Bartoszewicz: Państwo jest zobligowane do wyjaśnienia okoliczności związanych z kredytami frankowymi

- Byliśmy świadkami wieloletnich zaniedbań i państwo jest zobligowane do wyjaśnienia wszystkich okoliczności związanych z kredytami frankowymi. Nawet jest to temat na parlamentarną komisję śledczą - mówi dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.

W czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzekł w sprawie dotyczącej kredytów we frankach szwajcarskich. Może on mieć istotny wpływ na sytuację Polaków, którzy mają kredyty mieszkaniowe w tej walucie. Trybunał stwierdził, że prawo UE nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu umów dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich.

Jaki może być trwały efekt czwartkowego wyroku TSUE?

Dr Artur Bartoszewicz: + Najważniejsze jest to, że wyrok poprawia relacje między klientem a instytucją finansową, ale nie tylko, bo moim zdaniem należy go interpretować szerzej i liczyć, że efekt rozleje się na inne sektory. Ale to rozstrzygnięcie generalnie pokazuje, że silniejszy uczestnik rynku nie może wykorzystywać swojej uprzywilejowanej pozycji, nie może wykorzystywać niewiedzy klientów, ani ich słabszej pozycji finansowej, że klient jest skazany na ofertę, mimo że są w niej zakazane klauzule. Wyrok mówi wyraźnie, że coś co jest zakazane, nie może być częścią działań rynkowych. Takie oczyszczenie relacji jest bardzo ważne, zwłaszcza w przypadku instytucji finansowych, które były nazywane instytucjami zaufania publicznego. Oczywiście wszystkie instytucje bankowe będą umniejszać rangę tego wyroku.

Reklama

Czy zmieni się podejście do banków ze strony organów państwa?

+ Odnoszę wrażenie, że dotychczas był brany pod uwagę interes banków, nigdy nie padało pytanie: co jest w interesie klienta. Nadzór finansowy pozwalał i nadal pozwala bankom nadużywać swojej pozycji, a wyrok TSUE mówi, że powinno być wręcz przeciwnie: relacji rynkowych nie można rozpatrywać z pozycji siły. Instytucje finansowe nie tylko były w uprzywilejowanej sytuacji, ale jej jeszcze nadużywały. I dopiero Trybunał Sprawiedliwości UE, a nie Komisja Nadzoru Finansowego, przypomniały, że stosunki między wszystkimi stronami gry rynkowej muszą być uczciwe. Mam nadzieję, że takie zasady rozleją się na inne sektory i rynki, nie tylko finansowe.

Czego mogą oczekiwać teraz frankowi kredytobiorcy?

+ Widzę trzy scenariusze. Pierwszy: banki jak zwykle nacisną instytucje publiczne i uzyskają rozwiązanie korzystne dla nich, ograniczające negatywne dla banków skutki. Banki mają niesamowitą siłę przebicia i widzę możliwość zapewnienia ich interesów, w tym kształtowania prawa np. w formie sejmowej ustawy. Polskie państwo do tej pory łatwo poddawało się naciskom bankowych lobbystów, są mocno skuteczni w uzyskiwaniu takich zapisów w ustawach, jakie są dla niech korzystne. Oczywiście przy okazji strasząc kryzysem i paraliżem gospodarki, jeśli postąpimy inaczej i żonglując kwotami, ile miliardów złotych to będzie kosztowało. Druga opcja to propozycja ugody ze strony banku dla każdego klienta indywidualnie, co wymaga inicjatywy ze strony banku, ale jest szybkim i w miarę łagodnym procesem. Trzeci scenariusz to droga sądowa, gdzie kredytobiorcy skarżą banki, a sędziowie działają zgodnie z wytycznymi TSUE. Podejrzewam, że na to liczą teraz banki, ponieważ to rozłoży się na lata.

Procesy sądowe nie będą szkodliwe dla banków?

