Sytuacja na Ukrainie bez wpływu na kurs złotego

Sytuacja na Ukrainie nie uderza w kurs złotego, bo nasz sąsiad odgrywa niewielką rolę w polskim handlu zagranicznym - wskazał analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki. O godz. 9.30 euro kosztowało 4,15 zł, a dolar - 3,02 zł, czyli obie waluty zdrożały po 1 gr.

Sawicki zaznaczył w rozmowie z PAP, że gdyby jednak doszło do kumulacji kilku negatywnych czynników, wówczas faktycznie mogłoby to silnie uderzyć w złotego. Przypomniał, że kilka tygodni temu miała miejsce taka sytuacja, wówczas Argentyna zdewaluowała swoją walutę i poznaliśmy słabe dane z Chin. "Gdyby do tego jeszcze dołożyła się Ukraina, to nasza waluta mogłaby ucierpieć. Sama Ukraina nie jest w stanie zagrozić polskiej walucie" - podkreślił.

Według Sawickiego nie ma na razie bezpośredniego zagrożenia, by kryzys na Ukrainie rozlał się na nasz rynek walutowy. Wskazał, że Polska w międzynarodowym systemie finansowo-gospodarczym ma diametralnie inną pozycję niż Ukraina, skrajnie różna jest bowiem np. ocena wiarygodności kredytowej obu krajów.

Reklama

Dodał, że oczywiście każda destabilizacja, czy to o charakterze politycznym, geopolitycznym, czy też makroekonomicznym w państwie należącym do rynków wschodzących odbija się również na innych krajach, należących do tego koszyka.

Jego zdaniem na zachowanie polskiej waluty dużo silniej wpływa sytuacja na Węgrzech czy Czechach, które inwestorzy stawiają w jednym rzędzie z Polską. "To co dzieje się na Ukrainie ma umiarkowane znaczenie dla złotego, dlatego, że nasz sąsiad odgrywa niezbyt ważną rolę w polskim handlu zagranicznym" - mówił analityk TMS Brokers.

W nocy z wtorku na środę ukraińscy demonstranci usiłowali odgrodzić się od milicji ścianą ognia z płonących barykad, jednak nad ranem milicja dokonała kolejnego ataku. Ministerstwo zdrowia Ukrainy poinformowało w środę rano, że w starciach w Kijowie a siłami MSW śmierć poniosło 25 osób. W nocy Janukowycz przyjął trzech przywódców opozycji jednak zakończyło się ono fiaskiem. W opublikowanym w środę nad ranem przesłaniu zagroził, że jeśli opozycja nie zrezygnuje ze współpracy z radykalnymi siłami "rozmowa z nią będzie wyglądała zupełnie inaczej" i oskarżył opozycję o próbę dokonania przewrotu.

W opinii eksperta ds. wschodnich z Instytutu Sobieskiego Andrzeja Maciejewskiego wydarzenia ostatniej doby świadczą o tym, że sytuacja na Ukrainie jest niebezpieczna i rozwija się dynamicznie. Ekspert uważa, że konflikt na Ukrainie jest poważny także w kontekście Polski, a tym samym, NATO, bo jesteśmy jej członkiem.

"To już nie jest kwestia dni, ale godzin. Dobiega końca olimpiada w Soczi, a to oznacza, że Rosja będzie mogła się bardziej zaangażować w sprawy Ukrainy. Trzeba wziąć pod uwagę ryzyko tego, co się stało na terenie Gruzji, gdzie Rosjanie wkroczyli pod pretekstem ochrony obywateli rosyjskich. Na terenie Ukrainy żyje bardzo duża grupa Rosjan, dlatego ten pretekst jest bardzo realny. Na dziś każdy scenariusz jest możliwy" - powiedział.

Protesty i niestabilność polityczna na Ukrainie odbiły się już na sytuacji makroekonomicznej kraju. Inwestorzy i analitycy z rosnącym niepokojem obserwują wydarzenia u naszego wschodniego sąsiada. Nie pozostaje to bez wpływu na kurs tamtejszej waluty, która utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, gdyż inwestorzy zagraniczni wycofują swój kapitał, a Ukraińcy w obawie przed spadkiem wartości oszczędności w hrywnach sprzedają je i kupują dewizy.

W odpowiedzi na to bank centralny ograniczył 7 lutego możliwość zakupu obcych walut przez osoby fizyczne. Wprowadzono też zakaz kupna dewiz na zagraniczne inwestycje, czy wcześniejszą spłatę zagranicznych zobowiązań. Na firmy nałożono przymus pięciodniowego oczekiwania na kupowane przez nie środki w walutach obcych.

Aby ustabilizować hrywnę Ukraińcy wprowadzili też elastyczny kurs wymiany - ma się on zmieniać w zależności od sytuacji rynkowej. Do tej pory bank bronił sztywnego kursu, jednak środki na to praktycznie się wyczerpały.

Niestabilna sytuacja przyczyniła się do pogorszenia ratingów kredytowych Ukrainy. 28 stycznia Standard & Poor's obniżył rating obligacji skarbowych Ukrainy do poziomu "śmieciowego"; podobnie zrobiła Agencja Moody's, a w ostatnich dniach również Fitch, który zrównał rating Ukrainy z krajami takimi jak Jamajka czy Gambia.

Analitycy uważają, że kraj może mieć realne problemy ze spłatą swoich długów.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: kursy złotego | Ukraine | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »