Kryptowaluty. Co dalej z bitcoinem?
Udany debiut na Wall Street platformy Coinbase Global, czyli największej amerykańskiej giełdy kryptowalut pociągnął za sobą wzrost notowań bitcoina, dogecoina i wielu innych "coinów". Bitcoin jest inwestycyjnym przebojem sezonu pandemicznego. Pytanie jak bezpieczne jest inwestowanie w "walutę", która nie jest chroniona przez żaden bank centralny?
W ostatnich dniach bitcoin znalazł się w cieniu dogecoina, kryptowaluty, której logo przedstawia twarz psa rasy Shiba Inu. To właśnie "doge" najbardziej entuzjastycznie zareagował na udany giełdowy debiut Coinbase Global i w ciągu kilkudziesięciu godzin podrożał z 6 centów do ponad 30 centów.
Co ciekawe, dogecoin powstał 7 lat temu jako.... parodia kryptowalut. Cena jednej "monety" ciągle nominalnie nie jest wysoka, ale nie wolno zapominać, że 10 lat temu bitcoina można było kupić za jednego dolara.
Bitcoin też ruszył w górę wraz z notowaniami Coinbase i w ostatnią środę wspinał nawet na poziom 64 600 dolarów (245 tysięcy złotych). Dziś jest o kilka tysięcy dolarów tańszy. Tyle kosztuje kryptowaluta, która nie istnieje w realnym świecie, a jest jedynie cyfrowym zapisem w smartfonach jej właścicieli.
W powszechnej opinii analityków, środowy debiut platformy Coinbase na giełdzie Nasdaq, był bardzo udany, gdyż firma zdyskontowała wielki, pandemiczny popyt na cyfrowe waluty, takie jak bitcoin, ethereum czy dogecoin. Reguła zadziałała w drugą stronę i wraz z sukcesem debiutanta kryptowaluty jeszcze mocniej ruszyły w górę. Rynek stał się swoistym perpetuum mobile.
Cena otwarcia jednej akcji Coinbase Global wyniosła 381 dolarów i bardzo wyraźnie przewyższyła cenę referencyjną, którą Nasdaq ustalił na poziomie 250 dolarów. Potem kurs przekroczył nawet 430 dolarów. Dziś lokuje się w okolicach 320 dolarów. Jeszcze we wrześniu 2020 roku wartość platformy była szacowana na mniej niż 6 miliardów dolarów. Teraz jest kilkunastokrotnie wyższa, co oznacza, że Coinbase jest wart trzy razy więcej niż cały Nasdaq.
Platforma Coinbase zachwala swoją działalność hasłem: "Jesteśmy inwestycją w bitcoiny dla ludzi bojących się kupować bitcoiny". Informuje, że z jej usług korzysta blisko 56 milionów klientów, a obsługuje w sumie 59 kryptowalut. Przez ostatnie 12 miesięcy przychody Coinbase wzrosły kilkukrotnie, a zyski nawet kilkunastokrotnie. W całym 2020 roku firma zarobiła na czysto 322 miliony dolarów.
Niekwestionowaną pozycję pierwszej kryptowaluty globu od lat zajmuje bitcoin. Ma on niewątpliwą zaletę - nie można go dodrukować. To pieniądz oparty na technologii blockchain, a algorytm jego tworzenia został zaprogramowany na samym początku i prawdopodobnie nie da się go zmienić. Można ten fakt uznać za dowód wyższości waluty cyfrowej nad walutami tradycyjnymi.
Problem polega na tym, że wartość krytowaluty nie jest "pilnowana" przez jakikolwiek bank centralny i dlatego bitcoin może być przedmiotem spekulacji i manipulacji. Jego krytycy mówią nawet, że jest losem na loterii. Warto pamiętać, że na przykład między grudniem 2017 roku, a grudniem 2018 roku bitcoin spadł z 19 tysięcy dolarów do 3 tysięcy. Mimo to, londyńska firma inwestycyjna Ruffer Investment uważa, że "bitcoin jest małą, ale silną polisą ubezpieczeniową przeciwko ciągłej dewaluacji głównych walut świata".
Niektórzy analitycy prognozują, że bitcoin zrewolucjonizuje globalny system finansowy i może stać się powszechnie akceptowanym i stosowanym środkiem płatniczym. Tym spekulacjom zdecydowanie sprzeciwia się Jerome Powell, prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed). Jego zdaniem, kryptowaluta jest zbyt zmienna, aby być pieniądzem.
Limitowana podaż bitcoinów sprawia, że najpopularniejsza na świecie kryptowaluta jest porównywana ze złotem. Żółty kruszec też występuje w przyrodzie w ograniczonej ilości. W dodatku, poniżej pewnej wartości - szacowanej na 800-1000 dolarów za uncję - nie opłaca się go wydobywać.
Kilka miesięcy temu w raporcie JP Morgan można było przeczytać, że "popularność bitcoina może oznaczać gorsze czasy dla złota, bo to bitcoin stanie się głównym aktywem antykryzysowym". Ci którzy twierdzą, ze bitcoin już jest "nowym złotem" przywołują notowania żółtego metalu z sierpnia 2020 roku, kiedy za uncję płacono ponad 2 tysiące dolarów. Dziś jednak cena jest o ponad 200 dolarów niższa, a w tym czasie bitcoin podrożał pięciokrotnie.
Eksperci ze spółki Tavex są zdania, że zarówno złoto jak i bitcoin mają swoje wady i zalety. Dlatego tak ważna jest dywersyfikacja portfela inwestycyjnego. "Kruszec będzie dobrą i bezpieczną przystanią, która w czasie niepokoju oraz dekoniunktury na giełdzie ochroni nasz kapitał. Warto pamiętać, że w zależności od potrzeb można go nie tylko kupić, ale także szybko i łatwo spieniężyć. Natomiast krypotowaluta może być dobrym wyborem dla inwestycji krótkoterminowych" - napisano w raporcie firmy Tavex.
Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości uwaga wielu światowych inwestorów będzie skupiona na wspomnianym już dogecoinie. Ma on status kultowej kryptowaluty na Reddicie, gdzie popularna grupa (choć nie tak znana jak WallStreetBets stojąca za rajdem GameStop) na początku roku podniosła jej wartość o ponad 600 proc.
Od dawna też Elon Musk, dyrektor generalny Tesli podsyca emocje w sprawie "doge". Ostatnio na twitterze udostępnił obraz hiszpańskiego artysty z dopiskiem "doge szczeka na księżyc". Tego rodzaju tweety miliardera będące swoistym "mrugnięciem okiem" zazwyczaj prowadzą do skoków cenowych.
Przy okazji dowiedzieliśmy się jak bardzo dużo nerwów i niepewności jest w środowisku "kryptowalutowców". Zdaniem Mike’a Novogratza z Galaxy Digital szalone wzrosty na "dziwnych coinach", do których zalicza on także dogecoina, mogą doprowadzić do mocnej korekty na całym rynku. W jego opinii podobne sytuacje nigdy nie kończyły się dobrze.
Jacek Brzeski
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Planuj zakupy i znajdź najnowsze promocje w sklepach z ding.pl