+ Tak, bo to oznacza, że relacje na rynku się nie naprawią, a banki będą cynicznie liczyły na to, że większość frankowiczów nie pójdzie do sądów, a im się upiecze po raz kolejny. To bardzo niebezpieczne, ponieważ jeśli państwo nie dopilnuje teraz, aby sprawa została załatwiona zgodnie z zasadami, o których mówi TSUE, to finansiści potraktują to jako zielone światło do dalszych tego typu działań, jak kredyty frankowe, polisolokaty, czy Amber Gold. Nawet jeśli banki zapłacą miliardy złotych, to jest to niezbędne, aby rynek się oczyścił. Nie dajmy wiary narracjom, że wyrok TSUE jest mało ważny, albo kogoś nie dotyczy, bo jeśli prawo objęło by wszystkich, to zagraża bezpieczeństwu państwa, itd. Banki mają obowiązek zadośćuczynić, bo najważniejszy na rynku jest pojedynczy klient. Chronić należy każdego obywatela i to jest dobra okazja, aby wszystkie organa: KNF, UOKiK, NBP i nawet parlament sobie o tym przypomniały. A banki powinny wrócić do podstaw bankowości i chronić swoich klientów, a nie starać się go na każdym kroku oszukać, licząc że się nie zorientuje.

Jakie efekty zamieszanie z kredytami frankowymi będzie miało dla zmian w sektorze bankowym?

- Raczej będziemy świadkami próby "przehandlowania żaby". Czyli nastąpi próba ucieczki z rynku, poprzez np. sprzedaż banków, albo ich części, i w taki sposób uniknąć odpowiedzialności, w tym finansowej. Zagraniczni właściciele części banków operujących w Polsce działali w warunkach prawa wspólnotowego, zanim Polska wstąpiła do UE, więc nie mogą być zaskoczeni takimi warunkami, o jakich mówi TSUE. Wykluczałbym też możliwość dokapitalizowania banków z budżetu, co najwyżej możemy pożyczyć tym instytucjom pieniądze. Dokapitalizować powinni udziałowcy tychże banków, co by niosło za sobą konieczność rozliczenia zarządów. Moim zdaniem prezesi i członkowie zarządów banków w świetle kodeksu spółek handlowych, udzielając tzw. kredytów frankowych, narazili swoje podmioty na straty, działając na szkodę podmiotów, którymi zarządzają. W tym przypadku można mówić nawet o odpowiedzialności karnej. Mimo wszystko, poza wszelkimi sporami, byliśmy świadkami wieloletnich zaniedbań i państwo jest zobligowane do wyjaśnienia wszystkich okoliczności, związanych z kredytami frankowymi. Moim zdaniem bezsprzecznie jest to temat na parlamentarną komisję śledczą.

Orzeczenie TSUE jest następstwem pytań, które do TSUE skierował Sąd Okręgowy w Warszawie w 2018 r., który zajmował się sprawą kredytu państwa Dziubaków.

Wzięli oni kredyt hipoteczny na 40 lat. Bank dał im kredyt w złotych, ale był on indeksowany (przeliczany) we frankach szwajcarskich. Kredytobiorcy wnieśli do Sądu Okręgowego w Warszawie o unieważnienie umowy z uwagi na nieuczciwe według nich postanowienia dotyczące mechanizmu indeksowania. Twierdzili, że postanowienia te były niezgodne z prawem, ponieważ umożliwiały bankowi jednostronne i dowolne określanie kursu walut. Podnosili, że bank jednostronnie określa saldo kredytu, a także wynik przeliczenia raty kredytu w obcej walucie na kwotę w walucie polskiej.

Warszawski sąd miał wątpliwości prawne, dlatego skierował do TSUE pytania prejudycjalne, domagając się wykładni unijnego prawa w kwestii nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich.

W maju br. rzecznik generalny TSUE wydał opinię korzystną dla skarżących. Wskazał, że sąd nie może samodzielnie uzupełnić luk w umowie po wyeliminowaniu niezgodnych z prawem zapisów ani orzec, że umowa ma dalej obowiązywać, zostawiając tę decyzję konsumentowi. Wskazał też, że unijne przepisy nie zezwalają na to, by sąd krajowy uznał umowę o kredyt frankowy za nieważną, wbrew interesowi kredytobiorcy.

Wyrok TSUE zostanie przekazany warszawskiemu sądowi okręgowemu i będzie dla niego wiążący.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »