Złoty pod presją danych makro, złoto wraca do łask
W czwartek na giełdowych parkietach znów polała się krew, co przełożyło się także na rynek FX. Bardziej tracą waluty rynków wschodzących, co odbija się też na złotym - euro drożeje w okolice 4,18 zł, dolar przekroczył już barierę 2,91 zł, a za franka płaci się blisko 3,69 zł. Na głównych rynkach widać znów umocnienie się dolara. Przyczyną powrotu złych nastrojów są obawy związane ze światową gospodarką po słabych danych makro z USA.
Sygnały możliwego wzrostu bezrobocia i presji inflacyjnej przyczyniły się do gwałtownego spadku akcji na giełdzie w Nowym Jorku, związanego także z pogłębiającym się kryzysem zadłużeniowym w Europie.
Główne indeksy giełdowe w Europie zamknęły się w czwartek na dużych minusach. Mocno stracił też warszawski parkiet. Amerykańskie giełdy świecą na czerwono.
WIG 20 na zamknięciu sesji wyniósł 2248,51 pkt (-5,81proc.), pozostałe główne indeksy straciły kolejno: mWIG40 -6,28 proc., sWIG80 -6,07 proc, WIG -5,90 proc. Brytyjski indeks FTSE 100 na zamknięciu spadł o 4,49 proc., do 5.092,23 pkt. Niemiecki indeks DAX w czwartek spadł o 5,82 proc. i wyniósł 5.602,80 pkt.
Wskaźnik Dow Jones na nowojorskiej giełdzie papierów wartościowych spadł o około 500 punktów natychmiast po rozpoczęciu transakcji i około południa czasu lokalnego nadal utrzymywał się poniżej psychologicznej bariery 11 000 punktów. Dołowały także inne główne indeksy: Nasdaq i S&P.
Notowania GPW sprawdzisz tutaj.
Do spadków przyczyniły się dane makroekonomiczne, jakie w czwartek zostały opublikowane za oceanem. Indeks Philadelphia Fed, który obrazuje nastroje przedsiębiorców w tym regionie, wyniósł w sierpniu aż minus 30,7 pkt, wobec plus 3,2 pkt w lipcu. Ekonomiści oczekiwali plus 2,0 pkt.
Gorzej wypadła także sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA. W lipcu spadła do 4,67 mln w ujęciu rocznym - podało w raporcie Krajowe Stowarzyszenie Pośredników w Handlu Nieruchomościami (National Association of Realtors). W czerwcu liczba ta wyniosła 4,84 mln po korekcie. Analitycy z Wall Street spodziewali się w lipcu wzrostu sprzedaży domów na rynku wtórnym do 4,9 mln.
"O godzinie 14.30 poznaliśmy też dane o cotygodniowym bezrobociu USA - odczyt wzrósł do 408 tys. z 399 tys. po korekcie przed tygodniem. Dopóki będziemy tkwić w okolicach 400 tys. wniosków, to nie ma szans na wyraźniejszą poprawę na rynku pracy" - uważa analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
Jak powiedział analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas, po kilku dniach dynamicznego odreagowania panicznej wyprzedaży z pierwszych dni sierpnia, inwestorzy zrozumieli, że żadne z ryzyk stojących u źródeł tamtej wyprzedaży nie zostało wyeliminowane. "Wrócili więc do sprzedaży akcji" - dodał. "Humory inwestorom dodatkowo popsuło obniżenie przez Morgan Stanley prognoz wzrostu gospodarczego dla światowej gospodarki. W tym roku ma on sięgnąć 3,9 proc. PKB, podczas gdy poprzednio prognoza mówiła w wzroście o 4,2 proc." - powiedział Kiepas.
Morgan Stanley ściął również prognozy dla globalnej gospodarki na przyszły rok. W 2012 r. globalny PKB ma wzrosnąć o 3,8 proc., wcześniej bank szacował dynamikę na 4,5 proc.
Jako powód obniżenia prognozy Morgan Stanley podaje nieodpowiednie działania polityków w strefie euro oraz Stanach Zjednoczonych, wobec rozszerzającego się kryzysu zadłużenia, co doprowadziło do załamania na rynkach finansowych oraz spadku zaufania przedsiębiorców oraz konsumentów w tych gospodarkach.
"Wciąż pozostaje bardzo wiele niedopowiedzianych pytań na temat gospodarki. Rynki są pełne obaw, a kursy akcji spółek wrażliwych na koniunkturę gospodarczą mocno na tym cierpią" - powiedział analityk BNP Paribas Guillaume Duchesne.
Pogorszenie nastrojów na europejskich giełdach i związany z tym wzrost awersji do ryzyka znajduje negatywne przełożenie na notowania złotego, który traci m.in. do dolara i euro. Po godzinie 16.00 dolar kosztował 2,94 zł (w środę na koniec dnia 2,86 zł), a euro 4,20 zł (w środę - 4,13 zł).
Złoty traci też na wartości, po 16.00 za franka płacono 3,72 zł, wobec 3,60 zł rano w czwartek.
Zdaniem Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej zaprezentowane przez GUS dane dotyczące produkcji przemysłowej pokazują, iż Polska wchodzi w okres spowolnienia gospodarczego.
- Spowolnienie gospodarcze odczuwane w krajach strefy euro jest większe niż w Polsce, jednak w przypadku przedłużania się tej sytuacji zagrożenie istnieje również dla naszego kraju. Polski eksport do państw Unii Europejskiej stanowi ponad ? ogółu eksportu. Problemy w Europie mogą więc szybko dosięgnąć także i nas - podkreśla ekspert Pracodawców RP, Piotr Wołejko. Dlatego rządy krajów UE, w tym Polski, powinny wysłać do przedsiębiorców oraz rynków finansowych jasny sygnał, iż podejmą niezbędne reformy.
- Obok cięć wydatków należy znosić bariery administracyjne w prowadzeniu działalności gospodarczej i podjąć działania mające na celu wzrost zatrudnienia. Polscy przedsiębiorcy, mimo trudnej sytuacji, nadal dość optymistycznie patrzą w przyszłość. Rząd powinien działać tak, aby wesprzeć fundamenty tego umiarkowanego optymizmu - dodaje Piotr Wołejko.
Zdaniem głównego ekonomisty BRE Banku Ernesta Pytlarczyka,.światowe gospodarki w najbliższych miesiącach wyhamują. W Polsce wzrost PKB o 3,2 proc w 2012 roku, wolniejszy od spodziewanego spadek inflacji i obniżki stóp na przełomie roku - to najnowsze prognozy ekonomistów BRE Banku. - Dynamika na takim poziomie powinna ustrzec polską gospodarkę przez problemami zadłużeniowymi i wyprzedażą polskich obligacji - podsumowuje główny ekonomista BRE Banku.
Wysokie kursy franka szwajcarskiego i złota świadczą o utrzymującej się nerwowości inwestorów - uważa główny ekonomista domu maklerskiego TMS Brokers Marek Wołos. Ekspert wskazuje, że właśnie frank i szlachetny kruszec, jako tak zwane bezpieczne inwestycje, drożeją w okresach mniejszej stabilności na rynkach finansowych.
Według ekonomisty o zagrożeniu na rynkach może świadczyć zwłaszcza zbliżająca się do ustalonego niedawno rekordu cena złota. W razie ustalenia kolejnych rekordów sytuacja na rynkach pogorszy się, na czym ucierpią między innymi kredytobiorcy w walutach obcych, które znów zdrożeją - uważa Marek Wołos. Słowa eksperta potwierdzają dzisiejsze spadki na rynkach.