Kursy walut. Analiza Interii: Groźby weta na razie nie ciążą złotemu
Kolejne informacje o szczepionkach przeciwko COVID-19 rozbudzają nadzieje, że pandemia i związane z nią ograniczenia szybko się skończą. Nastrojów na rynku nie psują ani słabe dane makrogospodarcze dotyczące sprzedaży, ani zapowiedź weta przez Polskę i Węgry w sprawie Wieloletnich Ram Finansowych i Funduszu Odbudowy.
Trzeba się przygotować na serię gorszych danych płynących z krajowej gospodarki, będących efektem wprowadzone przez rząd "pełzającego lockdownu". Ich zapowiedź widać już w sprzedaży detalicznej, która spadła w październiku o 2,3 proc., nieznacznie poniżej prognoz. Jak podkreślają jednak analitycy Banku Pekao: "jest to dopiero pierwsze uderzenie II fali COVID-19, związane głównie z samoograniczaniem się konsumentów, a nie z obostrzeniami w handlu". Efekty zamknięcia sklepów w galeriach będzie widoczny dopiero w danych za listopad.
Sprzedaż w październiku (po spadku w ujęciu miesięcznym o 2,1 proc.) jest obecnie o 4,1 proc. niżej niż w lutym, czyli ostatnim miesiącu przed silnym wpływem pandemii na sytuację w handlu. "Niski odczyt to w naszej ocenie efekt samoograniczania się konsumentów. To jednak dopiero przedsmak tego co zobaczymy w listopadzie - wydatki kartowe sugerują, że roczna dynamika sprzedaży może odnotować dwucyfrowe spadki (choć nie tak znaczące jak na wiosnę)" - oceniają ekonomiści mBanku.
W poniedziałek o 13.30 za euro trzeba było płacić 4,469 zł, za dolara 3,755 zł, franka szwajcarskiego 4,135 a funta 5,026 zł. WIG20 rósł o 1,6 proc., najwięcej w Europie.
Nie bez znaczenia pozostają informacje związane ze szczepionką. To głównie one, pomimo pogarszających się danych makroekonomicznych, nadają impet rynkom. W tym temacie w ostatnich dniach dzieje się naprawdę sporo. Brytyjska firma AstraZeneca ogłosiła dzisiaj, że szczepionka przeciw koronawirusowi opracowana przez nią wraz z Uniwersytetem Oxfordzkim spełniła wymagania dotyczące skuteczności, która - przy zastosowaniu optymalnej dawki - wynosi 90 proc. Swoją szczepionkę opracowuje również francuski koncern Sanofi. Mogłaby ona - zdaniem prezesa firmy - trafić do dystrybucji w czerwcu 2021 r. Natomiast Pfizer i BioNTech, które prowadzą w wyścigu w pracach nad szczepionką, złożyły już wnioski o jej dopuszczenie w Stanach Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Kanadzie i Japonii.
Zdaniem szefowej Komisji Europejskiej decyzja w tej sprawie powinna zapaść do połowy grudnia. Natomiast premier Mateusz Morawiecki powiedział, że "tak szybko, jak te szczepionki zostaną dopuszczone do obrotu w UE przez Europejską Agencję Rejestracji Leków, tak szybko my zamawiamy maksymalną przysługującą Polsce z tytułu wielkości populacji, wielkości liczby ludności liczbę szczepionek". Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska ocenił natomiast, że szczepionka przeciwko COVID-19 w Polsce mogłaby się pojawić już w styczniu.
Szef rządu w sobotę przedstawił również plan odmrażania polskiej gospodarki. W pierwszym kroku - otwarte zostaną galerie handlowe (od 28 listopada). Na kolejne trzeba będzie poczekać jednak do 27 grudnia. Czy nastąpią - zdecyduje średnia tygodniowa liczba zakażeń.
Wydłużenie okresu obowiązywania restrykcji na kolejny miesiąc oznacza utrzymanie obniżonej aktywności ekonomicznej i wyzwanie dla branż dotkniętych restrykcjami.
Analitycy Pekao oceniają jednak, że najniższy poziom aktywności ekonomicznej w tej fali epidemii został już osiągnięty. Jednocześnie podkreślają, że nie ma obecnie twardych dowodów na silne spowolnienie w przemyśle i transporcie dóbr.
"Inwestorzy zagraniczni nie wydają się przykładać dużego prawdopodobieństwa do scenariusza braku ostatecznego kompromisu co do budżetu UE i funduszu" - piszą ekonomiści Banku Pekao. Również największe zagraniczne banki inwestycyjne (JP Morgan i Goldman Sachs) podkreślają, że nie wierzą, aby zapowiadane przez Francję i Holandię wyłączenie Węgier i Polski z procedowania funduszu Next Generation EU miało się zmaterializować.
Aby zrozumieć, o co chodzi w obecnym sporze dotyczącym budżetu UE i Funduszu Odbudowy, trzeba się cofnąć do lipcowego szczytu Rady Europejskiej. To wtedy przywódcy krajów członkowskich, po burzliwych i długich negocjacjach ogłosili porozumienie dotyczące Wieloletnich Ram Finansowych (na lata 2021-2027) i dodatkowego funduszu na wsparcie unijnych gospodarek w wychodzeniu z kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią (Next Generation EU, Fundusz Odbudowy).
"W porozumieniu nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy praworządnością a środkami budżetowymi" - powiedział po zakończonym w Brukseli szczycie budżetowym premier Mateusz Morawiecki. Temat wrócił jednak w Parlamencie Europejskim. Wypracowane zostało porozumienie w sprawie mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z praworządnością, które zakłada, że Komisja Europejska będzie mogła uruchomić mechanizm prowadzący do zamrożenia funduszy. Ostateczna decyzja, podejmowana większością kwalifikowana, zależeć będzie od przywódców państw członkowskich (Rada Europejska).
Rozporządzenie RE i PE zostało zakwestionowane przez Polskę i Węgry, które zapowiedziały zawetowanie WRF na lata 2021-2027 i Funduszu Odbudowy, jeśli nie zostanie ono znacząco zmodyfikowane (jak proponuje Polska ze względu na "brak przewidywalności prawnej") lub odrzucone (co proponują Węgry).
"(...) mimo pozornie znaczących różnic w stanowiskach większości krajów UE oraz Polski i Węgier obie strony osiągną kompromis na grudniowym szczycie UE lub - co nieco mniej prawdopodobne - na jednym z kolejnych takich szczytów. W scenariuszu alternatywnym (zawetowania budżetu unijnego), oznaczającym w istocie eskalację na linii Unia Europejska - Polska i Węgry, mielibyśmy do czynienia z wyraźnym pogorszeniem średnioterminowych perspektyw makroekonomicznych w obu krajach" - oceniają ekonomiści Credit Agricole.
Jakie to niosłoby skutki? "Ewentualna utrata dotacji przewidzianych w ramach unijnego Funduszu Odbudowy wskutek weta unijnego budżetu stanowiłaby istotne ryzyko w dół dla naszych prognoz wzrostu gospodarczego na Węgrzech (4,1 proc. r/r) i w Polsce (3,6 proc. r/r) w 2021 r.. Niewykorzystanie środków z Funduszu odbudowy oznaczałoby również ryzyko w górę dla naszej prognozy kursów euro/zł (4,35) i euro/forint (345,00) na koniec 2021 r." - prognozują ekonomiści banku.
W pierwszej połowie ubiegłego tygodnia złoty osłabił się po doniesieniach o wecie Polski i Węgier. Nie trwało to jednak długo i pod koniec tygodnia kurs euro/złoty był nawet niżej niż przed tymi doniesieniami.
"Inwestorzy zagraniczni prawdopodobnie nie chcą grać przeciw krajowym aktywom pod tematy polityczne, licząc że porozumienie znów uda się osiągnąć w ostatniej chwili" - podsumowują ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Bartosz Bednarz