Duże ryby polują na płotki? Bitcoin drożeje, ale analitycy ostrzegają

Bitcoin mocno w ostatnich dniach podrożał, ale wcale nie zyskał na popularności. Wzrostowi notowań towarzyszą bowiem niewielkie obroty - cztery razy mniejsze niż podczas kryptowalutowej hossy jesienią 2021 roku. Rachuby wielkich graczy, że rosnące ceny bitcoina przyciągną rzeszę drobnych inwestorów mogą się nie spełnić.

  • Duży udział w najnowszym wzroście ceny pierwszej kryptowaluty świata mają wielkie inicjatywy rynkowe - powołanie giełdy EDX i wniosek firmy BlackRock, która stara się o uruchomienie ETF na bitcoina dla rynku spot
  • Mike McGlone, główny analityk Bloomberga, uważa, że nawet jeśli bitcoin obierze kierunek w stronę 40 tysięcy dolarów za "monetę", to cena może gwałtownie spaść poniżej 30 tysięcy dolarów
  • Jak twierdzi firma analityczna Kaiko, na rynku bitcoina w tej chwili dominują: niska płynności, niewielkie obroty i małe zaangażowania inwestorów indywidualnych

Reklama

Pod koniec zeszłego tygodnia cena bitcoina wzrastała do 31,4 tysiąca dolarów, czyli do poziomu najwyższego od 12 miesięcy. Potem kurs spadł w okolice 30 tysięcy dolarów. Najstarsza kryptowaluta świata od początku roku zyskała na wartości prawie 90 proc., czyli zdecydowanie więcej niż inne, konkurencyjne aktywa. Analitycy techniczni twierdzą, że przekroczenie pułapu 35 tysięcy dolarów byłoby złamaniem oporu wyrysowanego na początku 2022 roku i mogłoby otworzyć drogę do następnych wzrostów.

Giełdowe przetasowania

Na początku czerwca bitcoin był w defensywie, a jego cena spadała do 25,5 tysiąca dolarów. Taki był efekt działań amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), która zarzuciła liczne nieprawidłowości giełdom Binance i Coinbase. SEC uznał także kilkadziesiąt altcoinów za papiery wartościowe, czym skomplikował ich sytuację i wywołał spadek notowań.

Odwrócenie trendów na rynku aktywów cyfrowych miało kilka przyczyn. Inwestorzy przede wszystkim bardzo dobrze odebrali decyzję gigantów z Wall Street, którzy uruchomili własną giełdę kryptowalut o nazwie EDX. Platformę wspierają Citadel Securities, Fidelity Digital Assets, Charles Schwab, Paradigm oraz Sequoia Capital. Giełda EDX jest dedykowana klientom instytucjonalnym i udostępnia handel czterema kryptowalutami. Na liście znalazły się bitcoin, ethereum, litecoin i bitcoin cash, czyli takie aktywa cyfrowe, które zapewne nie zostaną uznane za papiery wartościowe przez SEC.

Giełda EDX szybko zaskarbiła sobie uznanie największych graczy ze świata finansów. Cechuje się wysoką płynnością oraz konkurencyjnym kwotowaniem. Giełda kładzie duży nacisk na bezpieczeństwo i pracuje nad wprowadzeniem najlepszych praktyk tradycyjnego sektora finansowego na rynek kryptowalut. EDX Markets wprowadził również notowania dedykowane wyłącznie rynkowi detalicznemu. Giełda zapewnia, że aktywa klientów są przechowywane przez banki zewnętrzne działające jako depozytariusze kryptowalut. Takie podejście minimalizuje obawy związane z potencjalnym sprzeniewierzeniem funduszy.

Rynek kryptowalut żyje w ostatnich dniach także inicjatywą BlackRock, amerykańskiego gigant zarządzania aktywami, który stara się o uruchomienie ETF na bitcoina dla rynku spot. Za przykładem BlackRock poszły inne spółki z Wall Street. Wnioski o rejestrację bliźniaczych ETF złożyły także WisdomTree Investments oraz Invesco. Szefowie wszystkich tych firm są przekonani, że instrument, po który chcą sięgnąć jest lepszy niż korzystanie ze scentralizowanych giełd zmagających się z kryzysem zaufania.

W sidłach chciwości

Wielu ekspertów wątpi w trwałość najnowszego ożywienia na rynku kryptowalut. Jak twierdzą, nawet jeśli jakiś bitcoinowy ETF dla rynku spot otrzyma zielone światło od SEC, to zapewne nie zostanie uruchomiony w tym roku. Recesja natomiast może uderzyć w bitcoina i inne wirtualne waluty już w nadchodzących miesiącach.

