Rynek walutowy. Złoty popadł w niełaskę

Złoty jest w impasie. Za euro i dolara trzeba zapłacić najwięcej od marca tego roku, a za franka i funta - najwięcej od ponad miesiąca. Naszej walucie szkodzi twarde stanowisko NBP, który nie chce podnieść stóp procentowych, a także spór polskiego rządu z Komisją Europejską i TSUE.

Euro dziś rano kosztuje 4,63 zł, dolar - 3,97 zł, frank - 4,27 zł, a funt - 5,37 zł. Inwestorzy na całym świecie w ostatnich dniach są mniej skłonni podejmować ryzyko i stąd wyjątkowa słabość złotego oraz rosnąca siła dolara. Przyczyną ostrożności inwestorów są symptomy gospodarczej "zadyszki" w wielu krajach świata, do której przyczyniają się wysokie ceny surowców i energii elektrycznej, a także widmo bankructwa wielkiego chińskiego dewelopera Evergrande.

Groźna inflacja

Piotr Kuczyński w komentarzu dla iWealth pisze że Rada Polityki Pieniężnej zapewne jest zadowolona z bieżących notowań walutowych, bo chce mieć słabego złotego. Problem w tym, że im bardziej osłabiona jest nasza waluta, tym bardziej podsycane są tendencje inflacyjne. Sierpniową dynamikę wzrostu cen GUS obliczył na 5,5 proc., a nie brak prognoz, że inflacja na początku 2022 roku wrośnie do 6 proc.

Reklama

W Polsce różnica między stopą referencyjną NBP (0,1 proc.), a inflacją jest dramatycznie duża. Tymczasem po ostatnich podwyżkach stóp procentowych na Węgrzech i w Czechach w obu tych krajach ta sama różnica trochę zmalała. Na Węgrzech stopie w wysokości 1,65 proc. towarzyszy inflacja na poziomie 4,9 proc., a w Czechach przy stopie referencyjne 0,75 proc. dynamika cen wynosi 4,1 proc.

Polityczne osłabienie waluty

Wielu ekonomistów jest zdania, że złoty długo jeszcze będzie osłabiony, skoro inflację w Polsce mamy najwyższą od 20 lat, ale to nie NBP zaostrza politykę pieniężną, a banki centralne w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Naszej walucie szkodzi polityczne napięcie na linii Warszawa - Bruksela i spór z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Złotemu ciąży również pogarszający się bilans płatniczy, jak i słabnąca dynamika popandemicznego ożywienia gospodarczego.

Negatywnym następstwem słabego złotego mogą być rosnące ceny na polskich stacjach benzynowych. Baryłka ropy brent kosztuje teraz ponad 77 dolarów. Ostatni raz tak droga była w październiku 2018 roku. Powodem skoku cen są kłopoty po stronie producentów, którzy nie są w stanie dostarczać na rynek odpowiedniej ilości surowca. Analitycy Goldman Sachs zaktualizowali prognozy na koniec tego roku i spodziewają się ceny 90 dolarów za baryłkę.

Dobra prognoza

Z korzystnymi przewidywaniami dla złotego wystąpili na początku tego tygodnia analitycy Banku Millennium, którzy spodziewają się w najbliższych dniach niewielkich spadków zarówno euro jak i dolara w stosunku do krajowej waluty. W przypadku euro kluczowe z technicznego punktu widzenia ma być cofnięcie się pod poziom 4,60 zł. Jeśli do niego dojdzie, to kurs unijnej waluty ma się potem przesuwać w kierunku 4,58 zł. Z kolei kurs dolara miałby wykonywać ruch w stronę 3,90 zł.

"Poza spodziewaną niewielką poprawą sentymentu globalnego liczymy także na wsparcie ze strony czynników krajowych. Inwestorzy wyczekiwać będą między innymi na informacje w sprawie akceptacji przez Komisję Europejską Krajowego Planu Odbudowy" - czytamy w raporcie Banku Millennium.

Eksperci banku zwracają uwagę na fakt, że wybory parlamentarne w Niemczech nie wstrząsnęły rynkiem walutowym, gdyż ich wyniki były zbliżone do sondaży przedwyborczych. Większe znaczenie dla inwestorów finansowych mają w tej chwili obawy o trwałość koniunktury światowej.

"Konsekwencją słabszych nastrojów na globalnych rynkach była presja na wzrost wartości dolara. Nie była ona jednak szczególnie silna i pozwoliła utrzymywać notowania EUR/USD wokół poziomu 1,17. Wsparcie dla amerykańskiej waluty tworzyła ponadto dość jastrzębia narracja z wrześniowego posiedzenia Fed, w szczególności gotowość do rozpoczęcia w listopadzie wygaszania programu skupu aktywów, czy rosnące przekonanie bankierów centralnych co do podwyżki stóp procentowych już w przyszłym roku" - podsumowują analitycy Banku Millennium.

Frank na ścieżce wzrostu

Przewidywania polskich ekonomistów co do franka szwajcarskiego nie są dobre dla zadłużonych w walucie Helwetów. Możliwe, że Szwajcarzy będą ofiarami własnej strategii - obowiązujące teraz ujemne stopy procentowe miały za zadanie zniechęcać do franka, ale mogą stać się magnesem dla spekulantów. Ci oczekują, że szwajcarski bank centralny - wzorem innych - zostanie zmuszony do zaostrzenia polityki monetarnej w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Jeśli tak się stanie, to frank zyska na wartości.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: waluty | złoty | rynek walutowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »