240 tysięcy ludzi tego nie przetrwa!

Firma doradcza A.T. Kearney na podstawie swoich badań twierdzi, że niemiecki przemysł motoryzacyjny przetrwa kryzys. Do 2013 r. zwolni jednak nawet do 240 tysięcy ludzi...

A.T. Kearney podpowiada, że do 2020 r. drastycznie zmieni się profil popytu - najbardziej potrzebne będą luksusowe i tanie pojazdy. W tym drugim segmencie zapotrzebowanie wzrośnie z 2,5 mln do 14,5 mln sztuk. Doradcy uważają, że popyt wróci do rekordowego poziomu z 2007 r. dopiero w latach 2013-2015. Na 2009 r. przewidują globalny popyt na 60 mln aut (w 2007 r. - 70 mln). W tym samym tonie wypowiedział się kilka dni temu prezes Volkswagena Martin Winterkorn - kryzys w branży może trwać jeszcze przez 2010 i 2011 r. Zainteresowanie produktem jest i będzie mniejsze, firmy nie utrzymają zatrudnienia wynoszącego teraz 1,4 mln osób. Do 2013 r. pracę może stracić nawet 240 tys. ludzi i to na wszystkich etapach produkcji i dystrybucji. Przewiduje się, że zniknie 3 tys. z 15 tys. firm dilerskich. A.T. Kearney był jednak per saldo optymistą w swoim raporcie - firmy niemieckie i japońskie przetrwają recesję kosztem branży w USA - nieruchawej, niechętnej zmianom.

Reklama

ZOBACZ FILM: Giganci motoryzacyjni zbankrutują?

Krzysztof Mrówka

Czytaj również:

Chcesz pracować - jedź 900 kilometrów

Wielki optymizm płynie z superluksusu

Płaćcie mniej, ale płaćcie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | niemiecki | ludzi | niemiecki przemysł | przemysł motoryzacyjny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »