Tarcze finansowe i masowy dodruk pieniądza głównymi przyczynami szalejącej inflacji - Konfederacja
Szalejąca inflacja to efekt przede wszystkim tarcz finansowych i masowego drukowania pieniędzy, z pomięciem reguł zakazujących NBP finansowania zadłużania się przez rząd - przekonywali we wtorek przedstawiciele Konfederacji. Ich zdaniem, rząd chce "dolewać oliwy do ognia" programami osłonowymi.
- Przestrzegaliśmy, że stosowanie tarcz finansowych, a więc wrzucenie na rynek - według deklaracji rządu w tamtym czasie - 200 miliardów dodatkowym złotych, nie może przynieść innego rezultatu, jak ogromny wzrost inflacji - podkreślił Krzysztof Bosak podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Poseł przypomniał, że w marcu ubiegłego roku, gdy Konfederacja ostrzegała przed masowym "dodrukiem pieniądza", inflacja (wg GUS) była na poziomie 3,1 proc. Według niego, taki "dodruk" skutkował "stworzeniem długu publicznego poza gospodarką budżetową". - Dokładnie to zrobił premier Mateusz Morawiecki - wytworzył ogromny, dodatkowy dług poza gospodarką budżetową, niewykazywany w krajowej metodyce sprawozdawczości finansów publicznych, ale już wykazywany w metodyce sprawozdawczej według zasad Unii Europejskiej - podkreślił.
Według danych, które przedstawił Bosak, w Polsce "deficyt w 2020 roku dla całego sektora publicznego wyniósł aż 161 mld zł, dług - obliczany zgodnie z metodyką UE - wzrósł aż o 290 mld zł, do 1,3 biliona złotych". Bosak przypomniał jak działały tarcze finansowe, skąd były na nie pieniądze, i na tej podstawie ocenił, że dokonywało się to z "pomięciem konstytucyjnych reguł zakazujących NBP finansowania zadłużania się przez rząd".
Według Bosaka, lockdowny doprowadziły m.in. do "znaczącego ograniczenia usług", w efekcie konsumenci "nie mogli wydawać dodatkowych pieniędzy w sektorze usług, a więc wydawali je na dobra". To z kolei doprowadziło nie tylko w Polsce do - jak mówił - "zakorkowania łańcucha dostaw i spadek podaży dóbr", a ostatecznie do rosnącej wciąż inflacji.
Przedstawiciele Konfederacji ocenili, że również obecna polityka rządu Morawieckiego prowadzi do wzrostu inflacji, do utraty wartości polskiej waluty oraz zaapelowali - jak mówił mec. Jacek Wilk - "o zakończenie tego szaleństwa i epidemicznego powiększania zadłużenia". - Rząd planuje jeszcze dolać oliwy do ognia, gdyż te wszystkie programy osłono to dolewanie kolejnych pieniędzy bez pokrycia, to zwiększanie skali inflacji - ocenił Wilk.
Polityk przypomniał w tym kontekście główne postulaty Konfederacji zmierzające do ograniczenia cen. - Po pierwsze, likwidacja akcyzy i VAT na prąd i gaz, po drugie odrzucenie absurdalnego, unijnego systemu certyfikatów na emisję CO2 - powiedział.
Wilk wymieniał też postulaty z programu Konfederacji +Tanie paliwo+, sprowadzającego się do obniżki akcyzy, VAT i opłaty paliwowej oraz likwidacji opłaty emisyjnej. Apelował także o wprowadzenie zerowego VAT na podstawowe artykuły żywnościowe i likwidacji piętnastu "zupełnie niepotrzebnych podatków".
- Rząd PiS w kilka lat zwiększył lub wprowadził 46 nowych opłat lub podatków, oczywiście nigdy nie nazywając ich podatkami. Ale one spełniają wszystkie reguły dotyczące podatków - przekonywał prawnik. Jak dodał, "46 nowych podwyżek lub podatków, to jest absolutny rekord". - Jeszcze nigdy tak nie było nie tylko w historii Polski, ale sadzę, że w historii świata - podsumował Wilk.
W przyjętej w grudniu ub. roku przez Sejm ustawie budżetowej na 2022 r. przyjęto prognozę dochodów budżetu państwa w kwocie 491,9 mld zł, limit wydatków budżetu państwa na poziomie 521,8 mld zł i deficyt budżetu państwa w wysokości 29,9 mld zł. W ustawie tej przewiduje się wzrost PKB w ujęciu realnym o 4,6 proc., wzrost inflacji w ujęciu średniorocznym o 3,3 proc., wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń o 7,5 proc., a wzrost spożycia prywatnego w ujęciu nominalnym o 9,2 proc.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Natomiast według prezesa NBP Adama Glapińskiego, średnioroczna inflacja CPI w 2022 r. wyniesie 7,6 proc., czyli więcej niż przewidywane 5,1 proc. w 2021 r. Prezes Glapiński mówił o tym w czwartek w wywiadzie dla Business Insidera. Według prezesa NBP, "maksymalny poziom inflacji CPI będzie miał miejsce w czerwcu 2022 r. (8,3 proc.), a następnie będzie ona się stopniowo obniżać — do 6,2 proc. w grudniu 2022 roku".
W piątek (7 stycznia) GUS przedstawi szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu ub. roku. W listopadzie ub. roku - według GUS - inflacja wyniosła 7,8 proc. (r/r).