Kursy walut. Złoty pozostaje słaby; wiceminister uspokaja
Złoty pozostaje słaby w stosunku do głównych walut. Ok. 8.30 za euro płacono 4,67 zł, dolar kosztował 4,35 zł, a frank szwajcarski 4,88 zł. To mniej niż podczas wczorajszego popołudniowego "tąpnięcia" (cena franka sięgnęła poziomu 4,91 zł), ale trudno dopatrywać się poprawy sytuacji polskiej waluty. Jednak wiceminister finansów Artur Soboń w wypowiedzi dla Polskiego Radia stwierdził, iż nie widzi powodów do obaw o polską walutę.
"Środowy, poranny handel przynosi nieznaczne próby odreagowania eurodolara oraz podtrzymanie słabszego złotego" - komentował poranne notowania na rynku walutowym Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
"Inwestorzy czekają na dzisiejsze dane inflacyjne z USA, które rozpatrywane będą przez pryzmat działań Fed. Lokalnie złoty kontynuuje osłabienie przy nieco mniejszej dynamice. Potwierdza to założenie, iż doszło do fundamentalnej zmiany w zakresie oceny złotego. Rynek próbuje zdyskontować możliwy szybki cykl obniżek stóp procentowych wraz z wiążącym się z tym ryzykiem podwyższonych odczytów inflacyjnych" - dodaje Konrad Ryczko.
Niepokój rynków starał się dzisiaj rano tonować wiceminister finansów Artur Soboń.
- Nie widzę powodów, żebyśmy się dzisiaj o polską walutę mieli przesadnie obawiać - powiedział wiceminister finansów Artur Soboń w Programie 1 Polskiego Radia. Ostatnie dni to okres turbulencji, ale mam nadzieję, że on będzie szybko za nami i złoty wróci do ścieżki wzmacnia wobec innych walut - dodał.
Soboń pytany był w środę w Programie 1 Polskiego Radia, czy jest się czego bać w związku z tym, że "waluty poszły ostro w górę". - Zawsze trzeba być tutaj ostrożnym; nie jest tak, że Polska jest dzisiaj państwem, które jest w izolowanej sytuacji zewnętrznej. Zawsze tutaj ostrożnym być trzeba - odpowiedział.
Rada Polityki Pieniężnej obniżyła w ubiegłą środę wszystkie stopy procentowe o 0,75 pkt. proc. - referencyjną do 6 proc., lombardową do 6,5 proc., depozytową do 5,50 proc., redyskontową do 6,05 proc., oraz dyskontową weksli do 6,10 proc. Po decyzji RPP złoty osłabił się wówczas wobec euro o prawie 2 proc.