Bezprawne opłaty za parkowanie

Płatne parkowanie jest niezgodne z Konstytucją - uznał TK. Nie znaczy to, że z ulic już znikną parkometry, bowiem orzeczenie to wchodzi w życie dopiero 30 listopada przyszłego roku. A do tego czasu Sejm uchwali przepisy, które pozwolą jednak na pobieranie opłat.

Płatne parkowanie jest niezgodne z Konstytucją - uznał TK. Nie znaczy to, że z ulic już znikną parkometry, bowiem orzeczenie to wchodzi w życie dopiero 30 listopada przyszłego roku. A do tego czasu Sejm uchwali przepisy, które pozwolą jednak na pobieranie opłat.

Choć zarówno dotychczasowy tryb jak i sposób pobierania opłat jest niezgodny z prawem, nie oznacza to wcale, że zostaną one zwrócone. Zadaniem Trybunału Konstytucyjnego było rozstrzygnięcie, czy zasady płatnego parkowania mogą określać przepisy wydawane przez radę ministrów w postaci wykonawczych regulacji, czy sama ustawa powinna zakreślać granice, w jakich te opłaty mogą być kształtowane. Jeden ze skarżących, Rzecznik Praw Obywatelskich wskazywał, że, przepisy ustawy o drogach publicznych nie upoważniły rządu do określenia organu właściwego do wprowadzenia opłat za parkowanie. Rząd nie mógł też udzielić organowi właściwemu do pobierania opłat za parkowanie zezwolenia na przekazanie swoich kompetencji innym podmiotom. Zdaniem RPO, rząd w rozporządzeniu przekroczył granice upoważnienia ustawowego, przez co złamał konstytucję. Drugi ze skarżących, Naczelny Sąd Administracyjny, oprócz zastrzeżeń wniesionych przez Rzecznika, podniósł inny zarzut łamania konstytucji. Jeden z jej artykułów stanowi, że "podatki i inne daniny publiczne nałożyć na obywateli można jedynie w drodze ustawy". Zdaniem NSA przepis ten dotyczy również opłat publicznych, takich jak opłaty za parkowanie pojazdów samochodowych na drogach publicznych. Dlatego więc rozporządzenie jest niewłaściwym aktem prawnym, przez co narusza konstytucję. Ani NSA ani RPO nie kwestionowali samej idei płatnego parkowania, lecz tryb jego wprowadzenia. Przedstawiciel Kancelarii premiera Ryszard Kulig, który jako jedyny wnosił, by uznać, że przepisy są konstytucyjne, argumentował, że rada ministrów musiała znaleźć jakiś sposób reglamentacji wolnych miejsc parkingowych w miastach. W orzeczeniu TK nie pozostawiono suchej nitki na konstrukcji przepisów prawnych, które wprowadziły odpłatność za parkowanie. Sędziowie określili je mianem patologii, w wyniku, których największe zyski przypadły prywatnym firmom a nie samorządy Te akty prawne zostały wyjątkowo spartaczone - mówił sprawozdawca TK Marian Zdyb. Jego zdaniem doprowadziło to do powstawania patologii, niekonczoncego przekazywania uprawnień. To dlatego Trybunał uznał, że w praktyce niemożliwe byłoby wyegzekwowanie zapłaconych już opłat parkingowych. Prawie roczny termin na wejście w życie orzeczenia jest spowodowany tym, by Sejm mógł wprowadzić nowe przepisy regulujące sprawy opłat..

Reklama

System płatnego parkowania był też przedmiotem kontroli i krytyki Najwyższej Izby Kontroli. Wnioski z niej płynące były równie miażdżące jak te, do których doszedł TK. NIK poinformowała, że gros ściąganych od kierowców opłat za płatne parkowanie zatrzymywały prywatne firmy. Z zebranych ponad 113 mln zł tylko ok. 30 mln trafiło do samorządów. Kontrolerzy zwrócili uwagę na nagminne nieprzestrzeganie przepisów prawa - płatne parkowanie wprowadzane było przez organy do tego nieuprawnione (jeszcze do czasu zakończenia kontroli funkcjonowało ono nielegalnie w 5 miastach), rozciągano strefy parkowania poza teren dróg publicznych, niewłaściwie je oznaczano, a nawet wprowadzano dodatkowe opłaty bez ustawowego upoważnienia (np. za tzw. "identyfikatory"). W wyniku kontroli okazało się także, iż większość samorządów lokalnych nie dbało należycie o dochody z płatnego parkowania. Przed wprowadzeniem opłat zarządy dróg nie oszacowywały przewidywanych wpływów. W 20 miastach opłaty parkingowe były pobierane przez pośredników. Najczęściej były to prywatne spółki lub osoby fizyczne, które do swojej dyspozycji zatrzymywały nawet do 95% kwot pobranych opłat. W 10 miejscowościach zarządy dróg lub zarządy miast nie egzekwowały należnych im wpływów od przedsiębiorców, którym powierzono inkasowanie opłat. Utracone roczne dochody z tego tytułu oszacowano na 3,6 mln zł. W miastach, w których opłaty pobierały inne jednostki niż zarządy dróg, pozostające do dyspozycji zarządów kwoty były pomniejszone nie tylko o prowizję tych jednostek, ale także o 22% podatek od towarów i usług (VAT) należny z tytułu wykonywania usługi poboru opłat. W połowie skontrolowanych miast stosowano nielegalne zwolnienia od wnoszenia opłat parkingowych.

Z uzyskanych w skontrolowanych miastach w zbadanym okresie wpływów w wysokości 113 mln zł, na remonty dróg przeznaczono jedynie 21 mln zł. Resztę wykorzystano na prowizje podmiotów inkasujących opłaty lub bezprawnie wykorzystano zamiast na remonty dróg, na inne cele (np. 12,6 mln zł umieszczono na lokatach bankowych).

Prawo i Gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »