Tam kryptowalutą zapłacisz niemal za wszystko
Jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie opublikował raport, w którym przekreśla szansę, by w najbliższej przyszłości kryptowaluty weszły do ogólnego obiegu. Tymczasem znany z turystyki australijski stan Queensland idzie jakby na przekór i wspiera system powszechnych płatności pięcioma kryptowalutami - pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.
UBS, założony ponad 150 lat temu, jeden z wiodących banków inwestycyjnych na świecie, ewidentnie nie jest fanem bitcoina. W swoim najnowszym raporcie mocno tłamsi nadzieje zwolenników najpopularniejszej z kryptowalut na jej świetlaną przyszłość.
Według ich szacunków, by bitcoin mógł zastąpić podaż pieniądza w USA, jego cena musiałaby osiągnąć 213 tys. dolarów lub radykalnie musiałaby zostać podniesione możliwości przetwarzania całej sieci. Próby poprawienia technicznych ograniczeń sieci przez deweloperów póki co okazują się niewystarczające - bitcoin jest jeszcze daleki od przetwarzania ilości transakcji obsługiwanych przez tradycyjne mechanizmy. Pozycja dolara, jako rezerwowej waluty świata, jest zatem obecnie niezagrożona, a w każdym razie nie przez bitcoina.
Patrząc na historyczne zmiany cen bitcoina, 70 proc. z nich było efektem spekulacyjnych ruchów. To prawdopodobnie zbyt dużo, by największa z kryptowalut mogła być postrzegana jako realny pieniądz. "Bitcoin jest zbyt niestabilny i ograniczony, by stać się dobrą metodą płatniczą" - twierdzą stratedzy UBS.
Nieco innego zdania wydaje się być rząd Queensland, drugiego co do wielkości stanu Australii. Turystyka jest jedną z kluczowym branż tego regionu. W formie wabika na kolejnych gości i ułatwienia im możliwości regulowania rachunków w centralnym regionie stanu, rząd ogłosił 1 sierpnia wsparcie dla metod płatności kryptowalutami. Mają one być w dalszym stopniu rozwijane przez firmę, która już jako pierwsza uruchomiła tego typu usługi na lotnisku w Brisbane (w tym 150 punktów w całym kraju).
Usługa ma pomagać turystom m.in. rezerwować zawczasu wakacje, wykorzystując bitcoiny, litecoiny, dashe, ethereum, XEM oraz niebawem także BNB (Binance Coin). To jednak nie pierwsza styczność z kryptowalutami w tym stanie (poza lotniskiem). W Agnes Town nazywają siebie "miasteczkiem wirtualnych walut" - populacja stałych rezydentów wynosi ok. 2 tys. osób, a ponad 30 punktów sprzedaży oferuje płatności kryptowalutami.
Działania w australijskim stanie, chociaż precedensowe, w bardzo niewielkim stopniu wpłyną na popyt na kryptowaluty. Skala zjawiska jest po prostu zbyt mała skala, by zyskać znaczenie w kontekście całego rynku.
Gdyby jednak inne australijskie stany czy wręcz inne państwa poszły za przykładem Queensland, kryptowaluty musiałby się poruszać się w bardziej przejrzystych regułach gwarantujących większą ochronę konsumentom. Taki proces wywołałby w naturalny sposób zmniejszenie poziomu wahań i ograniczenie potencjalnego wzrostu cen, co po części już powoli obserwujemy. Cena bitcoina wynosiła w piątek nieco ponad 7 tys. dolarów, czyli mniej więcej połowę tego co na początku br. Przebicie szczytów z grudnia (ok. 20 tys. dolarów) wydaje się w tym roku mało prawdopodobne. Co jednak wcale nie musi być złą informacją dla rynku kryptowalut.
Bartosz Grejner