Do pesymistów należy Mike McGlone, główny analityk Bloomberga, który jest zdania, że liczni inwestorzy wpadli w sidła dawno niewidzianej chciwości, a wielu z nich żywi bezpodstawne nadzieję na kontynuację rajdu. McGlone ma prawie 59 tysięcy obserwatorów na Twitterze. Ostrzega ich, że nawet jeśli zgodnie z przewidywaniami wielu analityków technicznych bitcoin obierze kierunek w stronę poziomu 40 tysięcy dolarów za "monetę", to cena może gwałtownie się cofnąć, nawet poniżej linii 30 tysięcy dolarów.

Główny analityk Bloomberga twierdzi, że recesja w Stanach Zjednoczonych jest nieuchronna i w jej obliczu ryzykowne aktywa takie jak akcje i kryptowaluty mogą bardzo tracić na wartości. Mike McGlone nie zgadza się ze spekulacjami niektórych inwestorów, że amerykański bank centralny przechodzi na pozycję luzowania polityki monetarnej. Wręcz przeciwnie, spodziewa się, że Rezerwa Federalna w drugiej połowie tego roku może przeprowadzić kilka podwyżek stóp procentowych.

Niedźwiedzie scenariusze dla bitcoina przedstawia też wielu innych popularnych analityków. Kryptowalutowy inwestor znany na Twitterze pod nickiem Capo oświadczył swoim ponad 766 tysiącom obserwatorów, że jest w stanie wyobrazić sobie spadek bitcoina nawet do około 12 tysięcy dolarów, a ethereum do poziomów bliskich 500-700 dolarów (teraz jest to 1850 dolarów). Nie wskazał jednak konkretnych ram czasowych dla swoich pesymistycznych prognoz.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

O możliwości spadku wartości bitcoina pisał także inwestor używający pseudonimu Bluntz, który z analizy technicznej wyprowadza wniosek, że kurs kryptowaluty może obsunąć się poniżej 29 tysięcy dolarów. Podobną prognozę przedstawił analityk znany jako Pentoshi. W jego niedźwiedzim scenariuszu bitcoin powraca do 29 tysięcy dolarów, zanim osiągnie pułap 32 tysięcy.

Pułapka płytkiego rynku

O tym, że najnowsza poprawa notowań bitcoina ma kruche podstawy przekonuje analiza "głębokości rynku". Jest ona tym większa, im wyższa jest zdolności aktywa do absorbowania dużych zleceń kupna i sprzedaży. Gdy rynek jest płytki, a duzi gracze składają zamówienia na zakup lub sprzedaż bitcoinów, ceny mogą znacznie wzrosnąć lub spaść, w sytuacji gdy ogólna aktywność inwestycyjna nie jest duża.

Z ustaleń firmy analitycznej Kaiko wynika, że głębokość rynku bitcoina utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Innymi słowy, bardzo słaba jest płynność tego aktywa. Spadła ona o 20 proc. od początku tego roku. Brak płynności był częściowo spowodowany kontrolą regulacyjną branży kryptowalut przeprowadzoną przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (SEC).

- Niedawny wzrost wartości bitcoina był w dużej mierze napędzany przez duże transakcje na mniej płynnym rynku. Nasza analiza zleceń rynkowych powyżej 5 bitcoinów ujawnia agresywny wzrost zakupów, co sugeruje, że duzi gracze starają się uzyskać ekspozycję na aktywa cyfrowe - powiedział Jamie Sly, szef działu badań w CCData.

Według strony internetowej CoinGecko, dzienny wolumen obrotu na giełdach dla bitcoina to w tej chwili około 24 miliardów dolarów. To znacznie mniej niż ponad 100 miliardów dolarów podczas hossy w listopadzie 2021 roku, kiedy pierwsza kryptowaluta świata podrożała do prawie 70 tysięcy dolarów.

Duzi gracze zwykle mają nadzieję, że wczesny wzrost cen wystarczy, aby skusić inwestorów detalicznych do ponownego udziału w rajdzie, który radykalnie podniesie notowania bitcoina i innych aktywów wirtualnych. Zdaniem Clary Medalie, dyrektorki do spraw badań w Kaiko, tym razem te rachuby mogą się nie spełnić.

- Wolumen obrotów i zmienność cen to dwa najbardziej wymowne wskaźniki aktywności na rynku kryptowalut. Zarówno zmienność, jak i wolumeny są na wieloletnich minimach i nawet szybki wzrost cen nie wystarczy, aby przyciągnąć inwestorów - prognozuje Clara Medalie.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek kryptowalut | kryptowaluta | bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »