Czy powódź może przeszkodzić wzrostowi gospodarczemu?

Zwiększone wydatki publiczne mogą w tym momencie stworzyć większy popyt na usługi remontowo-budowlane, co może z kolei prowadzić na zalanych terenach do wzrostu i szybszego rozwoju gospodarczego.

Zwiększone wydatki publiczne mogą w tym momencie stworzyć większy popyt na usługi remontowo-budowlane, co może z kolei prowadzić na zalanych terenach do wzrostu i szybszego rozwoju gospodarczego.

Wiesława Ziółkowska, członek Rady Polityki Pieniężnej

Wydaje mi się, że zwiększone wydatki publiczne mogą w tym momencie stworzyć większy popyt na usługi remontowo-budowlane, co może z kolei prowadzić na zalanych terenach do wzrostu i szybszego rozwoju gospodarczego. Ten popyt może jednak wytworzyć wyższy wpływ na inflację i wzrost cen. Na szczęście według mnie żadnego większego ryzyka inflacyjnego i zagrożenia celu inflacyjnego nie będzie. Jeśli chodzi zaś o działania podejmowane przez rząd, to moim zdaniem są one prawidłowe, jednak straty są w dalszym ciągu nie policzone i policzalne najpewniej długo jeszcze nie będą. Na pewno jednak powódź oprócz tego, że wyrządziła ogromne szkody gospodarcze, jest ogromna tragedią ludzi, którzy w wyniku kataklizmu stracili cały swój dobytek.

Reklama



Grzegorz Wójtowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej

Skutki tegorocznej powodzi mogą mieć dla polskiej gospodarki dość znaczny wymiar finansowy, chociaż w tej chwili nikt nie jest w stanie precyzyjnie oszacować skali zniszczeń. Powódź będzie miała na pewno wpływ na produkcję - może ją na terenach zalanych znacznie pobudzić, szczególnie jeśli chodzi o produkcję budowlaną i remontową. Niepokoją znaczne straty rolnictwa - tereny zalane zanotują na pewno znaczne straty płodów rolnych oraz produkcji roślinnej i zwierzęcej. W skali całej gospodarki straty mogą być, moim zdaniem dość duże, choć niektóre prognozy mówiące o 0,4 proc. spadku PKB należy traktować bardzo ostrożnie.



Cezary Józefiak, członek Rady Polityki Pieniężnej

Obawiamy się, że oprócz strat jakie poniosły małe firmy i gospodarstwa rolne na terenach, które zniszczyła powódź straty spowodowane żywiołem mogą mieć wpływ także i na inflację. Mam jednak nadzieję, że będzie to wpływ ograniczony. Jeśli chodzi o polski PKB to trudno powiedzieć jak powódź może na niego na wpłynąć. Trudno wypowiadać się w tej chwili, kiedy straty nie są jeszcze w pełni oszacowane.



Dr Krystyna Bobińska, INE PAN,Towarzystwo Ekonomistów Polskich

Niezbędna będzie odbudowa zniszczonych przez wodę dróg, mostów i innej infrastruktury oraz zatrudnienie dodatkowych osób. Bez powodzi środki przeznaczane na naprawę szkód byłyby zupełnie inaczej wydane i w tym sensie nakłady te oznaczają trudną jeszcze do określenia stratę nie do odzyskania. Będą też różne koszty przesuwania funduszy od osób, które nie poniosły szkody, do tych, które zostały poszkodowane i z jednych celów państwa, na inne. O tym, na ile cała ta operacja obniży tempo rozwoju kraju, trudno się teraz wypowiadać, ale jeśli przyjąć, że powódź w 1997 r. kosztowała kraj rzeczywiście stratę 1 proc. PKB, to obecna to też problem podobnej skali. Najważniejsza będzie jak najszybsza odbudowa zniszczonej infrastruktury.



Prof. Elżbieta Mączyńska, SGH, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne

Bez wątpienie niedostatecznie wykorzystano lekcję kataklizmu z 1997 r. Obawiam się też, że odbudowa obejmie znowu obiekty, których odtwarzać się nie powinno, zamiast przyłożyć się do odnowy infrastruktury przeciwpowodziowej. Mamy bowiem w Polsce stale do czynienia - i to nie tylko przy tego typu zdarzeniach, co omawiane - z ułomnym, bo niezmiernie skróconym horyzontem myślenia jedynie z bieżącej perspektywy, zamiast rozwiązywania problemów w sposób efektywny, bo długofalowy. Obawiam się jednak, że znowu inwestować się będzie w miejscach, które od lat i stale są zagrożone powodziami. Nie sądzę, aby Polskę było stać na odbudowę "w koło Macieju". Ciągle okazuje, że nie tylko państwo, ale i żadna z firm, nie ma długofalowej strategii, przez co w praktyce działają od jednej, do drugiej powodzi, nie zbierając doświadczeń na przyszłość. Natomiast efektywna gospodarka opiera się przecież na podstawowej prawdzie rozwojowej, że w każdej destrukcji - i o jakie by to nie chodziło indywidualne nieszczęście - tkwią też zaczyny korzyści. Gospodarka bowiem nie cierpi równowagi, tucząc się natomiast zmiennością. Jeden z myślicieli ujmuje to następująco (cytuję "Teorię chaosu" Petersa): Gdy spojrzymy na ekologię żyjącego świata, np. Ziemi, to zobaczymy, że Natura nie cierpi równowagi. Jeśli gatunek ma przetrwać, to musi być daleki od równowagi. Księżyc jest w stanie równowagi, ale Księżyc jest martwy. Powódź spowodowała dziś w Polsce ostrą gdzie niegdzie nierównowagę. Równocześnie jednak należałoby tu widzieć także pewną szansę i możliwość rozpędzenia w tej katastrofie jakiegoś koła zamachowego. Generalnie, z jednej strony pewne firmy tracą - gdy powódź np. dotknęła odbiorców - ale z drugiej, inne zyskują okazję do zleceń przy odbudowie. Dziś, gdy przemysł tak się skarży na stagnację, a nawet - recesję, zamówienie popowodziowe są nie do pogardzenia.



Michał Skolimowski, prezes zarządu Szeptela

Sądzę, że krótkoterminowo tegoroczna powódź może mieć negatywny wpływ na polską gospodarkę. Choćby przez to, że może psuć obraz gospodarki w oczach inwestorów zagranicznych. Jednak w długoterminowym okresie powódź może mieć dobre skutki przez inwestycje odtworzeniowe na terenach zalanych. Warto również zwrócić uwagę na wielką, szczytną akcję charytatywną na rzecz powodzian, która pokazała, że polskie społeczeństwo potrafi się solidaryzować w sytuacjach kryzysowych.



Michał Skipietrow, prezes zarządu Mostostalu Export

Każda katastrofa naturalna to strata dla gospodarki w skali makro - obciąża budżet, firmy ubezpieczeniowe i wszystkich których dotknęła kosztami pokrycia strat. Zakłóca również normalne funkcjonowanie gospodarki, co powoduje dodatkowe koszty. W przypadku obecnej powodzi należy uwzględnić, iż stanowi dodatkowe obciążenie dla poprawionego ostatnio budżetu państwa. Dla budownictwa nie musi mieć wpływu negatywnego, bo usuwanie szkód i zabezpieczenie przed zagrożeniem w przyszłości to dodatkowe zamówienia dla firm budowlanych.



Rafał Antczka, analityk CASE

Przy okazji pytania o gospodarcze skutki powodzi, widzę możliwość podkreślenia w odpowiedzi niepokoju kwestią zaciemniania rachunkowości budżetu, pod pretekstem pomagania ludziom. Jeszcze trudniej będzie się zorientować - jaki jest naprawdę deficyt budżetowy czy w finansach publicznych, jakie były przesunięcia w wydatkach. Wszystko to będzie jeszcze bardziej skomplikowane i nie można będzie różnych ważnych liczb zweryfikować inaczej, jak tylko "do tyłu", jak to się działo już z budżetem ub.r. Druga moja obserwacja wiąże się z deklaracjami ze strony ministrów, zwolnień w podatkach. Czyli jakieś jeszcze mniej wymierne środki z budżetu będą asygnowane na pomoc powodzianom. Różne też kredyty preferencyjne, zwolnienia. Obawiam się, że te działania ad hoc jeszcze bardziej zwiększą chaos w finansach. Czyli co dnia potwierdza się domysł, że kolejna powódź da kolejny asumpt do tego, aby budżet był jeszcze mniej transparentny i jasny, trudny zaś do podsumowań.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: powódź | budowlane | PKB | popyt | odbudowa | infrastruktura | firmy | skutki | wydatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »