Glapiński, NBP: RPP podwyższy stopy jeden raz o 25 pb. lub dwa razy po 25 pb.
Adam Glapiński, szef NBP powiedział, że RPP podwyższy stopy jeden raz o 25 pb. lub dwa razy po 25 pb. Glapiński dodał, że nie można wykluczyć, iż RPP skończy na razie cykl podwyżek. - Inflacja na koniec 2022 roku spadnie do 14 proc, w 2023 wyniesie 5,5-7,5 proc., a pod koniec 2024 roku będzie w celu ok. 3,5 proc. - powiedział Glapiński.
"Prawdopodobnie, jak to już publicznie powiedziałem, z dyskusji RPP może wyłonić się taki scenariusz, w którym podnosimy stopy procentowe jeszcze raz o 25 pb. albo dwa razy po 25 pb. Nie można też jednak wykluczyć, że skończymy na razie podwyższanie stóp procentowych, ale jednocześnie nie wiążemy sobie rąk i nie ogłaszamy końca cyklu podwyżek. Działamy w sposób pragmatyczny. Sama podwyżka o 25 pb. byłaby już sygnałem, że hamujemy cykl podwyżek, ale jeszcze się przyglądamy sytuacji i nie jesteśmy pewni, kiedy powiemy: czas na koniec cyklu" - powiedział Glapiński w wywiadzie dla Business Insider.
"Szczególnie że w styczniu przyszłego roku spodziewamy się, że inflacja znów znajdzie się na podwyższonym poziomie. Nie wiemy jednocześnie, co zrobi rząd, jeśli chodzi o działania osłonowe, jak będą wyglądały taryfy URE. Wbrew temu, co się publicznie twierdzi, nie jestem w stałym kontakcie z rządem. Jednak jeśli nawet inflacja na początku przyszłego roku znów znajdzie się na wyższym poziomie ze względu na ceny regulowane, to nie zmieni to natury procesów cenowych" - dodał.
Glapiński powiedział, że klarowna sytuacja byłaby wtedy, gdyby inflacja w wakacje zatrzymała się i następnie zaczęła spadać.
"W tej sytuacji nie podnosilibyśmy już dalej stóp procentowych. Natomiast zakładam, że tak komfortowej sytuacji nie będziemy mieli. W grę wchodzi więc scenariusz, w którym decydujemy się na niewielką podwyżkę we wrześniu i zapowiadamy przerwę w cyklu, ale nie deklarujemy jego końca. Możliwe jest też, że RPP nic już nie zrobi ze stopami we wrześniu, ale nie złoży deklaracji końca podwyżek. Nie mogę przesądzać, co się stanie, bo w samej Radzie są przecież zawsze różnice zdań. Z mojego punktu widzenia, bardzo chciałbym, żeby taki scenariusz się zmaterializował i wierzę, że tak będzie: we wrześniu dochodzi do jeszcze jednej małej podwyżki stóp procentowych albo nic już nie robimy, a następnie obserwujemy, jak wskaźnik inflacji stopniowo się obniża w kolejnych miesiącach. Natomiast myślę, że w ostatnim kwartale przyszłego roku możliwa będzie już obniżka stóp procentowych" - powiedział.
"Niewątpliwie jesteśmy w trudnym momencie i blisko punktu zwrotnego. Musimy mieć pewność jako NBP i Rada Polityki Pieniężnej, że przy braku innych niespodziewanych czynników typu kolejna wojna, kryzys światowy, pandemia czy zbliżania się wojsk rosyjskich do naszych granic, inflacja nie będzie już rosła. Możemy się już znajdować w tym punkcie albo być blisko niego, ale wciąż nie mamy pewności" - powiedział.
Według niego, w sierpniu inflacja może jeszcze nieznacznie wzrosnąć.
"Na początku przyszłego roku możemy mieć kolejny większy wzrost ze względu na ceny regulowane przede wszystkim energii elektrycznej, gazu czy ciepła. Po wakacjach inflacja powinna się jednak znaleźć w trendzie spadkowym. To zaś oznacza, że jako RPP musimy wybrać taki moment, kiedy zatrzymujemy cykl podwyżek stóp procentowych. Dlatego dobrze się składa, że w sierpniu nie było decyzyjnego posiedzenia Rady, bo mielibyśmy bardzo podzielone opinie. We wrześniu będziemy dysponować kolejnymi danymi i wtedy RPP zdecyduje czy jeszcze podnieść stopy procentowe, czy już zatrzymać cykl" - powiedział.
- Inflacja na koniec 2022 roku spadnie do 14 proc, w 2023 wyniesie 5,5-7,5 proc., a pod koniec 2024 roku będzie w celu ok. 3,5 proc. - powiedział Glapiński.
"Z naszych najnowszych prognoz krótkoterminowych, które są dość często aktualizowane, wynika, że w tym roku możemy się spodziewać tylko niewielkiego obniżenia inflacji, która na koniec roku może wynieść ok. 14 proc." - powiedział.
Glapiński dodał, że wedle szacunków ekonomicznych, w scenariuszu utrzymania tarcz antyinflacyjnych do końca 2024 r. i przy braku założeniu wyższych taryf na energię elektryczną, gaz ziemny i energię cieplną, w połowie 2023 r. zobaczylibyśmy już inflację na poziomie 5,8 proc., a na koniec przyszłego roku wyniosłaby 2,9 proc.
"W takim wariancie, przy założeniach, które przyjęto, średnioroczna inflacja w przyszłym roku wyniosłaby 6,8 proc., a w 2024 r. 4,1 proc. Jednak zmiany taryf URE czy modyfikacje albo częściowe wycofanie tarcz antyinflacyjnych, będą bardzo silnie rzutować na przyszłą inflację. Nie jesteśmy tego w stanie przewidzieć" - powiedział.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
"Analitycy NBP szacują, że wycofanie tarczy antyinflacyjnej w horyzoncie jednego roku spowodowałoby wzrost inflacji o 4 pkt proc. Natomiast wzrost taryf na energię elektryczną o 30 proc., gaz ziemny o 50 proc. oraz energię cieplną o 65 proc., spowodowałby wzrost inflacji o 3 pkt proc. Natomiast nie wiemy, co się stanie z cenami regulowanymi ostatecznie, jak one wpłyną na inflację na początku 2023 r. Zakładam, że pod koniec przyszłego roku zobaczymy już jednocyfrową inflację w przedziale 5,5-7,5 proc., a pod koniec 2024 r. znajdzie się ona w celu inflacyjnym NBP ok. 3,5 proc. Jeśli tak się będzie działo, to nie ma sensu gnieść gospodarki wysokimi stopami procentowymi. Powtórzę, obecne warunki zakładają, że nie ma wzrostu cen regulowanych. Trzeba będzie ten wzrost potem uwzględnić" - dodał.
Glapiński powiedział, że recesji rok do roku NBP nie przewiduje.
"Nawet jeśli będziemy mieć tzw. recesję techniczną, silne spowolnienie tempa wzrostu, to nie spodziewamy się gwałtownego wzrostu bezrobocia. Natomiast nie chcemy na siłę tłumić gospodarki zbyt wysokimi stopami procentowymi utrzymywanymi za długo. Dzisiaj jednak nie złożę deklaracji, że zatrzymamy się z główną stopą na poziomie 6,5 proc., czy może jeszcze będziemy mieć dwie podwyżki po 25 pb. Decyzje podejmie RPP w odpowiednim czasie" - powiedział.