Zmiana trendów walutowych. Złoty wykorzystuje problemy euro i dolara

Początek wakacji jest bardzo pomyślny dla złotego, który wzmacnia się wobec wszystkich głównych walut. Z drugiej strony, euro słabnie z powodu sytuacji politycznej w Europie, głównie we Francji, a dolarowi szkodzą trendy w gospodarce amerykańskiej. Renomowane instytucje finansowe przewidują wzrost wartości złotego wobec euro i dolara do poziomów niewidzianych od kilku lat.

  • Analitycy Goldman Sachs przewidują, że kurs euro spadnie do 4,20 zł w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Byłoby to najniższe notowanie wspólnej waluty od 2018 roku
  • Ekonomiści Crédit Agricole szacują, że spadkowy rajd dolara może być kontynuowany niemal nieprzerwanie do końca 2025 roku, kiedy to amerykańska waluta osunie się do 3,75 zł, co byłoby najniższą wartością od 2021 roku
  • Podstawą prognoz walutowych są często spekulacje, co do przyszłych ruchów banków centralnych. Te przewidywania nie zawsze jednak są trafne. Szef Fed Jerome Powell nie potwierdza pogłosek o szybkim obniżaniu stóp procentowych, woli mówić o "skromnych postępach w osiąganiu celu inflacyjnego"

Reklama

Na rynku walutowym euro i amerykański dolar przez niecały miesiąc potaniały o kilkanaście groszy. Licząc od połowy czerwca kurs wspólnej waluty spadł z 4,38 zł do 4,26 zł, natomiast dolar osunął się z 4,10 do 3,94 zł. Na osłabienie euro wpływ miały francuskie wybory parlamentarne, które nie przyniosły żadnego jasnego rozstrzygnięcia. Amerykańskiemu dolarowi zaszkodziły słabsze dane z rynku pracy w USA opublikowane w ostatni piątek. Zaraz potem wzrosły rynkowe spekulacje, że Fed obniży stopy procentowe już we wrześniu, a na kolejne ich cięcie zdecyduje się w grudniu.

Bezkompromisowy NBP

Największym bodźcem dla umacniającego się złotego były jednak najnowsze deklaracje prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Ekonomiści UniCredit są przekonani, że jego jastrzębie komentarze po lipcowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej bardzo przyczyniły się do spadku euro poniżej granicy 4,30 zł . "Glapiński stwierdził, że spodziewa się miejsca na obniżki stóp najwcześniej w 2026 roku. W ten sposób przesunął na później swoją wcześniejszą prognozę rozpoczęcia łagodzenia polityki monetarnej w połowie 2025 roku. Jego komentarze są zgodne z rewizją w górę prognoz inflacji NBP w związku z podwyżkami cen energii dla gospodarstw domowych" - wskazują eksperci UniCredit.

W ich ocenie, uwolnienie cen energii dla indywidualnych odbiorców powinno doprowadzić do ponownego wzrostu inflacji na początku 2025 roku. W tej sytuacji dynamika cen konsumpcyjnych zacznie spadać dopiero na początku 2026 roku.

Euro w rękach Francuzów

Zdaniem wielu ekonomistów na osłabienie euro, nie tylko zresztą wobec złotego, decydujący wpływ mają w tej chwili wyniki wyborów parlamentarnych we Francji. Polityczna batalia zakończyła się brakiem zdecydowanej większości po stronie któregokolwiek z ugrupowań, czego efektem są trudności w formowaniu rządu. Ewentualna egzotyczna koalicja lewicowców i centrystów prezydenta Macrona niepokoi inwestorów na rynkach finansowych, gdyż może przynieść złe skutki gospodarcze.

Lewicowy sojusz NFP ma bardzo radykalny program fiskalny w dziedzinie wydatków socjalnych i wielkie apetyty podatkowe. Rynki obawiają się, że rządy lewicy przyniosą zdecydowany wzrost deficytu budżetowego i zagrożą zrównoważeniu długu publicznego. Jeden z liderów NFP, Jean-Luc Mélenchon, ogłosił, że jest zwolennikiem podwyższenia płacy minimalnej i cofnięcie reformy prezydenta Macrona, której istotą było podniesienie wieku emerytalnego. Wiele wskazuje na to, że lewica zwiększy podatki od majątku i stawki fiskalne dla korporacji. W tej sytuacji Francesco Pesole z ING prognozuje, że w najbliższym czasie perspektywy umocnienia się euro są bardzo słabe i europejska waluta prawdopodobnie pozostanie w tyle względem walut G10.

Złoty skraca dystans do euro

W tej chwili wiele renomowanych instytucji kreśli dobre perspektywy dla złotego w relacji do euro. Analitycy Goldman Sachs, czyli jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie, przewidują, że kurs euro spadnie do 4,20 zł już w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Podobnej deprecjacji eurozłotego spodziewają się także eksperci Mitsubishi UFJ Financial Group (MUFG), czyli pochodzącej z Japonii wielkiej grupy finansowo-bankowej. Twierdzą, że próg 4,20 zł to najniższa wartość, jaką wspólna waluta może osiągnąć przed końcem września tego roku. Potem nie są już takimi optymistami, gdyż zakładają, że euro przejdzie do kontrofensywy i w czerwcu 2025 roku może kosztować około 4,38 zł.

Eksperci mBanku kilka tygodni temu przewidywali, że przed końcem czerwca 2024 roku euro osunie się do 4,29 zł. Ta prognoza potwierdziła się, a teraz mBank zapowiada 4,20 zł na koniec grudnia tego roku. Notowanie na poziomie 4,20 zł za euro pojawia się także w projekcji nordyckiej grupy bankowej Nordea i raporcie ekonomistów Crédit Agricole. Jednak obie instytucje takiego kursu spodziewają się dopiero w ostatnim kwartale 2025 roku.

Problemy dolara ze złotym i euro

Dolar wciąż odczuwa skutki piątkowego słabego raportu z rynku pracy w USA. Każde złe doniesienie z gospodarki amerykańskiej osłabia dolara, gdyż inwestorzy kapitałowi i finansowi zawsze w takiej sytuacji zaczynają się spodziewać przyspieszenia przez Rezerwę Federalną cyklu obniżek stóp procentowych. Teraz też pojawiają się spekulacje, że pierwsze poluzowanie polityki pieniężnej nastąpi już we wrześniu, a następne w grudniu.

Przemysław Kwiecień z XTB zwraca uwagę na fakt, że na Wall Street nastroje są szampańskie. - Złoty będzie radzić sobie dobrze w relacji do dolara tak długo, jak długo na Wall Street nie dojdzie do pęknięcia. Na giełdzie nowojorskiej inwestorzy nie tylko nie przejmują się coraz słabszymi danymi, ale wręcz je celebrują licząc na zmiękczenie postawy Rezerwy Federalnej - powiedział w rozmowie z PAP dr. Przemysław Kwiecień.

Dolar osłabł ostatnio wobec euro. Jeszcze w połowie kwietnia za wspólną walutę płacono 1,06 dolara. Teraz jest to więcej niż 1,08. Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl, mówi, że jego instytucja spodziewa się wzrostu eurodolara w kierunku 1,10, a decydujące jest w tej kwestii zbliżanie się obniżek stóp procentowych w USA. - Będzie to także woda na młyn złotego, tym bardziej że RPP nie ma zamiaru wracać do luzowania monetarnego przed końcem roku. Notowania dolara mogą spaść poniżej 3,85 zł - oświadczył Bartosz Sawicki.

Analitycy techniczni twierdzą, że skoro dolar zbliżał się ostatnio do poziomu 3,93 zł, to naturalnym celem dalszych spadków mogą być okolice 3,91-3,90 zł. Ekonomiści Crédit Agricole szacują, że spadkowy rajd dolara może być kontynuowany niemal nieprzerwanie do końca 2025 roku, kiedy to amerykańska waluta osunie się do 3,75 zł, co byłoby najniższą wartością od czerwca 2021 roku. Podobnego zdania są analitycy mBanku, zapowiadający na grudzień przyszłego roku kurs na poziomie 3,78 zł.

Całkowicie odmienną opinię przedstawiają ekonomiści HSBC. Z ich najnowszych prognoz wynika, że kurs dolara wzrośnie w trzecim kwartale tego roku do 4,06 zł, zaś z końcem czwartego kwartału będzie to aż 4,10 zł.

Chimeryczne banki centralne

Nie można wykluczyć, że niektóre spekulacje inwestorów i analityków, co do sytuacji gospodarczej na świecie i polityki pieniężnej banków centralnych są błędne. To z kolei może źle wpłynąć na trafność dziś formułowanych prognoz walutowych.

Wtorkowe wystąpienie przewodniczącego Rezerwy Federalnej Jerome’a Powella w amerykańskim Kongresie nie było oczywistą zapowiedzią szybkiego obniżania stóp procentowych. - Ostatnie miesięczne odczyty pokazują skromny postęp w kierunku naszego celu inflacyjnego na poziomie 2 proc. Więcej pozytywnych danych wzmocniłoby naszą pewność, że inflacja zmierza w sposób zrównoważony do wyznaczonego celu - oznajmił Powell.

Także w Polsce najnowsza deklaracja prezesa NBP o stopach procentowych "obniżanych najwcześniej w 2026 roku" jest reinterpretowana. "Przypuszczamy, że uczestnicy rynku mogą kwestionować to, czy RPP rzeczywiście wstrzyma się z obniżkami aż do 2026 roku. Obecne oczekiwania rynkowe wciąż zakładają pierwszą obniżkę w styczniu 2025 roku. Nawet jeżeli RPP zacznie obniżać stopy przed rokiem 2026, nastąpi to i tak znacznie później niż zakłada rynek" - czytamy w nocie ekonomistów Citi.

Z kolei członek RPP Henryk Wnorowski w rozmowie z PAP oświadczył, że obniżki stóp procentowych będzie można rozważyć, gdy inflacja przestanie znów rosnąć i minie szczyt. Według projekcji NBP, będzie to w drugiej połowie 2025 roku. Wnorowski dodał, że rynkowe wyceny łącznej skali cięcia stóp w 2025 roku o 75 punktów bazowych być może się zrealizują.

Członek RPP podkreśla, że już od dłuższego czasu widać pozytywne zaskoczenia tempem redukcji inflacji konsumenckiej, a przede wszystkim bazowej (oczyszczonej z cen energii i żywności). - Jesteśmy w celu inflacyjnym już pięć miesięcy z rzędu i chociaż inflacja niewątpliwie jest nadal uporczywa, to wydaje się, że ta uporczywość nieco słabnie. Chyba nawet trochę na siłę usprawiedliwiamy wzrosty cen komponentem energii - dodał Henryk Wnorowski.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: euro | dolar | złoty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »