Słabe prognozy dla euro i dolara. Złoty zbiera siły przed kolejnym natarciem?
Złoty zyskuje ostatnio na wartości. Przyczynia się do tego perspektywa przyjęcia przez Polskę dużych, unijnych pieniędzy z KPO i funduszy spójności. Nie bez znaczenia dla siły naszej waluty jest także manifestowana przez NBP niechęć do obniżania stóp procentowych.
- Ekonomiści Santander BP widzą potencjał do spadku euro w kierunku 4,20 zł, a stałoby się to między innymi dzięki środkom Unii Europejskiej napływającym do Polski
- Zdaniem analityków ING, napływ euro z Brukseli ograniczy bardzo wysokie w tym roku potrzeby pożyczkowe polskiego rządu
- Rynek zaczyna mieć wątpliwości, czy prognoza o braku obniżek polskich stóp procentowych w 2024 roku nie jest przedwczesna, skoro rząd nie podjął jeszcze decyzji w sprawie stawek VAT na żywność i cen prądu
Przełom lutego i marca przyniósł duże wzmocnienie złotego. Pod koniec zeszłego miesiąca notowania euro chwilami spadały poniżej 4,29 zł, czyli poziomu poprzednio notowanego przez moment w grudniu zeszłego roku, ale tak naprawdę aż 4 lata temu (krótko przed pandemią). Marzec wspólna waluta też rozpoczęła na niezbyt wysokim pułapie 4,31-4,32 zł.
Amerykański dolar lokuje się poniżej 3,99 zł, choć jeszcze w połowie lutego płacono za niego 4,06 zł. Frank szwajcarski z kursem niewiele wyższym niż 4,50 zł cofnął się do poziomu z końca listopada zeszłego roku.
Ekonomiści PKO BP podkreślają, że dla euro okolice 4,31 zł są miejscem istotnego technicznego wsparcia, którego pokonanie mogłoby otworzyć drogę w kierunku przedziału 4,26-4,18 zł w średnim horyzoncie czasowym. Także analitycy Santander BP prognozują, że złoty może się umocnić. "Wciąż widzimy potencjał do spadku euro w kierunku 4,20 zł w kolejnych miesiącach. Stałoby się to dzięki środkom Unii Europejskiej napływającym do Polski, zakładanemu przez nas wzrostowi eurodolara i brakowi zmian stóp przez RPP" - czytamy w raporcie Santander BP.
Spodziewany zastrzyk unijnych pieniędzy rzeczywiście może mocno wpłynąć na krajową gospodarkę i rynki finansowe. Komisja Europejska uwalnia właśnie 137 miliardów euro dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy i funduszy spójności. Minister finansów Andrzej Domański uważa, że z tytułu KPO możemy oczekiwać w 2025 roku wzrostu gospodarczego o dodatkowy punkt procentowy.
"Prognozujemy, że w tym roku nasza gospodarka wzrośnie o 3 proc., a w roku 2025 o blisko 3,5 proc." - dodał minister. Zapowiedział także kontynuację wymiany na rynku pieniędzy z funduszy unijnych. Zaznaczył, że rządowi nie będzie przeszkadzał silny złoty. Zauważył też, że aprecjacja złotego jest przewidywana przez wiele instytucji finansowych.
Scenariusz gospodarczy z pieniędzmi z KPO w roli głównej przedstawili także ekonomiści ING. "O ile przepływy finansowe związane z wykorzystaniem KPO będą w tym roku znaczące, to ich wpływ na PKB, w szczególności na inwestycje, będzie raczej ograniczony. Spodziewamy się zwiększenia aktywności inwestycyjnej z tego tytułu w latach 2025-26. Jednocześnie napływ euro z Brukseli (przede wszystkim pożyczek) ograniczy bardzo wysokie w tym roku potrzeby finansowe polskiego rządu. Na tym właśnie przez resztę roku mogą skorzystać notowania złotego i polskich obligacji skarbowych" - czytamy w raporcie ING.
Wzmocnieniu naszej waluty sprzyjają także prognozy licznych ekonomistów, że Rada Polityki Pieniężnej nie obniży w tym roku stóp procentowych. Te przewidywania pozostają w zgodzie z deklaracją prezesa NBP Adama Glapińskiego, który stwierdził, że jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to jego zdaniem, wśród członków RPP nie będzie większości, która mogłaby przegłosować cięcia stóp przed 2025 rokiem. Bank centralny utrzymuje stopy procentowe bez zmian od jesieni zeszłego roku, a główna stopa (referencyjna) wynosi 5,75 proc.
Ekonomiści Credit Agricole spodziewają się obniżek stóp dopiero w drugiej połowie przyszłego roku. "Istnieje niepewność dotycząca przebiegu inflacji w drugim półroczu 2024 roku ze względu na perspektywę wygaszenia rządowych działań osłonowych w obszarze cen żywności i nośników energii. Oczekiwane przez nas ożywienie wzrostu gospodarczego w warunkach szybkiego wzrostu płac będzie stanowiło dodatkowy czynnik proinflacyjny. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności uważamy, że stopy procentowe nie zmienią się w tym roku. Pierwszych obniżek (łącznie o 50 punktów bazowych) spodziewamy się dopiero w drugiej połowie 2025 roku" - napisano w raporcie Credit Agricole.
Rynek zaczyna mieć jednak wątpliwości, czy prognoza o braku obniżek polskich stóp procentowych w tym roku nie jest przedwczesna, skoro rząd nie podjął jeszcze decyzji w sprawie stawek VAT na żywność i cen prądu. Politycy rządzącej koalicji są w tej sprawie najwyraźniej podzieleni.
Minister finansów ma w najbliższych dniach przesądzić o wysokości VAT na żywność. Z kolei minister klimatu chciałaby rozłożyć w czasie powrót wyższych opłat za prąd, który teraz planowany jest od 1 lipca. Obniżony VAT i utrzymywanie na niskim poziomie cen energii elektrycznej mogłoby przyczynić się do systematycznego spadku i inflacji i ośmielić RPP do złagodzenia polityki pieniężnej.
Wśród tych, którzy spodziewają się tegorocznej obniżki polskich stóp są analitycy Morgan Stanley. Zrewidowali on jednak pogląd na temat tempa i skali posunięć RPP. Wycofali się z prognozy marcowej obniżki stóp i przesunęli ją na wrzesień. Zredukowali też skalę ewentualnych cięć w 2024 roku ze 100 do 50 punktów bazowych. "Oczekujemy natomiast, że w 2025 roku stopy zostaną przez RPP zredukowane o 100 punktów bazowych do 4,25 proc., wobec 3,75 proc. z naszej poprzedniej prognozy" - dodali w raporcie ekonomiści Morgan Stanley.
Relacje walutowe między złotym, euro i dolarem w dużym stopniu będą zależeć od polityki monetarnej prowadzonej w najbliższych kwartałach przez NBP, Europejski Bank Centralny i amerykańską Rezerwę Federalną. Sporo wskazuje na to, że złoty ma szansę umocnić się wobec dolara, gdyż Fed szybciej i bardziej zdecydowanie niż nasz bank centralny będzie redukował stopy.
Wielu ekonomistów twierdzi, że nie można mówić o zahamowaniu tendencji dezinflacyjnych w gospodarce Stanów Zjednoczonych i w związku z tym spodziewa się czerwcowego (pierwszego w tym roku) cięcia stóp procentowych przez Rezerwę Federalną. Szacowane przez rynek prawdopodobieństwo takiego ruchu Fed w tym właśnie terminie wynosi 65 proc.
Co prawda prezes Banku Rezerw Federalnych w Nowym Jorku, John Williams, powiedział kilka dni temu, że spodziewa się obniżki stóp procentowych dopiero pod koniec 2024 roku, ale wydaje się być w mniejszości. Loretta Mester, prezeska Fed w Cleveland, zakłada, że w tym roku stopy zostaną obniżone trzy razy. Decydentka spodziewa się w najbliższym czasie spowolnienia wzrostu zatrudnienia w USA, co dla banku centralnego może być sygnałem o konieczności złagodzenia polityki monetarnej. Mester dodała jednak, że Fed musi mieć więcej pewności, że inflacja jest na “zrównoważonej ścieżce" do celu wynoszącego 2 proc.
Dla "gołębi" z amerykańskiego banku centralnego bardzo ważna jest informacja o spadku inflacji PCE między grudniem a styczniem z 2,6 proc. do 2,4 proc. To odczyt najniższy od marca 2021 roku. PCE pokazuje zmianę cen towarów i usług nabywanych przez konsumentów, z wyłączeniem kosztów żywności i energii. Ten wskaźnik inflacji jest kluczowy we wszystkich analizach ekonomicznych Fed i bardzo istotny przy podejmowaniu decyzji o kierunkach polityki monetarnej.
Jacek Brzeski