Kryptowaluty. Shiba inu nęci i straszy
Kryptowaluta shiba inu powtarza los wszystkich starszych tokenów - znalazła się na cenowej huśtawce. W ciągu miesiąca podrożała o kilkaset procent, a potem przez kilka dni potaniała niemal o połowę. Jednak każdy, kto kupił tanio, a sprzedał drogo osiągnął duże zyski. W USA 35-letni kierownik magazynu zainwestował w shiba inu kilka tysięcy dolarów, a teraz jego stan posiadania to 1,5 miliona dolarów.
Znana z memów kryptowaluta podrożała w zeszłym miesiącu o około 800 proc. i osiągnęła rekordowy poziom 0,00008846 dolara. Jednak na przełomie października i listopada - w ciągu zaledwie kilku dni - potaniała o kilkadziesiąt procent - do niespełna 0,00005 dolara. Potem ruszyła w górę i teraz zbliża się do 0,00006 dolara. Cena shiba inu zaczyna się od piątego miejsca po przecinku. Wcześniej, w długich okresach zaczynała się od szóstego miejsca i wtedy była doskonałą okazją inwestycyjną.
Serwis informacyjny Fortune podał, że w Stanach Zjednoczonych pewien 35-letni kierownik magazynu zdecydował się przeznaczyć kilka tysięcy dolarów na shiba inu, wtedy gdy cena "monety" szorowała po dnie. Decyzja była wyjątkowo opłacalna, ponieważ już przy wzrostach notowań, do których doszło w maju tego roku, inwestor zrealizował część zysków i zainkasował pół miliona dolarów. Podobno posiada on jeszcze pulę tokenów, których dzisiejsza wartość jest szacowana na milion dolarów.
Zdaniem ekspertów cena shiba inu może podlegać manipulacji ze strony dużych inwestorów. Jak się okazuje, w potfelu jednego z handlujących znajduje się aż 41 proc. podaży memicznej kryptowaluty. Co więcej, blisko 72 proc. wszystkich "coinów" kontrolowanych jest przez dziesięciu wielkich inwestorów zwanych wielorybami.
Powiązanie portfeli z konkretnymi podmiotami nie jest łatwe. Uczestnicy rynku mają więc ograniczoną wiedzę o stanie posiadania wielorybów i ich ruchach inwestycyjnych. Wiadomo, że jeden z nich jakiś czas temu przeznaczył na zakup kryptowaluty aż 10 milionów dolarów. Całkowita podaż tokenów to 1 000 000 000 000 000 - jeden biliard (w nomenklaturze polskiej), czyli jeden kwadrylion w nomenklaturze anglosaskiej.
Shiba inu po ostatniej zapaści cenowej wypadł z pierwszej dziesiątki kryptowalut o największe kapitalizacji. Dla shiba inu wynosi ona teraz około 30 miliardów dolarów. Wielu analityków technicznych jest zdania, że za punkt wsparcia dla memiczncznej kryptowaluty można uznać psychologiczną granicę 0,00005 dolara, a za punkt oporu 0,00006 dolara. Natomiast jasnym sygnałem powrotu do rynku byka byłby skok ponad 0,000075 dolara.
Bardziej drobiazgową prognozę przedstawił analityk Daniel Pernas, cytowany przez francuską edycję Investing.com. Jego zdaniem, obecna korekta jest proporcjonalna do wcześniejszych wzrostów, a teraz shiba inu nie powinien spaść poniżej poziomu wsparcia znajdującego się na wysokości 0,00003792 dolara. Jeśli tak się stanie, to będzie to sygnał do dalszej wyprzedaży.
Na światowym rynku kryptowalutowym niekwestionowani dwaj liderzy to ciągle bitcoin i ethereum. Obserwatorzy rynku z firmy Ecoinometrics sądzą, że bitcoin jest w stanie powtórzyć cykl z lat 2016-17, czyli wzrosnąć nawet o 300 proc. i osiągnąć poziom 253 tysięcy dolarów. Trzeba tu jednak przypomnieć niedawną prognozę JPMorgan, że notowania najstarszej z walut cyfrowych ruszą w górę do 73 tysięcy dolarów, ale "godziwa wartość" to tylko 35 tysięcy.
Ecoinometrics bardzo optymistyczny scenariusz ma także dla ethereum, które może sforsować granicę 22 tysięcy dolarów, czyli podrożeć pięciorokrotnie. Podobnego zdania jest inwestor i analityk kryptowalutowy Justin Bennett, który dla "etheru" przewiduje cenę 20 tysięcy dolarów najpóźniej w styczniu przyszłego roku.
Jacek Brzeski