Dolar wyjątkowo słaby w listopadzie. Czy amerykańska waluta zbiera siły do kontrataku?
Kończy się właśnie najgorszy w historii dolara listopad pod względem skali jego deprecjacji (osłabienia). Dziś za amerykańską walutę płaci się 4,51 zł, podczas gdy na przełomie września i października było to ponad 5 zł. Nie mamy jednak specjalnych powodów do zadowolenia, bo licząc od początku roku złoty i tak przegrywa z dolarem. W lutym, przed napaścią Rosji na Ukrainę, dolar kosztował mniej niż 4 zł. Zdaniem analityków BNP Paribas, w pierwszym kwartale 2023 roku może on podrożeć do 4,85 zł.
- Niechęć do dolara i zwrot inwestorów ku walutom ryzykownym budowane są na przekonaniu, że z Ukrainy nadejdą dobre wiadomości, a Fed złagodzi politykę monetarną. Te rachuby mogą się nie spełnić
- Ekonomiści BNP Paribas przestrzegają przed nadmiernym optymizmem, co do siły złotego, gdyż Polskę czeka ciężka zima, niezdecydowanie ze strony RPP, rosnąca inflacja i pogarszające się wyniki ekonomiczne
- BNP Paribas zakłada, że RPP w grudniu nie zmieni stóp procentowych. Widzi jednak przestrzeń do podwyżki o 125 punktów bazowych w pierwszych miesiącach 2023 roku
Wszystko wskazuje na to, że tegoroczny listopad jest najgorszy w całej historii notowań dolara pod względem tempa deprecjacji. Miesiąc temu za euro płacono 98 amerykańskich centów, a teraz jest to prawie 1,04 dolara. W tym samym czasie na naszym rynku walutowym dolar potaniał z 4,80 do 4,51 zł, przy czym wczoraj momentami spadał do 4,46 zł.
Tylko w listopadzie indeks dolara (DXY) przecenił się o blisko 5 proc., schodząc poniżej październikowych minimów w rejonie 110 punktów. Trzeba tu przypomnieć, że indeks dolara pozwala na ocenę jego siły w zestawieniu z koszykiem 6 walut uznawanych za najważniejsze dla rynków finansowych świata.
Gwałtowna zmiana sentymentu spowodowała powrót kapitału do ryzykowanych walut. W tej chwili DXY jest na poziomie 106, podczas gdy jeszcze we wrześniu było to ponad 114. Analitycy ING są jednak zdania, że cofanie się indeksu dolara w stronę 105 okaże się krótkotrwałe i jeszcze w tym rok należy spodziewać się powrotu do 108-110.
Ekonomiści BNP Paribas twierdzą, że dolar w ostatnim czasie osłabł, gdyż w tej chwili "rynek gra pod dobre wiadomości z Ukrainy i możliwy pivot Fedu". Pivot to oczekiwany przez inwestorów "gołębi" zwrot w polityce amerykańskiego banku centralnego. Jego prawdopodobieństwo wzrosło po ostatnich "minutkach" Fed, w których zasugerowano, że spadnie tempo podwyższania stóp procentowych.
Analitycy BNP Paribas przypominaj jednak ostatnie oświadczenie Jerome Powella. Szef Fed powiedział, że w celu zdławienia inflacji, stopy prawdopodobnie będą musiały znaleźć się docelowo na wyższych poziomach niż te, które były uznawane za właściwe na poprzednich posiedzeniach Rezerwy Federalnej.
"Podtrzymujemy nasze oczekiwanie, że w obliczu wysokiej inflacji banki centralne na całym świecie będą kontynuować podwyżki stóp procentowych, pomimo rosnącego ryzyka dla wzrostu gospodarczego. Przewidujemy, że na grudniowym posiedzeniu Fed może dokonać podwyżki o 50 albo nawet 75 punktów bazowych. Docelowo stopa Fed osiągnie 5,25 proc. w pierwszym kwartale przyszłego roku. Chociaż oczekiwana recesja w Stanach Zjednoczonych skłoni decydentów FOMC do zakończenia podwyżek stóp, to w naszej ocenie zostaną one utrzymane na niezmienionym poziomie do końca 2023 roku" - czytamy w opracowaniu BNP Paribas.
Eksperci BNP Paribas zakładają, że Rada Polityki Pieniężnej na grudniowym posiedzeniu nie zmieni stóp procentowych. Przypuszczają jednak, że RPP może powrócić do zaostrzania polityki pieniężnej na początku 2023 roku, kiedy gospodarka zacznie ponownie nabierać rozpędu. "Widzimy przestrzeń do podwyższenia stóp procentowych o dodatkowe 125 punktów bazowych z 6,75 do 8 proc. w pierwszych miesiącach 2023 roku i utrzymania tego poziomu do końca przyszłego roku" - prognozuje BNP Paribas.
Co do relacji dolara do złotego, to przedstawiciele wielu instytucji wydają się być zgodni, że waluta amerykańska powinna odrabiać listopadowe straty. "Nawet jeśli strona kupująca jest zdesperowana, by umieścić pieniądze z dala od dolara, to nie grozi mu rynek niedźwiedzia. Sezonowo kurs dolara jest zazwyczaj słaby w grudniu, ale w końcówce tego roku może się umocnić" - przewidują analitycy ING.
Także ekonomiści BNP Paribas przestrzegają przed nadmiernym optymizmem, co do siły złotego. "Polskę czeka ciężka zima, niezdecydowanie ze strony RPP, rosnąca inflacja i pogarszające się wyniki ekonomiczne. Warto przyglądać się notowaniom pary dolar/złoty, gdyż jeżeli bariera 4,51 zł zostanie trwale przełamana, kurs może osunąć się nawet do 4,367 zł. Jednak w pierwszym kwartale 2023 roku cena dolara może wrócić do 4,85 zł. Potem powinniśmy notować powolny powrót do normalności, który zapewni stabilizację kursu poniżej 4,50 zł przed końcem przyszłego roku" - czytamy w raporcie banku.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Główna para walutowa, czyli eurodolar, osiągnęła na początku tego tygodnia pięciomiesięczne maksimum pomimo słabego sentymentu rynkowego spowodowanego protestami w Chinach. W tej chwili za euro płaci się prawie 1,04 dolara. Jednak kupującym trudno jest przebić się z "edkiem" powyżej głównego obszaru oporu w okolicach 1,05 dolara.
Zdaniem ekonomistów ING, eurodolar konsoliduje się na wyższych poziomach, po tym jak kurs został wsparty przez 20-procentowe ożywienie na europejskich rynkach akcji w obliczu spadających cen energii. - Nie możemy wykluczyć, że eurodolar powróci do przedziału 1,048-1,05, ale spodziewamy się raczej, że druga połowa tygodnia może zepchnąć tę parę z powrotem w okolice 1,02 dolara - prognozuje ING.
Euro zyskujące względem dolara to czynnik sprzyjający złotemu. Na naszym rynku walutowym kurs euro od kilku dni lokuje się poniżej 4,70 zł. Z punktu widzenia analizy technicznej, najbliższym wsparciem dla tej pary jest strefa 4,65-4,67 zł, w której zatrzymały się poprzednie spadkowe korekty w sierpniu i listopadzie.
Jacek Brzeski
Zobacz również: