Kryptowaluty. Bitcoin wpada w "mocne ręce"

Na rynku bitcoina od kilku tygodni dzieje się dużo, choć raczej nie na oczach zwykłych inwestorów. Względnie niskie notowania najpopularniejszej kryptowaluty świata najwięksi gracze wykorzystują do jej dyskretnego kupowania w dużych ilościach. Bitcoinowi rośnie także konkurencja ze strony innych kryptowalut.

W połowie kwietnia za bitcoina trzeba było płacić 65 tysięcy dol., ale zaledwie miesiąc później cena spadła do około 30 tysięcy. Od 22 maja do dziś notowania najbardziej znanej kryptowaluty są - jak na nią - względnie ustabilizowane. W odstępach kilkudniowych kurs na przemian opada i podnosi się - od 33-34 tysięcy dol. do 38-39 tysięcy dol.

"Wieloryby" połykają

Znany analityk kryptowalutowy Willy Woo informuje, że majowy spadek wartości bitcoina o kilkadziesiąt procent wykorzystują teraz "wieloryby" kryptowalutowe, czyli osoby mające w portfelach więcej niż tysiąc "monet". Skupują one duże ilości kryptowaluty. - Dzisiejsza aktywność "wielorybów" przypomina mi akcję cenową sprzed niemal roku, kiedy to notowania najstarszej z kryptowalut plasowały się nieco powyżej 10 tysięcy dol. Tak jak wtedy, "silne ręce" zbierają "monety" - mówi Willy Woo.

Reklama

Warto przypomnieć, że w lecie 2020 roku także firma MicroStrategy zaczęła akumulować bitcoiny, choć wśród drobnych inwestorów panowały wtedy minorowe nastroje. Efekt działania "silnych rąk" był taki, że między sierpniem a grudniem zeszłego roku bitcoin podrożał z 10 tysięcy dol. do 20 tysięcy, a wiosną tego roku cena przekroczyła poziom 60 tysięcy dol.

Upadki i wzloty

Według ekspertów, wielka majowa przecena bitcoina i innych "coinów" miała kilka przyczyn. Pierwszym i podstawowym powodem była deklaracja prezydenta USA Joe Bidena, który do propozycji budżetowych wprowadził zapisy o zwiększeniu podatków od kryptowalut, co pozwoliłoby na większą kontrolę rynku. Duże znaczenie miało także oświadczenie twórcy i właściciela Tesli, Elona Muska, że jego firma nie będzie akceptować płatności w walutach cyfrowych. W dodatku, rząd w Pekinie zdecydował o znaczącym zmniejszeniu skali wydobywania bitcoinów na terytorium Chin.

Co ciekawe, jedni - tak jak Chińczycy - nabierają dystansu do kryptowalut, a inni wykorzystują te wahania. W zeszłym miesiącu do historii przeszedł Salwador po tym, jak stał się pierwszym w historii krajem, który bitcoina uczynił "prawnym środkiem płatniczym". Salwadorczycy za pomocą aktywów cyfrowych mogą legalnie płacić za wszystkie towary i usługi w kraju, a także za przekazy pieniężne wysyłane za granicę.

Co więcej, prezydent kraju Nayib Bukele ujawnił, że Salwador planuje wykorzystać energię geotermalną z aktywnych wulkanów do zasilania platform wydobywczych bitcoina. Plan zakłada generowanie ponad 95 megawatów energii wystarczającej do uruchomienia pokaźnej kopalni.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Eksperci z estońskiej firmy BlockBen optymistycznie oceniają przyszłość kryptowalut. - Rok temu wielu ludzi spekulowało o potencjalnym kryzysie bitcoina, a tymczasem w kwietniu 2021 roku osiągnął on rekordową wartość. Kryptowaluty cieszą się coraz większym zainteresowaniem. To kierunek, w którym zmierza świat. Zgodnie z danymi przedstawionymi przez CoinMarketCap, wartość rynku kryptowalut na początku maja wynosiła 2,35 biliona dol. Jeszcze rok temu było to "zaledwie" 248 miliardów, a 5 lat temu 8,4 miliarda dol. To oznacza, że w ciągu 5 lat wartość rynku wzrosła 280 razy, a tylko przez ostatni rok powiększyła się 10-krotnie. Wygląda na to, że inwestorzy doceniają bezpieczeństwo funduszy cyfrowych opartych o technologię blockchain - kometuje Attila Krocsek, ekspert BlockBen.

Konkurenci bitcoina

Firma eToro raportuje, że inwestorzy indywidualni wykazują coraz większą wiarę w potencjał kryptowalut mimo korekty rynkowej, jaka nastąpiła w drugim kwartale 2021 roku. W dodatku, bitcoin traci przewagę nad innymi "coinami". Coraz popularniejsze jest ethereum (ETH).

Mimo, że dzisiejsza kapitalizacja rynkowa bitcoina jest na poziomie prawie 641 miliardów dol. i o ponad 376 miliardów przewyższa kapitalizację ethereum, to Alex Mashinsky z Celsius Network uważa, że najstarsza z kryptowalut już zaczęła tracić pozycję dominującą na rzecz ETH. Celsius Network to zdecentralizowana platforma pożyczkowa umożliwiająca swoim użytkownikom zarabianie poprzez przekazywanie "monet" do jej portfela i pożyczanie ich innym uczestnikom rynku. Alex Mashinsky informuje, że jego firma zarządza aktywami wartymi około 17 miliardów dol., przy czym największą część depozytów stanowi ethereum. Prognozuje on, że ETH może wyprzedzić bitcoina pod względem rynkowej kapitalizacji i stać się największą kryptowalutą na świecie w 2022 lub 2023 roku.

Simon Peters, analityk w eToro, podkreśla, że choć uwaga inwestorów skupiona jest przede wszystkim na kryptowalutach o dużych kapitalizacjach rynkowych, to największa zmiana w drugim kwartale tego roku zaszła w odniesieniu do mniejszych "coinów", z tronem (TRX) i ethereum classic (ETC) na czele. Szczególnie tron (TRX) miał imponujące zyski i wzrost światowych użytkowników posiadających ten zasób o 163 proc. W tym samym okresie - czyli kwartał do kwartału - ETC odnotował wzrost liczby posiadaczy o 151 proc., a w skali rok do roku - o 247 proc.

- Wielu inwestorów przestaje skupiać się na bitcoinie i ethereum, bo mogą mieć tylko fragment "monety". Widzimy wzrost popytu na tańsze kryptowaluty. Posiadanie jednego bitcoina jest poza zasięgiem większości inwestorów indywidualnych i dlatego poszukują tańszych alternatyw, takich jak cardano (ADA), MIOTA i TRX, które wszystkie kosztują około 1 dolara - podsumowuje Simon Peters z eToro.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: waluty | kryptowaluta | bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »