Próba stabilizacji po słowach Bernanke

W ostatnim komentarzu wspominaliśmy o tym, że wczoraj po godzinie 20:00 na rynku walutowym może rozpętać się "burza". Tak też było, najpierw nieznacznie zmienność została zwiększona przez publikację protokołu z posiedzenia FOMC, a następnie przez rynek przeszła fala wyprzedaży dolara wspierana przez wypowiedzi Bena Bernanke.

W ostatnim komentarzu wspominaliśmy o tym, że wczoraj po godzinie 20:00 na rynku walutowym może rozpętać się "burza". Tak też było, najpierw nieznacznie zmienność została zwiększona przez publikację protokołu z posiedzenia FOMC, a następnie przez rynek przeszła fala wyprzedaży dolara wspierana przez wypowiedzi Bena Bernanke.

"Minutes" nie przyniosły większego zaskoczenia, ale już w momencie ich opublikowania dolar zaczął tracić na wartości względem euro, co przekładało się także na osłabienie względem złotego. W protokole nie znalazły się żadne konkretne informacje na temat możliwości wychodzenia z programu skupu aktywów QE3. Nie pojawiły się ani daty, ani kwoty, a właśnie tego mógł rynek oczekiwać po czerwcowej dość jastrzębiej konferencji prezesa Fed. Oliwy do ognia dolały wypowiedzi Bena Bernanke, który na sesji pytań po swoim wystąpieniu z okazji 100-lecia bankowości centralnej w USA, powiedział, że "wysoce akomodacyjna polityka pieniężna w przewidywalnej przyszłości jest tym, czego potrzebuje amerykańska gospodarka". Dodatkowo oznajmił, że wychodzenie z QE3 powinno być bardzo stopniowe oraz, że spadek bezrobocia do ustalonego poziomu 6,5 proc. nie oznacza automatycznego podnoszenia stóp procentowych. W odniesieniu do tych słów rynek zareagował w bezprecedensowy sposób. Takiego wieczoru dawno nie mieliśmy. Para EUR/USD zaczęła bardzo silnie zwyżkować. Jeszcze o godzinie 20:00 kurs znajdował się na poziomie 1,2840, a kilka godzin później testował już okolice 1,3200. Przez rynek przeszła bardzo dynamiczna fala wyprzedaży amerykańskiej waluty, co także wpłynęło na zachowanie złotego względem USD. Para USD/PLN w tym samym czasie zniżkowała z poziomu 3,37 do 3,26 i dopiero tam doszło do wyhamowania spadków. Należy jednak zaznaczyć, że w całokształcie sytuacji fundamentalnej niewiele się zmieniło, tylko oczekiwania inwestorów odnośnie do zakończenia programu skupu aktywów zostały przesunięte w czasie. W konsekwencji złoty może być nadal po presją, co jest widoczne na wykresach par z naszą walutą. PLN oddał już w znacznym stopniu to, co zyskał do USD i tym samym kurs nadal może zmierzać w okolice 3,37-3,38, gdzie przebiega dość silna bariera dla notowań. Z kolei najbliższe wsparcie to okolice 3,30-3,28. Tymczasem notowania EUR/PLN pną się w górę już czwarty dzień z rzędu, osiągając poziom 4,3450. Tutaj natomiast istotna bariera wypada tuż nad 4,35.

Reklama

Na jutro zaplanowano odczyt wielkości produkcji przemysłowej w strefie euro. Konsensus rynkowy zakłada, że produkcja w maju spadła o 0,2 proc. m/m wobec wzrostu miesiąc wcześniej o 0,4 proc. Dodatkowo napłyną dane dotyczące bilansu płatniczego Polski za miesiąc maj. Saldo rachunku bieżącego ma wynieść - 193 mln EUR wobec zaskakującego poprzedniego odczytu na poziomie 468 mln EUR. Z kolei z USA poznamy informacje na temat inflacji producenckiej oraz dowiemy się, jak kształtował się indeks Uniwersytetu Michigan - będzie to odczyt wstępny. W czwartek o godzinie 16:20 euro kosztowało 4,33 złotego, dolar 3,26, frank 3,49, a funt 5,01 złotego.

Daniel Kostecki

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: próba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »