Technologia 5G groźna dla zdrowia?
Pytania o oddziaływanie na zdrowie i możliwą szkodliwość promieniowania elektromagnetycznego (PEM) w telekomunikacji zdominowały dyskusję nad projektem zmian w megaustawie dot. m.in. 5G, którą w środę zajmowała się sejmowa komisja cyfryzacji.
Chodzi o przygotowany przez resort cyfryzacji projekt noweli ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, nazywanej również megaustawą.
Jak mówiła przedstawiając projekt posłom wiceminister MC Wanda Buk, jego głównym celem jest "zapewnienie całemu społeczeństwu niezakłóconego dostępu do telekomunikacji", który ma być osiągnięty m.in. poprzez obniżenie kosztów inwestycji telekomunikacyjnych. Wzbudza on jednak duże kontrowersje m.in. dlatego, że ułatwienia te będą również dotyczyły planowanych inwestycji w technologię 5G, która będzie wymagała budowy bardzo wielu nowych stacji bazowych. Przedstawiciele resortu cyfryzacji wielokrotnie mówili, że dla wdrożenia tej technologii w Polsce niezbędne jest podniesienie dopuszczalnych norm promieniowania.
W posiedzeniu komisji uczestniczyli liczni przeciwnicy rozwoju technologii 5G, zdaniem których promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez stacje bazowe telefonii komórkowej może być szkodliwe dla zdrowia. Podważali oni stawianą przez resort cyfryzacji w tzw. Białej Księdze tezę, iż "badacze nie znaleźli wystarczających dowodów na związek pola elektromagnetycznego o natężeniu wykorzystywanym w telekomunikacji, a negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi".
Profesor biofizyki Włodzimierz Klonowski zwrócił np. uwagę, że przy zagęszczeniu anten planowanym przy 5G co drugi obywatel będzie narażony na stałe działanie bardzo słabych pól elektromagnetycznych. Wskazał również, że o ile w biologii i medycynie bardzo trudno jest naukowo odwodnić jakieś twierdzenie, np. o powiązaniu występowaniu nowotworów z promieniowaniem, to w fizyce wiadomo, iż pola elektromagnetyczne wpływa na środowisko molekularno-komórkowe. - Jak to się odbija na poziomie całego organizmu, tego nie wiemy. Dopiero wprowadzenie sieci 5G będzie prawdziwym doświadczeniem na obywatelach - zauważył.
Z kolei Marta Patena, Społeczny Doradca Prezydenta Miasta Krakowa ds. Problematyki Bioelektromagnetycznej, zarzucała nierzetelność zamówionemu przez resort cyfryzacji raportowi z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskazując na konflikt interesów, gdyż UJ czerpie korzyści z nielegalnie posadowionej na jego terenie stacji bazowej telefonii komórkowej.
Obecny na posiedzeniu komisji jeden z współautorów tego raportu Grzegorz Tatoń odpowiedział, że jeśli strona społeczna ma podejrzenia korupcyjne wobec Collegium Medicum UJ, to powinna zgłosić je do prokuratury. Wskazał, że jeśli chodzi o wnioski z raportu, to "my nie stwierdzamy, że pola elektromagnetycznie nie oddziaływają (...) my napisaliśmy w raporcie, że nie są udowodnione efekty pozatermiczne, czyli takie, które nie przynoszą mierzalnego wzrostu temperatury" - powiedział. Dodał, że raport powstał na podstawie przeglądu literatury przedmiotu, a nie własnych badań. - Wszystkie kontrowersje związane z oddziaływaniem pól na zdrowie człowieka biorą się stąd, że świat naukowy, który angażuje ogromne siły i środki, nie jest w stanie jednoznacznie tego stwierdzić - powiedział.
Wanda Buk przekonywała uczestników dyskusji, że "dzięki megaustawie obywatele będą mieli pewność, że przepisy w zakresie natężenia pola elektromagnetycznego są przestrzegane", gdyż przewiduje ona nowe "przepisy zwiększające poziom kontroli, sprawozdawczości i przejrzystości działań operatorów". Wskazała, że budowany obecnie przez Instytut Łączności system kontroli PEM pozwoli każdemu obywatelowi sprawdzić natężenie pola w dowolnym miejscu.
Zdaniem wiceminister cyfryzacji, projekt realizuje zalecenia z raportu Najwyższej Izby Kontroli z maja 2019 r. NIK krytycznie oceniła w nim działania organów administracji publicznej w zakresie ochrony przed promieniowaniem elektromagnetycznym pochodzącym od urządzeń telefonii komórkowej, stwierdzając, że organy Inspekcji Ochrony Środowiska oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie są przygotowane ani organizacyjnie, ani technicznie do kontroli pola elektromagnetycznego.
Na raport ten powoływali się dyskutanci, przekonując, że najpierw należałoby naprawić błędy wskazane przez Izbę, a dopiero później ułatwiać operatorom budowę kolejnych stacji bazowych. - Bezpieczeństwo elektromagnetyczne mieszkańców nie jest zabezpieczone, (...) "państwo oraz społeczeństwo nie ma na ten temat odpowiedniej wiedzy - mówił np. radny z Ciechocinka Jarosław Jucewicz. (Projekt megaustawy ułatwia również m.in. budowę infrastruktury telekomunikacyjnej w parkach narodowych, rezerwatach przyrody oraz uzdrowiskach.)
Broniąc stanowiska rządu, wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński zwrócił uwagę, że dzięki nowelizacji rozporządzenie, które określa limity pola elektromagnetycznego dotyczące zdrowia i życia obywateli, będzie wydawane przez resort zdrowia, podczas gdy do tej pory wydawał je resort środowiska. - To najlepszy dowód na to, że nam zależy na tym, żeby te kwestie, o których dzisiaj rozmawiamy, były zaadresowane z pełnym poszanowaniem kwestii zdrowotnych - powiedział.
Z kolei Wanda Buk przekonywała, że choć państwo nie ma prawa bagatelizować obaw obywateli o swoje zdrowie, to "musi bardzo odpowiedzialnie i rzetelnie podchodzić do tego typu problemów". Odniosła się też do zarzutów, że operatorzy nie przestrzegają prawa i mówiąc, że w takich przypadkach należy zgłosić się do prokuratury. Podkreślała, że głównym celem projektu jest rozwój sieci światłowodowej, a "wszyscy chcemy, żeby nasz kraj, był krajem nowoczesnym, a sieć telekomunikacyjna jest kolejnym filarem gospodarki".
Uczestniczący w posiedzeniu komisji poseł PO-KO Józef Lassota zwrócił uwagę, że temat jest kontrowersyjny i wymaga szerszej dyskusji. Wniósł zatem wniosek o przeprowadzenie wysłuchania publicznego w tej sprawie, ale został on odrzucony przez posłów z komisji.