między giełdami w Szanghaju i Hongkongu czy między Shenzhen a Hongkongiem, bądź też programu kwalifikowanych inwestorów. Można ją także dostrzec w stopniowym luzowaniu przepisów, utworzeniu szanghajskiej strefy finansowej (czy też dokładniej - strefy finansowo-handlowej w dzielnicy Liujiazui), a także w stanowczym przekonaniu, że należy zadbać o większą otwartość rynków.

Spotykając się z urzędnikami w Szanghaju odniosłem wrażenie, że nawet oni są zaskoczeni, że "otwarty rynek" ewoluuje coraz szybciej i szybciej. Sygnały potwierdzające to spostrzeżenie płyną nie tylko z rynku akcji, ale także z coraz większego i głębszego rynku obligacji i z krajowego rynku walutowego.

I tak dochodzimy do drugiej ważnej kwestii: umiędzynarodowienia renminbi. Gdy w marcu po wizycie w Hongkongu po raz pierwszy pisałem o Nowym Jedwabnym Szlaku, nie zdawałem sobie sprawy, jak ważne jest to zagadnienie. Umiędzynarodowienie chińskiej waluty wejdzie w nowy etap na przełomie września i października, kiedy to renminbi dołączy do koszyka SDR.

Popyt na rozliczenia w RMB już jest duży, a kilka banków centralnych i państwowych funduszy majątkowych planuje zwiększyć zaangażowanie, zapewne kosztem dolara amerykańskiego.

Szybko rosnący rynek debiutów giełdowych również można uznać za czynnik sprzyjający pogłębianiu się rynku kapitałowego, gdzie pozyskiwanie środków dokonuje się z dala od wspieranych przez rząd banków, do czego przyczynia się także liberalizacja rynków finansowych.

Ostry wzrost cen na wspomnianych debiutach oczywiście nie jest niekorzystny ani dla rządu, ani dla akcjonariuszy... Tak, wzrost o 100% przypomina nam - "starym rynkowym wyjadaczom" - historię NASDAQ i bańki internetowej z lat 1999/2000...

Tak, moim zdaniem indeks Shanghai Composite spadnie do poziomu 3000 punktów z niebotycznej wysokości ok. 5200 punktów, jakie odnotowaliśmy na początku tego roku...Na koniec jestem przekonany, że Chinom trudno będzie dotrzymać obietnicy wypracowania wzrostu na poziomie ok. 7% w tym i być może także w następnym roku, ale... Chiny mają plan. Można się z nim zgadzać lub nie, ale przynajmniej mają plan - Nowy Jedwabny Szlak.

Jedna podróż do Chin rocznie nie czyni mnie ekspertem, uświadamia mi jednak dobitnie fakt, że sytuacji w Chinach nie da się interpretować w tradycyjny sposób, siedząc za biurkiem w Londynie, Nowym Jorku czy Kopenhadze.

Przez resztę 2015 roku sytuacja w Chinach najprawdopodobniej będzie się poprawiać. Agresywne luzowanie polityki pieniężnej będzie niejako "pomostem" do momentu wdrożenia programu Nowego Jedwabnego Szlaku, a wówczas pieniądze z Chin zaczną płynąć na poważnie.

Jako inwestorzy i obserwatorzy trendów makroekonomicznych musimy nauczyć się jednego: Dużo ważniejsze jest to, co Chiny zrobią ze swoimi rezerwami walutowymi (ok. 3 czy 4 bilionów USD), niż to, czy i kiedy Rezerwa Federalna podniesie stopy procentowe.

Zarówno luzowanie polityki pieniężnej, jak i rozpoczęcie realizacji programu Nowego Jedwabnego Szlaku oznaczają, że Chiny muszą zredukować swoje rezerwy. Każde cięcie wskaźnika rezerwy obowiązkowej o 100 punktów bazowych oznacza, że państwo to sprzeda obligacje warte 260 mld USD. (Chiny są gospodarką zamkniętą, dlatego muszą stosować odwrotność sterylizacji, tj. pompować pieniądze w gospodarkę za każdym razem, gdy obniżają stopy procentowe).

Podobnie rzecz ma się z Jedwabnym Szlakiem: gdy trzeba go będzie sfinansować, środki na ten cel będą pochodzić z tego samego źródła - ze sprzedaży amerykańskich obligacji. Może właśnie dlatego koszt pieniądza - oprocentowanie - w tym roku już wzrósł: nie z powodu posunięć Rezerwy Federalnej, tylko działań podejmowanych przez Chiny.

Do tego nowego porządku na świecie musimy się przyzwyczaić; gdy wszyscy są przesadnie lewarowani i niedofinansowani, to ludzie i kraje z nadmiarem oszczędności dyktują warunki.

Moim zdaniem renminbi odbierze funtowi brytyjskiemu trzecią pozycję pod względem wielkości obrotów na rynku walutowym w ciągu mniej niż trzech lat.

Chiny będą dyktować koszt pieniądza, państwo to jednak przyczyni się również do ożywienia wzrostu na całym świecie, dokładnie tak samo, jak to miało miejsce w 2008 roku. Tym razem jednak plan jest bardziej efektowny i ambitniejszy.

Tak, w Chinach zmiana wisi w powietrzu, rozprzestrzeni się ona jednak na cały świat w ciągu najbliższych dwóch lat, gdy Państwo Środka zrobi krok w kierunku utworzenia jednej wielkiej strefy wolnego handlu w całej Azji.Chiny przynajmniej mają plan.

Steen Jakobsen, Główny Ekonomista Saxo Bank

Saxo Bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »